Wdzięczność syna… Dostał mieszkanie, wyrzucił matkę

Krystyna Patyńska wraz z mężem po ponad 30 latach została wyrzucona ze swojego mieszkania Szczecinie. W dodatku, wyprowadzić kazał jej się syn, któremu przekazała lokal w darowiźnie. Zdaniem pani Krystyny, mężczyzna nadużywa alkoholu. Schorowana kobieta po wylewie i udarze mieszka z mężem na terenie ogródków działkowych. Nie ma nawet łazienki.

64-letnia Krystyna Patyńska dostała mieszkanie od Administracji Domów Miejskich. Znajduje się ono w bloku, w którym kobieta pracowała jako sprzątaczka. – Czyściłam klatki, odśnieżałam chodniki… To były dwa pokoje, 35 metrów kwadratowych mieszkania – opowiada.

W lokalu mieszkała pani Krystyna, jej drugi mąż Stanisław, syn z pierwszego małżeństwa i wnuk. Kobieta chciała uniknąć konfliktów po swojej śmierci, więc przepisała mieszkanie synowi. Popełniła jednak błąd, bo nie zastrzegła prawa do dożywotniego mieszkania dla siebie.

- Miałam zawał serca i myślałam, że już będzie po mnie. Tym sposobem namówiłam męża, żeby to przepisać, żeby miał syn i wnuczek. Jak syn wrócił z Niemiec, jak zaczął pić, szaleć, tak się to wszystko rozsypało. Robił awantury. Kiedy wezwałam policję, tak już koniec… nie miałam poszanowania, do domu wstępu nie było – wspomina pani Krystyna.

W maju 2015 roku syn pani Krystyny wymeldował z mieszkania ją i jej męża. Małżeństwo przeniosło się do domku w ogródkach działkowych. Skonfliktowana rodzina nie mogła się dogadać, więc pani Krystyna postanowiła przed sądem cofnąć darowiznę.

- Wyrokiem z marca sąd to powództwo oddalił, uznając, że pomiędzy stronami jest konflikt rodzinny, niemniej zachowanie pozwanego względem powodów, nie charakteryzuje się na tyle dużym stopniem niewdzięczności, żeby uzasadniało odwołanie darowizny – informuje Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.

- Przede wszystkim to mamy tu spokój, a czy dobrze się tu mieszka? Lepiej byłoby dla mnie, dla żony -w bloku, żeby przede wszystkim łazienka była – ocenia Stanisław Patyński, mąż pani Krystyny.

- Kiedyś nie było aż tak źle. Potrafiliśmy pojechać na rowery. Spędzić czas razem. Wszystko zmieniło się, gdy ojciec zaczął nadużywać alkoholu – mówi Michał, wnuk pani Krystyny.

Próbowaliśmy porozmawiać z synem pani Krystyny. Mężczyzna nie chciał skomentować dla nas obecnej sytuacji.
Warunki na działkach są dalekie od komfortowych. Pani Krystyna porusza się głównie na wózku; jest po wylewie, udarze i ma cukrzycę. Jedyną podporą jest 20-letni wnuk Michał, który był wychowywany przez dziadków.

- Ciężko się żyje osobie po tylu chorobach i praktycznie niechodzącej. Dziadek też jest słaby. Nie wydaje mi się, żeby podszedł na wózku z babcią pod górę – mówi Michał.

- Michał jest bardzo dobrym dzieciakiem. Jak miałam udar, to przez 21 dni stał w szpitalu przy moim łóżku. Syn nawet nie był w szpitalu ani na działce. Zadzwoniłam do niego, gdy miałam wyjść ze szpitala. Zapytałam, czy przyjmie mnie do mojego pokoju, na mój tapczan. Rozłączył się – rozpacza pani Krystyna.*

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl