Wierni kontra kuria. Spór o zawieszonego księdza

Ks. Wojciech Grzesiak został zawieszony w prawach księdza. Duchowny dostał karę suspensy, bo nie zrezygnował z działalności misyjnej w Paragwaju i pracy w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Pomoc chorym i potrzebującym duchowny kocha i poświęcił temu ostatnie lata swoje życia. Księdza chwalą lekarze oraz wierni. Ks. Grzesiak pozwał przełożonych, którzy jego zdaniem publicznie sugerują, że zarabia na misjach.

Ksiądz Wojciech Grzesiak jest jednym z inicjatorów Śląskiej Misji Medycznej w Paragwaju. Pracuje też jako sanitariusz w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Był tu także kapelanem, ale z tej funkcji został odwołany przez konflikt z kurią.

- Dla nas to było szokiem, że tak ciepłego księdza, z taką charyzmą, oddaniem dla ubogich, dla wiernych można było odwołać – opowiada Joanna Barbara Chomicz, autorka petycji w obronie księdza.

- Jestem zakochany w Paragwaju i w niesieniu pomocy medycznej. Stara zasada kościoła brzmi, żeby ludzi ewangelizować. Jednak jeśli człowiek jest głodny i cierpiący, to nie będzie słuchał ewangelii. Zacznie dopiero, jeżeli ma zapewniony komfort cielesny – mówi ks. Wojciech Grzesiak.

- Spotkałam się ostatnio z lekarzem, który powiedział, że nie mogło być lepszego rozwiązania niż Wojtek Grzesiak jako sanitariusz w oddziale neurochirurgii – dodaje Grażyna Kuczera, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju.

Niedawno ks. Grzesiak postanowił przywieźć do Polski na leczenie 4-letnią Blankę. Dziewczynka ma być poddana operacji twarzy.

- Ma dużego naczyniaka na twarzy. Wszystkie procedury idą ku temu, żeby to zrobić. Zgodę wyraził szpital i profesor, który ma operować - tłumaczy ksiądz.

Jednak kuria katowicka chciała, żeby ksiądz z działalności misyjnej i pracy w szpitalu zrezygnował. Ksiądz odmówił, a arcybiskup nałożył na niego karę suspensy, czyli zawieszenia w prawach księdza.

- Nieposłuszeństwo polegało na tym, że nie zwolniłem się z pracy w szpitalu i pozostałem prezesem stowarzyszenia Śląska Misja Medyczna. Napisałem biskupowi, że będę prowadził działalność w Paragwaju i pojadę po małą Blankę. Gdyby tylko to opublikowali, to pewnie nie byłoby naszej rozmowy, ale kuria posłużyła się dwoma kłamstwami, insynuacjami – twierdzi ks. Wojciech Grzesiak.

To fragment oświadczenia kurii:

"Pomimo wielu prób wyjścia naprzeciw licznym jego problemom (…) jak również jego stanowi zdrowia, który rzutuje na jego zachowania i - jak sam twierdzi - ogranicza jego poczytalność, ks. Wojciech Grzesiak zdecydowanie wystąpił przeciw podjętym w dniu święceń zobowiązaniom."
Źródło: ekai.pl

- Super… Jak to przeczytałem, to pomyślałem, że mają pełnię urzędu medycznego, skoro mogą wydawać takie wyroki – ocenił ks. Wojciech Grzesiak.

Katowicka kuria odcięła się również od zbiórek pieniędzy na misję w Paragwaju. Uznała, że to wyłączna odpowiedzialność ks. Grzesiaka.

"Środki pieniężne pochodzące z ofiar wiernych przelewane są na jego prywatne konto. Nie ma to żadnego związku z posługą duszpasterską w Archidiecezji Katowickiej, a odpowiedzialność za nie ponosi tylko i wyłącznie on sam." – głosi treść oświadczenia kurii.
Źródło ekai.pl

Ksiądz Grzesiak sądzi, że to ostatnie zdanie to sugestia, że ze swej działalności misyjnej czerpie zyski. Za tę sugestię ksiądz złożył pozew w sądzie.

- Ja żadnego grosza do siebie nie wezmę, wręcz przeciwnie. Moja mama o tym najlepiej wie, wiele razy płakała, że wszystkie pieniądze, co mam, ładuję w ten Paragwaj – odpowiada ks. Wojciech Grzesiak.

Duchowny złożył pozew przeciwko arcybiskupowi Wiktorowi Skworcowi i rzecznikowi kurii za insynuacje. - One najpierw zniknęły ze strony, ponieważ rozmawiali ze mną, żeby ten pozew oddalić, po pięciu godzinach znowu się pojawiły, a obecnie zmieniono tę informację – mówi.

Wierni poparli księdza. Napisali list do katowickiego arcybiskupa, w którym wyrażają "stanowczy protest wobec decyzji eminencji" i proszą o przywrócenie na stanowisko przyszpitalnej kaplicy ks. Wojciecha Grzesiaka." List jednak nie doczekał się odpowiedzi.

- Musimy coś zrobić, przynajmniej żeby czuł, że jesteśmy przy nim. Zbieramy podpisy, które zawieziemy do arcybiskupa. W sumie jest ich prawie 300 – mówi Joanna Barbara Chomicz, autorka petycji.

Nikt z katowickiej kurii nie chciał o sprawie księdza Grzesiaka porozmawiać.

- Cała sytuacja nie jest adekwatna do tego, co się dzieje w kościele. Słyszymy, że gdzieś tam w Poznaniu ksiądz ma wyroki pedofilskie i jest przeniesiony na inną parafię, a tu ksiądz, który nie ma jednoznacznego zdania z biskupem zostaje suspendowany. To jedna z najgorszych kar – podsumowuje ks. Wojciech Grzesiak.*

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl