"Boję się, że dzieci trafią do domu dziecka". Miasto nie pomaga!

Pani Patrycja z Żarek niedaleko Częstochowy została rodziną zastępczą dla czworga dzieci swojej siostry. Miasto przydzieliło jej mieszkanie socjalne, ale tuż obok zamieszkał ojciec najmłodszej córki jej siostry, który dopiero co skończył odsiadywać wyrok … za molestowanie.

Pani Patrycja ma 24 lata. Rodziną zastępczą dla czworga dzieci swojej siostry została w marcu 2015 roku. Po licznych interwencjach policji i jeździe pod wpływem alkoholu, dzieci zostały odebrane biologicznej matce. Od tego czasu to pani Patrycja zajmuje się wychowaniem 13-letniej Weroniki, 12-letniego Oskara, 9-letniego Patryka i 5-letniej Paulinki.

- Byłam pod wpływem alkoholu, jechałam na skuterze i mnie złapali - mówi biologiczna matka dzieci.

- Mama bardzo dużo nam krzywdy zrobiła. Pamiętam, jak mama nas biła, wyzywała, wyganiała z domu, pamiętam jak piła – wspomina 12-letni Oskar.

- Te dzieciaki były wyrzucane z domu, płakały i prosiły o pomoc. Początkowo się bałam, myślałam, że nie dam rady. Wcześniej nie wiedziałam, jak wygląda takie życie, a teraz poczułam, że mam dla kogo żyć – opowiada pani Patrycja.

Pani Patrycja w lipcu 2015 roku dostała od miasta niewielkie, 36-metrowe mieszkanie socjalne. Za własne pieniądze przeprowadziła w nim remont. Kiedy już chciała się wprowadzać z dziećmi, okazało się, że po sąsiedzku zamieszkał ojciec najmłodszej z dziewczynek, który wyszedł z więzienia.

- Nękał tę małą: na ulicy, na spacerze, na placu zabaw. Podchodził do niej pod wpływem alkoholu.
Został skazany za molestowanie córki – tłumaczy pani Patrycja.

- Ja nie jestem alkoholikiem, a dojścia do dziecka nie mam – mówi nam ojciec 5-letniej Paulinki.
Reporter: A jak pan myśli z jakiego powodu?
- Nie wiem
- A za co był ten wyrok?
- Mój? Za pobicie mojej żony.
- A nie za obcowanie płciowe?
- Nie, że tam dotykałem piersi i takie tam duperele.
- A było tak?
- No, jak mogło być, jak nie było.

Pani Patrycja zdecydowała się na wynajęcie większego mieszkania. Kiedy do urzędu miasta i gminy dotarły informacje, że nie mieszka w przydzielonym mieszkaniu, urząd postanowił je odebrać. Obecnie mieszkanie nielegalnie zajmuje druga siostra pani Patrycji z dzieckiem.

- Wytłumaczyłam urzędnikom, dlaczego nie mogę tam mieszkać, to powiedzieli mi, że mogę oddać klucze, wymeldować dzieci i mieszkać na wynajętym – twierdzi pani Patrycja.

- Nie miałam, gdzie się podziać z dzieckiem. Jak chodzę do burmistrza, to mówi, że na dzień dzisiejszy nie ma mieszkań. Po prostu nie mam gdzie pójść – tłumaczy pani Angelika, nielegalnie zajmująca mieszkanie przydzielone pani Patrycji.

- Sprawa trafiła do sądu, a ten orzekł o eksmisji pani Patrycji oraz dzieci. Ma się ona odbyć wtedy, gdy pozwana gmina zapewni pani Patrycji mieszkanie socjalne – informuje Adam Synakiewicz, prezes Sądu Okręgowego w Częstochowie.

- Nie dysponujemy na ten moment wolnymi mieszkaniami socjalnymi. Natomiast nie do końca rozumiemy ten wyrok, skoro ta pani wynajmuje i stać ją na mieszkanie komercyjne – komentuje Katarzyna Kulińska- Pluta, rzecznik Urzędu Miasta i Gminy Żarki.

Właścicielka wynajmowanego mieszkania nie zgadza się na zameldowanie pani Patrycji wraz z dziećmi. Kobieta obawia się, że je straci, bo meldunek to jeden z warunków, które musi spełniać rodzina zastępcza.

- Pani Patrycja teraz wynajmuje mieszkanie od prywatnego właściciela, który nie wypowiada umowy, ale nie wiadomo, co może być jutro. Mieszkanie komunalne dałoby poczucie stabilizacji i dla niej i dla dzieci - tłumaczy Anna Więcek, koordynator pieczy zastępczej przy PCPR w Myszkowie.

- Nie chciałbym iść do domu dziecka, bo nam tu jest bardzo dobrze. Najbardziej kocham ciocię. Opiekuje się nami, przytula i daje nam wszystko, co byśmy chcieli – mówi 12-letni Oskar.*

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl