Zamknięty most – odcięci do świata

Część mieszkańców wsi Pluty - w większości starsze i schorowane osoby - została odcięta od świata. Po tym, jak zamknięto drewniany, rozpadający się most, seniorzy do najbliższego sklepu mają 15 kilometrów! Wcześniej było to kilkaset metrów. Pieniądze na remont mostu są, ale lokalne władze mają… inne wydatki.

Kilka dni temu do naszej redakcji dotarł list z prośbą o pomoc. Jego autorzy to mieszkańcy wsi Pluty, niewielkiej miejscowość pod Braniewem. Jak twierdzą, wioski odciętej od świata.

- Jesteśmy odcięci, ale ten burmistrz ma to gdzieś. Stanie się bieda i wtedy dopiero będzie. A burmistrz pewnie powie, że znaki postawił i ostrzeżeni byliśmy – mówią nam mieszkańcy Pluty.

Most we wsi stał od zawsze. Dzielił wieś na pół. To nim mieszkańcy „zza rzeki” dostawali się do najbliższego sklepu i autobusu. Od 1963 r. korzystają z niego także państwo Dwulatowie. Pan Oleg ma 80 lat, jego żona 74.

- Wszyscy ludzie korzystali. Przecież przez ten most przejeżdżało tyle wiosek. On jest konieczny ten i wszystkim potrzebny – przekonuje pani Irena Dwulat.

- Do sklepu, w którym codziennie robiliśmy zakupy jest 300 metrów – dodaje Oleg Dwulat.

Problem zaczął się, gdy most zaczął popadać w ruinę. Dwa lata temu zamiast remontować, gmina zakazała po nim ruchu pojazdów. W październiku dodała zakaz ruchu pieszych! Efekt? Aby dotrzeć po zakupy okrężną drogą, mieszkańcy muszą pokonać 15 kilometrów! Głównie polną drogą.

- Niech pan powie, gdzie mamy się zaopatrywać w chleb, we wszystko na co dzień? Gdzie mamy w podstawowe produkty? – pyta Oleg Dwulat burmistrza.
- Macie drogę przez Kowale – odpowiada Kazimierz Kiejdo, burmistrz Pieniężna.
- Ta, 20 km! – mówi Oleg Dwulat.
- Ja rozumiem. Proszę powiedzieć, co mam zrobić? Swoje prywatne pieniądze tam wyłożyć? – pyta burmistrz.


- Najpierw był zakaz ruchu, a potem zakaz dla pieszych i z bani teraz ma. On się będzie przejmował. Może jeszcze parę ludzi umrze, to na następne spotkanie już nikt nie przyjdzie. Będzie miał spokój - komentuje Grzegorz Winiarski, mieszkaniec wsi Pluty.

Bo "Pluty za mostem" to głównie ludzie starsi. Dla nich brak przeprawy to klęska. Henryka Węgrzyn opiekuje się swoim schorowanym mężem. Ona ma 70, on 79 lat.

- On miał dwa udary, a za trzecim razem wylew. Na jedno oko nie widzi – opowiada pani Henryka.

- Osoby zza mostu są w takim wieku, że potrzebują na co dzień jakiejś opieki lekarskiej, pielęgniarskiej - uważa Maria Kozar, mieszkanka wsi Pluty i radna Pieniężna.

Dlatego mimo zamknięcia mostu i zakazów, mieszkańcy z duszą na ramieniu, narażając swoje życie chodzą przez most. Sami byliśmy świadkami, jak często to się dzieje.  Zapytani, czy nie boją się o swoje bezpieczeństwo, odpowiadają, że strach jest, ale "na około jeździć jest strasznie daleko".

- Czwórka dzieci ode mnie dojeżdża do Plut do szkoły. Na razie chodzimy przez most. Autobus jest około 6.20 rano, to jest ciemno, nikt nie widzi. Dzieci przechodzą – mówi Grzegorz Winiarski, mieszkaniec wsi Pluty.

Burmistrz mówi, że brak remontu to wina rady , bo jest do niego w opozycji i rządzi złośliwie. Rada zarzuty odpiera. Twierdzi, że oszczędności znalazła, ale nie tam gdzie życzyłby sobie burmistrz.

- Remont uniemożliwiają finanse gminy. I to nie są złe finanse gminy, tylko akurat taka polityka rady gminy. Prosiłem radę o reorganizację oświaty. Tam mamy milion złotych. Z jednej strony rada mówi, że chce most robić, a z drugiej strony głosuje przeciwko reorganizacji oświaty – twierdzi Kazimierz Kiejdo, burmistrz Pieniężna.

- Przedstawiliśmy poprawki, które zmniejszały wydatki na poszczególne zadania gminy. Udało nam się wyodrębnić kwotę 250 000 zł ze wskazaniem na inwestycje na moście w Plutach. Burmistrz się nie zgodził – mówi Alina Mańkut, przewodnicząca Rady Miejskiej w Pieniężnie

- Cięcia rady polegały na obcięciu wydatków urzędu. 200 000 zł chciano zdjąć. A zatem ja nie mogłem pozwolić, żeby sparaliżować urząd – odpowiada Kazimierz Kiejdo, burmistrz Pieniężna.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl