Matka zniknęła, dzieci zapłacą
Wejście w dorosłość z nieswoim długiem wysokości 100 tysięcy złotych nie jest dobrym doświadczeniem. W takiej sytuacji znalazło się rodzeństwo w Radomia, które musi spłacać dług za mieszkanie w którym mieszkali jako dzieci z matką.
Pan Łukasz, pani Anna, pan Robert, są rodzeństwem. Mieszkają w Radomiu. Młodzi ludzie od dwóch lat borykają się z ogromnymi problemami i długami. W te kłopoty wpędziła ich matka, która od lat razem z ojcem nadużywała alkoholu.
- Nigdy o niczym nam nie mówiła, mieszkanie było zawsze jej. My tam byliśmy, bo byliśmy – mówi pani Anna, która musi spłacać dług matki.
- Mieszkałem z rodzicami, byłem dzieckiem. Każde dziecko mieszka z rodzicem, a kiedy osiągam pełnoletność, to staje się zbiorowym dłużnikiem. Dług zostaje mi narzucony – mówi pan Robert, który musi spłacać dług matki.
- Nie było łatwo, rodzice pili, a człowiek starał się jakoś żyć, żeby nie skończyć jak oni – mówi pani Anna.
Ponad 20 lat temu Elżbieta Ł. oraz Andrzej Ł. rozwiedli się. Matka wraz z dziećmi trafiła do lokalu socjalnego w Radomiu. W 2006 roku musieli wyprowadzić się ponieważ kamienica nadawała się do rozbiórki. Otrzymali kolejny lokal socjalny. Siedem lat temu z dnia na dzień kobieta wyjechała za granicę i zostawiła dzieci. Pani Anna, pan Łukasz, pan Robert starali się walczyć o swoje życie. Usamodzielnili się. Niestety dwa lata temu komornik zajął konto pana Łukasza. Jak się okazało, mężczyna i jego rodzeństwo, mają spłacić ponad 100 tysięcy złotych długu za nieopłacone mieszkanie. To dług za lokal, w którym mieszkali wraz z matką w latach 1997 -2006.
- Mieszkałem z matką, byłem niepełnoletni, brała na mnie wtedy alimenty – mówi pan Łukasz.
- Na matkę była umowa najmu, na nią były rachunki, a dług zostaje później na nas zrzucony, nie potrafię tego zrozumieć - mówi pani Anna.
- Byliśmy przeświadczeni, że te sprawy mieszkaniowe przez naszą matkę zostały załatwione. Tym bardziej, że otrzymaliśmy nowe mieszkanie - mówi pan Robert.
Kamienica była własnością miasta Radomia, a zarządzała nią spółka ,,Administrator”. I to właśnie ona dziś egzekwuję dług. Dług muszą spłacać nie tylko dzieci, ale także ich matka. Tyle tylko, że ślad po kobiecie zaginął.
- Przez tyle lat nie dostałem żadnego pisma, nawet sąd stwierdził, że żadnego pisma nie odebrałem – mówi pan Robert.
- Nie jestem w stanie tego spłacić. Próbuję jakoś żyć, próbuję utrzymać się. Jest ciężko, nie korzystam z pomocy opieki. Staram się sama poradzić, nie chce żyć jak rodzice - mówi pani Anna. *
*skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
zkolodziejczyk@polsat.com.pl