Oszukała setki firm. Biznes Anny B.

Firma Anny B. pośredniczyła w transporcie towarów do supermarketów w całym kraju. Proponowała korzystne stawki. Problem w tym, że szybko przestała płacić za usługi firmom transportowym. Liczba poszkodowanych jest szokująca. W sądzie dowiedzieliśmy się, że wobec firmy Anny B. toczy lub toczyło się w sumie ponad 300 spraw! Dziś śladu po jej firmie nie ma. Pieniędzy również.

Agnieszka Polowiec z Żarek z mężem prowadzi firmę transportową. W grudniu 2015 roku rozpoczęła współpracę z jedną z tyskich firm. Okazało się, że współpraca przysporzyła jej tylko problemów.

- Problem zaczął się w momencie, kiedy transportu było więcej. Faktury były wystawiane zbiorczo, raz w tygodniu. Ich suma była dosyć wysoka. I wtedy zaczęły się problemy. Pani B. wypłacała pieniądze częściowo albo w ogóle – opowiada Agnieszka Polowiec, która walczy o 24 tys. zł.

W podobnej sytuacji jest Elżbieta Kowalczyk z Mikołowa. Również zajmuje się transportem. Kiedy Anna B. przestała płacić za przejazdy, pani Elżbieta skierowała sprawę do sądu.

- Przewoziłam winogrona i artykuły spożywcze. W okolicach lutego 2015 roku płatności zgasły zupełnie. W sądzie otrzymaliśmy nakaz zapłaty. Jakby teraz policzyć, to 100 tys. zł by się złożyło. Komornik miał do dyspozycji 4 konta bankowe, na których już wtedy prawie nic nie było. Ściągnął tylko kilkanaście tysięcy złotych na swoje koszty. Ja nie dostałam ani grosza – mówi pani Elżbieta.

Poszkodowanych jest więcej. Tomasz Cieślik z Chorzowa, Paweł Szczepanek z Myszkowa oraz Mariusz Węgłowski z Warszawy również nie mogą odzyskać swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Korzystne wyroki sądowe nie pomagają.

- Problemy zaczęły się, kiedy nadszedł czas płatności. Pani B. zapłaciła mi tylko 20 tys. zł, a jest jeszcze zobowiązana do 121 tys. zł – mówi Tomasz Cieślik.

- Ładunków było dużo, zlecenia stałe, stawki bardzo dobre, jak na te warunki. Z perspektywy czasu widzę, że były tak dobre, bo nie miała zamiaru płacić. Od kiedy przestaliśmy współpracować, była nam winna ponad 200 tys. zł. Część z tych pieniędzy udało nam się odzyskać – tłumaczy Mariusz Węgłowski.

Jak informuje Magdalena Piwowarska z Sądu Rejonowego w Tychach, w ostatnich trzech latach do sądu wpłynęło 307 spraw z udziałem firmy Anny B. W 304 firma występuje w charakterze strony pozwanej. 169 spraw zakończyło się wydaniem wyroku.

- Udało mi się ustalić, że ta pani dalej działa. Przepisała tylko firmę na córkę, zmieniła siedzibę firmy i dalej pracują – mówi Paweł Szczepanek.

Anna B. zamknęła firmę w zeszłym roku. Spotkaliśmy ją w siedzibie innej spółki, której prezesem jest jej córka. Kobieta nie chciała jednak z nami rozmawiać.

- Gdyby to był przypadek jednej firmy, to można powiedzieć, że coś tam jej nie wyszło. Ale to są dziesiątki firm w całej Polsce. One straciły pieniądze, a zapłaciły za paliwo, poniosły koszty opłat drogowych, płacą leasingi za samochody, kierowcom. Wszyscy zrobili to, żeby pani B. żyło się lepiej - Mariusz Węgłowski, poszkodowany z Warszawy.*

* skrót materiału
 
Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl