Bez odszkodowania z ziemię. Stołeczni urzędnicy ponad prawem

Starsze, schorowane małżeństwo z Warszawy czeka na odszkodowanie za fragment działki zabranej pod drogę. 86-letnia Mirosława i 81-letni Zygmunt Bobowiczowie o pieniądze walczą już 12 lat! Stołecznych urzędników ponaglał sąd oraz wojewoda. Bez efektu. Zgodnie z wyceną sprzed wielu lat chodzi o 34,5 tys. zł odszkodowania. Dziś cena ziemi na Targówku jest 4 raz wyższa.

- Urząd miasta potrzebował 12 lat na rozpatrzenie ich wniosku i do tej pory decyzji pozytywnej dla nich nie wydał. Termin ustawowy został przekroczony 72-krotnie – mówi Karol Trzaska, adwokat, pełnomocnik państwa Bobowiczów.

86-letnia pani Mirosława i 81-letni pan Zygmunt z Warszawy już od 12 lat czekają na odszkodowanie za fragment działki zabranej pod drogę. Ulica Bystra na Targówku miała być poszerzona. W latach 90. pani Mirosława dowiedziała się, że od drogi musi  odsunąć ogrodzenie o 2,5 metra.

- Mama przy jakichś działaniach administracyjnych została zmuszona do tego cofnięcia. I tylko ona się posłuchała, jak widać dalsza część ulicy nie. Odszkodowanie dotyczy około 100 metrów działki - mówi Wojciech Bobowicz, syn państwa Bobowiczów.
Małżeństwo wniosek o wypłatę odszkodowania złożyło w 2005 r. Urzędnicy rozpatrywali sprawę przez 7 lat i odmówili wypłaty. Jednak w 2014 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził, że odmowa nie była uzasadniona.

- Urzędnicy winni stosować się do tego wyroku, skoro nie został on zakwestionowany przez Prezydenta Miasta Stołecznego. Powinni wypełnić wytyczne sądu i wydać decyzję niezwłocznie, czyli w miesiąc czasu. W sprawach skomplikowanych można ten termin przedłużyć, ale to ma jakieś rozsądne granice – informuje Joanna Kube, rzecznik Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Ta rozsądna granica została ustalona przez wojewodę na koniec 2015 r. Jednak urzędnicy z ratusza  przesuwają termin co pół roku, o kolejne kilka miesięcy, twierdząc, że sprawa jest skomplikowana i wymaga dalszej analizy.

- Sprawa nie była prosta ani w momencie wydawania decyzji, nie jest też ostatecznie prosta w tym momencie. Mamy przygotowany projekt decyzji, opiniują ją prawnicy. To już ostatnia prosta – zapewnia Agnieszka Kłąb z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.

- Mama na dzień wejścia w życie był właścicielką i to jest chyba jeden parametr, który trzeba sprawdzić. Jeżeli była właścicielką, to powinny być te pieniądze wypłacone. Na co czekają urzędnicy? Na to, żeby nie wypłacić pieniędzy za swojej kadencji? – pyta Wojciech Bobowicz, syn państwa Bobowiczów.

Zgodnie z wyceną zrobioną wiele lat temu, za nieco ponad 100 m kw. działki miasto powinno im zapłacić 34,5 tys. zł, czyli 300 zł za metr. Dziś cena metra działki na Targówku jest cztery razy wyższa. Jednak państwo Bobowiczowie zastanawiają się, czy doczekają jakiejkolwiek wypłaty.

Małżeństwo jest schorowane. Pani Mirosława nie chodzi, pan Zygmunt cierpi na demencję i leczy się z powodu chorób nowotworowych.

- Mąż ma tylko rentę, z której żyjemy. To jest 1000 zł. To na same leki…, a z czego żyć, z czego zapłacić? Dzięki Bogu, że syn pomaga, bo z głodu, by trzeba było umierać – rozpacza Mirosława Bobowicz, od 12 lat czeka na odszkodowanie.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska

mslawinski@polsat.com.pl