Kupili dom, ale nie są jego właścicielami

Państwo Korzępowie z Kolbuszowej kilka lat temu postanowili kupić dom do generalnego remontu. Księgi wieczyste nie budziły żadnych wątpliwości – sprzedającemu w 1992 roku nieruchomość przepisał brat. Dzisiaj Korzępowie nie mają ani domu, ani pieniędzy, bo okazało się, że akt darowizny jest nieważny.

Państwo Korzępowie z Kolbuszowej kilka lat temu postanowili kupić dom do generalnego  remontu. Księgi wieczyste nie budziły żadnych wątpliwości – sprzedającemu w 1992 roku nieruchomość przepisał brat. Dzisiaj Korzępowie nie mają ani domu,  ani pieniędzy, bo okazało się, że akt darowizny jest nieważny.


W 2008 roku pani Jadwiga i pan Łukasz postanowili kupić dom. W nowym miejscu chcieli zacząć wspólne życie.


- Obejrzeliśmy wszystko.  Faktycznie wszystko  było do remontu, ale  jesteśmy młodzi, to wyremontujemy – mówi Łukasz Korzępa, który  stracił dom.


- Jako kupująca w pełni zaufałam notariuszowi,  nie jestem po szkole prawniczej. Nie znam się na papierach,  zaufaliśmy notariuszowi,  żeby to wszystko sprawdził – mówi  Jadwiga Korzępa,  która straciła dom.


Notariusz nie miał żadnych zastrzeżeń, więc pani Jadwiga i pan Łukasz kupili dom od Janusza S. Mężczyzna stał się właścicielem nieruchomości w 1992 roku, kiedy to jego brat z żoną aktem darowizny przekazali mu dom z działką, a sobie pozostawili sąsiedni kawałek ziemi.


- Akt notarialny dostaliśmy. Właścicielami zostaliśmy my i zaczęliśmy remontować – mówi Łukasz Korzępa, który  stracił dom.


- Jak już było widać,  że zaczęliśmy coś robić przyjechał Bogusław S. z żoną i nas poinformowali, że nie jesteśmy właścicielami tego domu i  mamy opuścić teren ich posesji – mówi pani Jadwiga.


Bogusław S.,  to brat mężczyzny,  od którego Korzępowie kupili dom. Ten sam, ktory darował mu go w 1992 roku. Pani Jadwiga i pan Łukasz myśleli, że to jakaś pomyłka. Przecież zapłacili za nieruchomość i zostali wpisani do księgi wieczystej, ale wkrótce zaczęli dostawać wezwania do sądu. Bogusław S. domagał się wykreślenia ich z księgi wieczystej. Sąd przyznał mu rację.


- Sąd stwierdził nieważność umowy darowizny z 1992 roku.  Oznacza to, że osoba,  która została obdarowana,  nigdy nie stała się wlaścicielem, mimo że była wpisana w księgach wieczystych. Jeśli nie była właścicielem,  nie mógła tej nieruchomości zbyć – mówi Marek Nowak,  rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.


Sąd uznał, że umowa darowizny z 1992 roku jest nieważna, bo bracia nigdy nie przeprowadzili prawidłowo podziału geodezyjnego sąsiadujących ze sobą działek. Po analizie map geodezyjnych okazało się, że jeden pokój kupionego przez Korzępów domu stoi już na działce Bogusława S.


- Bogusław S.  twierdzi,  że ta cześć pokoju około 15 metrów jest położona na jego działce, która jest tu obok – mówi Janina Gil,  matka pani Jadwigi.


- Chcieliśmy odkupić od niego tę część pokoju, która leży na jego działce.   Stwierdził, że nie  chce tego sprzedać,  to chcieliśmy mu sprzedać swoją część, też nie chciał – mówi pani Jadwiga.


Chcieliśmy porozmawiać z Bogusławem S.,  ale mężczyzna na widok naszej kamery zaczął uciekać. Pani Jadwiga i pan Łukasz na całej transakcji stracili prawie 100 tysięcy złotych. Nie mają szans na odzyskanie tych pieniędzy.


  - Janusz S., który sprzedał nieruchomość mojej klientce jest pozbawiony wszelkiego majątku,  jest osobą bezdomną.  Nikt nie wie,  co się z nim dzieje i wszelkie roszczenia kierowane wobec jego osoby będą bezprzedmiotowe.  Nie będzie możliwości ściągnięcia tych pieniędzy – mówi Katarzyna Furtak-Draus pełnomocnik państwa Korzępów.


Państwo Korzępowie dopiero skończyli spłacać kredyt, który zaciągnęli na kupno domu. Mieszkają w mieszkaniu użyczonym im przez teściową. Spodziewają się dziecka. Nie stać ich na kupno kolejnej nieruchomości. Nie rozumieją dlaczego to oni muszą płacić za błędy przy umowie daroziny sprzed 25 lat.


-W świetle prawa zostaliśmy okradzeni,  bo  ktoś sobie przypomniał sobie o nim po 16 latach i odwołuje darowiznę.  To jest totalne świństwo – mówi pani Jadwiga.


- Chcąc kupić nieruchomość,  trzeba mieć oczy dookola głowy.  Trzeba sprawdzić, to co sprawdza notariusz i  jeszcze sprawdzić,  czy to się zgadza ze stanem faktycznym – mówi pan Łukasz. *

 

*skrót materiału

 

Reporterka: Paulina Dzierzba

 

pbak@polsat.com.pl