Kupili działkę. Stację transformatorową dostawiono… "w prezencie"

Lidia Malec wyjechała do Stanów Zjednoczonych, aby zarobić na wymarzony dom dla niej, męża i córek. Ciężko pracowała przy usuwaniu szkodliwego azbestu. Dzięki zarobionym dolarom, mąż pani Lidii kupił działkę w Bielsku-Białej i wybudował dom. Gdy pewnego dnia wrócił z pracy, odkrył, że obok domu postawiono… stację transformatorową.

Dla państwa Malców z Bielska-Białej własna działka i dom były kiedyś nieosiągalnym marzeniem. Małe mieszkanie w bloku stawało się za ciasne dla rodziny. Żeby marzenie mogło się ziścić, pani Lidia w 1988 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych.

- Było ciężko. Sam wyjazd to przeżycie, którego nie da się opisać. Byłam w Nowym Jorku, wykonywałam ekstremalną pracę przy zdejmowaniu azbestu. Nie myślałam kategoriami zdrowotnymi w tamtym czasie. Chciałam jak najszybciej zarobić i wrócić do domu, do swoich – opowiada Lidia Malec.

Pani Lidia była w Nowym Jorku ponad 6 lat. Każdy zarobiony grosz wysyłała mężowi do Polski. W 1989 roku małżeństwo kupiło działkę: prawie 9 arów na obrzeżach Bielska-Białej. Ruszyła budowa upragnionego domu.

- W tamtych czasach nie można było stawiać na rolniczych ziemiach budynków. Musiała być spółdzielnia domków jednorodzinnych, żeby przekształcić to na działki budowlane. My kupiliśmy to od takiej spółdzielni. Mąż wybudował dom i w 1992 roku się wprowadził. Działka była jeszcze "czysta", ale nieogrodzona – wspomina Lidia Malec.

- Pewnego dnia przyjeżdżam po pracy, a tu stoi szopka, domek taki. Dowiedziałem się, że to  niby stacja trafo (transformatorowa – red.) – mówi Józef Malec.

Państwo Malcowie chcieli wyjaśnić, dlaczego na ich działce ktoś postawił stację transformatorową. Okazało się, że w 1992 r. spółdzielnia, od której kupili działkę, podpisała z urzędem miasta decyzję na budowę sieci kablowej napowietrznej. Dziś spółdzielni już nie ma. Za budynek stacji i sieć odpowiada teraz firma Tauron. Trzy lata temu urząd miasta sprostował swoją poprzednią decyzję, mówiącą tylko o sieci.

- Mi nie chodzi o linię, mi chodzi tylko i wyłącznie o budynek , który został posadowiony na mojej działce. Sprawdzałam w różnych momentach i nigdzie od 1989 roku 2002 roku nie odnaleziono żadnego wpisu dotyczącego wydania pozwolenia na budowę budynku przemysłowego dla mojej nieruchomości – mówi Lidia Malec.

- We wniosku tej spółdzielni była ta stacja, tylko urzędnik, tak sądzę, bo trudno mi to oceniać po 25 latach, po prostu tej stacji przez jakąś nieuwagę nie napisał. Gdybyśmy się dokładnie tej decyzji przyjrzeli, to w tym pozwoleniu jest takie sformułowanie: "Pozwolenie na linię kablową 15 kv, stacji kablowej napowietrznej". Wyszedł absurd , wyszła stacja kablowa napowietrzna . Czegoś takiego nie ma. To był błąd, który został po latach sprostowany – tłumaczy Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Bielsku-Białej.

Pani Lidia już kilka lat próbuje na drodze sądowej udowodnić swoją rację. Jej oburzenie jest tym większe, że z wykształcenia jest cukiernikiem i w miejscu, gdzie stoi stacja transformatorowa miała być jej wymarzona cukiernia.

- Tam miała stać cukiernia, moje źródło utrzymania. A od 25 prawie lat stoi budynek trafo, który do tej pory użytkują, biorą za to pieniądze. A ja płacę podatki od budynku i od gruntu – mówi Lidia Malec.

- Stacja stoi na gruncie, który należy do państwa Malców. My zastaliśmy określony stan prawny i staramy się przez te ostatnie kilka lat sytuację rozwikłać – zapewnia Łukasz Zimnoch, rzecznik Tauron Dystrybucja SA województwa dolnośląskiego i śląskiego.

- Albo usuną budynek z mojej działki, albo płacą mi dzierżawę, skoro zarabiają na mojej działce. Zostałam oszukana i pozbawiona prawa do korzystania z działki, którą kupiłam za ciężko zarobione pieniądze – podsumowuje Lidia Malec.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl