O długach dewelopera dowiedzieli po kupnie mieszkania
Państwo Rychlińscy wygrali licytację wymarzonego mieszkania w Łodzi. Wpłacili około jednej trzeciej ceny (104 tys. zł) i podpisali akt notarialny. 15 minut później wierzyciel dewelopera ustanowił hipotekę na księdze głównej nieruchomości i dług dewelopera – ok. 400 tys. zł przeszedł na zlicytowane mieszkanie. Rychlińscy winią dewelopera i notariusza. Twierdzą, że ukryto przed nimi informację o długach spółki.
Państwo Ismena i Maciej Rychlińscy z córką Niną mieszkają w Łodzi. Małżeństwo od kilku lat interesowało się większym mieszkaniem. Niestety cena przekraczała ich możliwości finansowe. W końcu nadarzyła się okazja. Pod koniec października 2015 roku pani Ismena dostała informację, że mieszkanie, które chcieli kupić będzie dostępne podczas licytacji.
- Wygraliśmy licytację. Po podpisaniu aktu notarialnego nagle okazało się, iż w księdze wieczystej jest wpisana hipoteka przymusowa wierzyciela tego dewelopera. Mieszkanie obciążone jest hipoteką na ponad 400 tys. zł. Czyli zamiast zapłacić 320 tys. zł normalnej ceny, żeby mieć czyste mieszkanie musimy zapłacić 720 tys. zł – mówi Maciej Rychliński.
- Od tego momentu nasze życie zaczęło się toczyć, jak w jakimś filmie grozy, bo okazało się, że deweloper ma straszne długi. Przed licytacją złożył wniosek o upadłość i jeden z wierzycieli 15 minut po podpisaniu przez nas aktu notarialnego złożył wpis o hipotekę przymusową – opowiada Ismena Rychlińska-Pera.
Państwo Rychlińscy wpłacili za mieszkanie 104 tys. zł. Pozostałe 218 tys. zł miało pochodzić z kredytu. Kiedy bank zobaczył hipotekę, zablokował jednak kredyt. Małżeństwo obwinia zarówno dewelopera, jak i notariusza, u którego podpisywało akt notarialny o to, że nie poinformowano o kłopotach finansowych dewelopera.
- To jest błąd notariusza, gdyż w treści aktu notarialnego nie ma żadnej wzmianki, że w stosunku do dewelopera nie są prowadzone żadne postępowania – mówi Maciej Rychliński.
- Obowiązkiem dewelopera jest poinformować o swojej sytuacji prawnej. Jeżeli złożył wniosek o upadłość, to bez wątpienia to powinno się znaleźć w akcie notarialnym. Notariusz nie skorzystał ze wszystkich dokumentów, z jakich powinno się skorzystać, jeżeli chodzi o czynność notarialną. Nie została sprawdzona księga wieczysta – mówi Konrad Misiak, pełnomocnik państwa Rychlińskich.
Poprosiliśmy o komentarz notariusza, który sporządzał akt notarialny. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy sprawdził wszystkie dokumenty. Niestety zasłaniając się tajemnicą zawodową odmówił wypowiedzi.
Przedstawiciele dewelopera nie wyrazili zgody na publikację swojego wizerunku. Obecnie zarząd nad firmą pełni syndyk, który próbuje doprowadzić do ugody. Państwo Rychlińscy złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Małżeństwo nie wierzy już w odzyskanie chociażby połowy wpłaconych pieniędzy.
To fragment rozmowy podczas spotkania państwa Rychlińskich u syndyka z przedstawicielami dewelopera:
Reporter: Dlaczego państwo nie poinformowali państwa Rychlińskich, że jest złożony wniosek o upadłość państwa firmy?
Przedstawiciele dewelopera: Ta sytuacja nie groziła kupującym w żaden sposób.
Państwo Rychlińscy: Jak nie groziła, skoro ta sytuacja ma miejsce? Nie wymyślamy sobie jej, to nie jest science fiction!
- Z chwilą ogłoszenia upadłości 16 kwietnia 2016 roku panowie przestali reprezentować spółkę. Syndyk ją reprezentuje. W grę wejdą przepisy prawa upadłościowego, które jeszcze bardziej komplikują państwa sytuację – wyjaśnia syndyk Barbara Petryniak-Sidowska.
- Za chwilę nie będziemy mieć mieszkania, nie mamy też swoich 104 tys. zł, bo deweloper nie odda nam tych pieniędzy, nie ma z czego – komentuje Ismena Rychlińska-Pera..
- Prokurator podjął decyzję o wszczęciu śledztwa. Toczy się ono w sprawie o przestępstwo oszustwa. W pierwszej kolejności należy w tej sprawie przesłuchać notariusza, ale też nieznacznego uzupełnienia wymagają przesłuchania świadków. Z pewnością niebawem zapadną w tej sprawie decyzje co do dalszego biegu postępowania – zapowiada Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.*
* skrót materiału
Reporter: Dominika Grabowska
dgrabowska@polsat.com.pl