Bank upadł, pieniądze za mieszkania przepadły. Dramat setek osób
Ich mieszkania są już prawie gotowe, ale na lokale, za które zapłacili, mogą jedynie popatrzeć. Przybywa poszkodowanych przez upadek Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie, znanego jako SK Bank. Dziś przedstawiamy dramatyczną sytuację osób, które zapłaciły za lokale na jednym z osiedli w warszawskiej dzielnicy Włochy.
Część z osób wpłaciło na mieszkania oszczędności życia, część zaciągnęła kredyty.
- Zakładaliśmy, że w lutym 2016 roku będzie można spokojnie tutaj mieszkać. Miał mieszkać syn – mówi Anna Szczypińska-Stańczak, która na mieszkanie wpłaciła 160 tys. zł.
- Płacę 700 zł miesięcznie za coś, czego nie mam i nie wiem, czy będę mieć – dodaje Ewelina Jurek.
Kolejna z poszkodowanych, Beata Waszkiewicz wpłaciła w sumie 135 tys. zł. - To są dla mnie oszczędności życia, w tej chwili mieszkam z rodzeństwem w jednopokojowym mieszkaniu – opowiada.
Grażyna Radziszewska po długim rozwodzie i podziale majątku wpłaciła ponad 100 tys. zł na mieszkanie dla córki. Cały swój majątek. Pieniądze wpłynęły na konto dewelopera - firmy Dolcan - w SK Banku. Dziś nikt nie potrafi jej powiedzieć, czy odzyska swoje pieniądze.
- Myślałam o córce i jej przyszłości, czułam, że to mój obowiązek, żeby miała mieszkanie – tłumaczy.
Ludzie nie mogą zostać właścicielami swoich mieszkań, gdyż na hipotekę osiedla wpisał się Narodowy Bank Polski. To on jest wierzycielem SK Banku, bo pożyczył pieniądze na jego ratowanie.
- Temat zależy tylko i wyłącznie o NBP i od kilku miesięcy tylko i wyłącznie on jest hamulcowym – uważa jeden z poszkodowanych Jacek Kępa.
- Na hipotece jest wpisane zabezpieczenie w postaci Narodowego Banku Polskiego w kwocie 217 mln zł, bo NBP udzielił pożyczki dla banku finansującego tj. dla SK Banku ta inwestycję w kwocie 500 mln zł – mówi Karol Trzaska, pełnomocnik poszkodowanych.
Czy Narodowy Bank Polski zgodzi się, żeby ludzie zostali właścicielami mieszkań, za które zapłacili?
- Obecnie jedynym podmiotem, który może podjąć decyzję o bez obciążeniowym wyodrębnieniu mieszkań dla klientów dewelopera jest Narodowy Bank Polski. Niestety NBP zwleka z podjęciem tej decyzji – mówi Karol Trzaska, pełnomocnik poszkodowanych.
Komentarz wysłał nam pełnomocnik syndyka upadłego SK Banku.
(…) NBP może w każdym czasie wyrażać zgody na wykreślanie hipotek, zmniejszając wysokość swojej wierzytelności, jednak nie chce czynić tego swoim kosztem, pomimo że udzielając kredytu SK Bankowi powinien wiedzieć o stanie prawnym i faktycznym przedmiotu zabezpieczenia hipotecznego. Taka postawa NBP jest niezrozumiała dla syndyka, niemniej nie ma na to żadnego wpływu.
To nie jedyne osoby poszkodowane po upadku SK Banku. W listopadzie pokazywaliśmy historie rodzin z innych podwarszawskich osiedli: Rembertowa, Białołęki oraz podwarszawskich Marek. Pani Teresa zapłaciła 265 tys. zł, mieszka w lokalu, ale nie ma jego aktu własności. I nie widomo, kiedy go zdobędzie.
- Pracowaliśmy całe życie i teraz chcielibyśmy troszeczkę odpocząć. A nie włóczyć się po sądach, żeby mi ktoś akt wydał, a ja za mieszkanie zapłaciłam. Ja nie śpię po nocach, to coś okropnego – mówiła zrozpaczona Teresa Jaszczołt.
- To jest dla nas bardzo frustrujące, że organizacja w końcu państwa prawa, działa wbrew interesowi obywateli – komentuje Jacek Kępa, poszkodowany.
- Bardzo bym chciała, żeby jakaś z tych instytucji faktycznie wyszła nam naprzeciw, pomyślała o nas jak o ludziach, a nie o swoich pożyczkach i interesach – dodaje inna poszkodowana Grażyna Radziszewska.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl