Zwołują się i blokują polowania. Wojna aktywistów z myśliwymi
Skrzykują się w mediach społecznościowych i ruszają w las śladem myśliwych. Od kilku tygodni w różnych częściach kraju pojawiają się grupy aktywistów, które… blokują polowania. Chodzą za łowczymi po lesie, przepytują i filmują ich zachowanie. Dochodzi przy tym do awantur. Aktywiści sprzeciwiają się mordowaniu zwierząt dla przyjemności. Myśliwi tłumaczą, że to nie przyjemność, lecz obowiązek.
Groźby i rękoczyny - takie reakcje wywołuje u niektórych myśliwych pojawienie się na polowaniu działaczy grupy Wrocławianie Przeciw Myśliwym. Od kilku tygodni starają się oni blokować polowania na Dolnym Śląsku. Kiedy tylko dowiadują się o miejscu i terminie łowów, zwołują się - nawet w środku nocy.
Aktywiści, kiedy już odnajdą myśliwych, chodzą za nimi przeszkadzając w polowaniach. Często dochodzi do scysji.
Aktywiści: Czujecie alkohol? Będziemy blokować wyjazd, bo panowie są wypici (myśliwi wsiadają do auta w lesie i chcą odjechać – red.) Proszę poczekać, aż przyjedzie policja (myśliwi chcą odjechać, usiłują ruszyć).
- Oni traktują to jako misterium. Jeżeli ktoś obcy się pojawi, to czują się niezręcznie. My się pojawiamy i cel jest osiągnięty – mówi pan Jacek z grupy Wrocławianie Przeciw Myśliwym.
- Jesteśmy grupą wrocławian, którzy mają na tyle empatii, że protestują przeciwko zabijaniu dla zabawy, bo to jest dla zabawy. Pan Ryszard lubi wyjeżdżać do Afryki, zabijać nosorożce, tygrysy. Jaki jest cel tego? - dodaje pan Daniel.
- Palicie śmieci, zanieczyszczacie całe środowisko. A ja nie mam wody, tacy pseudoekolodzy jesteście, którzy chronią jastrzębie, które zjadają norki – wykrzyczał myśliwy do aktywistów, którym towarzyszyliśmy z kamerą.
Myśliwi twierdzą, że nie strzelają dla przyjemności, tylko z obowiązku. Dlaczego? Bo eliminują m.in. chore czy słabe osobniki. Jednak jak się okazuje, nie każdy myśliwy ma pojęcie, do czego strzela. Dlatego aktywiści przepytują polujących, czym różnią się gatunki chronione od łownych.
Rozmowa aktywisty z myśliwym, który poluje na gęsi:
Aktywista: A jak pan rozróżnia gęś zbożową od krótkodziobej?
Myśliwy: Bo ma krótki dziób.
Aktywista: Nie, to nie cecha diagnostyczna. Takie cechy musi pan znać, by wiedzieć, czym różni się gatunek łowny od chronionego. A to jaka leci? (cisza) Lepiej nic nie mówić, żeby „wtopy” nie było? Żaden ornitolog w locie nie jest w stanie odróżnić gęsi w stadzie mieszanym.
- Wykonując polowania dbamy przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo. Gdy pojawiają się takie nieskoordynowane grupy osób, rozsądek nakazuje, żeby polowanie przerwać. Nie strzelamy do dużych stad i w sam środek, że jedna gęś spadnie, a kilka rani – mówi Przemysław Kobacki z Polskiego Związku Łowieckiego.
W czasie protestu pod koniec zeszłego roku, wrocławscy aktywiści przekazali myśliwym prezenty. Jeden z nich, w stroju Świętego Mikołaja wręczył im słodycze i alkomaty. Ci nie tylko nie chcieli z nikim rozmawiać, ale wezwali nawet policję. Jednak mundurowi po przyjeździe nie podjęli interwencji.
- Zdajemy sobie sprawę, że zlikwidowanie łowiectwa nie jest możliwe, ale chcemy ograniczyć i zlikwidować łowiectwo dewizowe. Czyli przypadki, gdy przyjeżdżają bogaci ludzie z różnych stron świata, żeby postrzelać sobie do zwierząt. To nie jest w porządku – opowiada pan Daniel z grupy Wrocławianie Przeciw Myśliwym.
Próbowaliśmy porozmawiać z myśliwymi, którym polowanie zakłóciła grupa aktywistów. Emocje były tak wielkie, że łowczy zaczęli obrażać naszego reportera.
Żadna ze stron nie zamierza ustąpić. Myśliwi liczą, że problem rozwiąże wprowadzenie nowych przepisów, które mają im pomóc swobodnie polować. Natomiast aktywiści twierdzą, że tak łatwo się nie poddadzą i zapowiadają dalsze akcje. Tym bardziej, że podobne są przeprowadzane także w innych miastach.
- To się rozrasta, najpierw był Poznań, Szczecin, teraz Wrocław, w Lublinie się coś zakłada, widzimy, że ludzie to wspierają, chcą propagować – mówi pan Daniel z grupy Wrocławianie Przeciw Myśliwym.
- W Polsce polowanie jest legalnym zajęciem. W nowej ustawie, która jest procedowana w Sejmie, są przepisy, które stanowią, że osoby, które w sposób świadomy uniemożliwiają polowania, będą mogły zostać ukarane mandatem prze policję lub straż leśną – informuje Przemysław Kobacki z Polskiego Związku Łowieckiego.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl