Z ronda wprost do salonu! Bonisławscy boją się o życie

Pierwszy samochód zatrzymał się w salonie, drugi jechał wprost na skrzynkę z gazem, ale na szczęście wyhamował na hałdzie śniegu. Państwo Bonisławscy z Ciechanowa boją się mieszkać w swoim domu. Wszystko przez rondo, które powstało zaledwie 6 metrów od ich posesji. Rodzina uważa, że stanowi ono śmiertelne zagrożenie. Urzędnicy nie podzielają tych obaw.

Przy rondzie na drodze wylotowej z Ciechanowa w kierunku Przasnysza tylko w ubiegłym roku doszło do dwóch wypadków. Dwa samochody wjechały na posesję państwa Bonisławskich. Pierwszy wypadek skończył się uszkodzeniem domu.

- Około godz. 2 obudził mnie wielki huk – zaczyna opowieść ze łzami w oczach Beata Bonisławska. -  Spałam w pokoju obok, byłam sama. Gdy weszłam, na środku salonu zaparkowany był samochód osobowy. Generalnie nie wiedziałam, co się stało - kontynuuje.

- 24-letni kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, nawierzchnia była śliska i wjechał w dom – mówi Jolanta Bym z policji w Ciechanowie.

Policja i drogowcy uznali, że jedynym powodem tego wypadku były brawura kierowcy i trudne warunki na drodze. Jednak  4 grudnia kolejny samochód zjechał z ronda i uderzył w ogrodzenie domu państwa Bonisławskich.

- Dobrze, że akurat był śnieg, była bruzda i to go wyhamowało, bo inaczej wylądowałby na skrzynce z gazem i nie wiem, jakie by były skutki – zauważa Jarosław Bonisławski.
Państwo Bonisławscy remontują dom.  Ich zdaniem kolejne wypadki to kwestia czasu. Jednak zarządca drogi twierdzi, że rondo nie stanowi problemu.

- Rondo jest wybudowane zgodnie z projektem, mało tego, prace projektowe były konsultowane na poziomie samorządu miasta Ciechanowa – zapewnia Monika Burdon z Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.

- Twierdzę, że nachylenie tego ronda w stosunku do domu jest pod za dużym kątem – mówi Jarosław Bonisławski.

Wątpliwości w sprawie tego ronda mieli też ciechanowscy samorządowcy. Po wypadku poprosili o sprawdzenie, czy to miejsce nie jest niebezpieczne.

- Wystąpiliśmy do Mazowieckiego  Zarządu Dróg o analizę prawidłowości lokalizacji tego ronda z uwagi na to, że kolizja miała taki znaczny wymiar. Otrzymaliśmy odpowiedź,  że Zarząd nie będzie wnosił żadnych uwag dotyczących tej drogi – informuje Joanna Potocka-Rak, wiceprezydent Ciechanowa.

Gołym okiem widać jednak, że stan się pogarsza. Państwo Bonisławscy mówią też, że droga jest tylko 6 metrów od ich domu, a to za blisko. W takim przypadku niestety drogowcy korzystają z niejasnych przepisów.

- W przypadku dróg wojewódzkich odległość od krawędzi jezdni do nowo lokalizowanego domu wynosi 8 m. Przepis ten nie znajduje zastosowania do sytuacji odwrotnej – mówi radca prawny Marcin Rams. A to oznacza, że drogę bliżej domu można zbudować.

- Mieszkańcy mogą zawnioskować o zamontowanie barier energochłonnych, progów zwalniających, bądź zmiany organizacji ruchu w taki sposób, żeby zwiększyć swoje bezpieczeństwo – dodaje Rams.

Drogowcy rozważają zabezpieczenie domu Bonisławskich, ale pani Beata i pan Jarosław mają wątpliwości, czy po tych dwóch wypadkach mogą w nim bezpiecznie mieszkać.

- Tak się nie da żyć. Dom powinien być ostoją spokoju, poczucia bezpieczeństwa, a teraz wszystko, co żeśmy zbudowali, zostało zburzone – mówi Beata Bonisławska.

- Albo niech to wykupią, albo zabezpieczą, bo oni nie są tylko od budowania dróg – dodaje Jarosław Bonisławski.

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl