Tajemnicze zaginięcie artysty z Torunia
Marcin Tchorzewski, znany w artystycznym środowisku Torunia raper i malarz zaginął 25 grudnia 2013 r. Ostatni raz widziany był, gdy wychodził z klubu "Desperado" na starówce. Po kilku dniach znaleziono kurtkę z jego dokumentami. Miesiąc temu opowiadaliśmy o zaginięciu 29-letniego Remigiusza Baczyńskiego. Bawił się on w klubie na tej samej ulicy w Toruniu, co zaginiony Marcin.
"Czwórka", "Cztery", "Czteras". Pod takimi pseudonimami był znany w artystycznym środowisku Torunia Marcin Tchorzewski – raper i malarz.
- Żył z dnia na dzień, nie miał planów na przyszłość, nie myślał o zakładaniu rodziny. Żył życiem artysty ulicznego. Tu coś zarapował, tu ktoś mu piwo postawił, dał papierosa, tam nagrał dla kogoś piosenkę – opowiada Piotr „Zelo" Zelazkiewicz, kolega zaginionego Marcina.
- Chorował na schizofrenię paranoidalną. Leczył się od kilku lat - dodaje Grzegorz Tchorzewski, ojciec Marcina.
Pod koniec 2013 roku Marcin czuł się dobrze. 25 grudnia wyszedł z domu. Odwiedził kilka klubów. Ostatni raz widziany był w „Desperado" na toruńskiej starówce. - Pożegnaliśmy się. Powiedział, że idzie dalej. Nie wykazywał oznak zaniepokojenia, zachowywał się absolutnie normalnie – opowiada Piotr „DJ Ike" Zawałkiewicz, kolega Marcina.
Poszedł w kierunku starówki. Do domu już nigdy nie wrócił. Po tygodniu, nad Wisłą, kilka kilometrów od starówki, gdzie widziano Marcina ostatni raz, znaleziono jego rzeczy osobiste: dokumenty, sprzęt elektroniczny i karty tarota.
Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań i wyznaczonej przez ojca Marcina nagrody, nie udało się dotrzeć do żadnych informacji na temat wydarzeń z tamtej nocy. Do tej pory nie ustalono, co mogło stać się z mężczyzną.
- Ojcowska intuicja podpowiada mi, że on raczej nie żyje, na dziewięćdziesiąt kilka procent. Nie ma dnia, żebym o nim nie myślał – mówi Grzegorz Tchorzewski.
W styczniu pokazywaliśmy materiał o zaginionym 29-letnim Remigiuszu Baczyńskim. Mężczyzna 30 grudnia 2016 roku bawił się na imprezie w klubie znajdującym się na tej samej ulicy, co klub „Desperado", gdzie ostatni raz widziany był Marcin Tchorzewski. Po szarpaninie z ochroną wyszedł i wszelki ślad po nim zaginął.
Po kilku dniach nad Wisłą przypadkowy przechodzień odnalazł klucze, które miał przy sobie Remigiusz. WOPR nadal przeszukuje Wisłę w poszukiwaniu zwłok tego młodego mężczyzny.
3 lutego nad Wisłą zostały znalezione zwłoki w stanie daleko posuniętego rozkładu. Kiedy byliśmy z naszą kamerą w Toruniu, prokuratura otrzymała ekspertyzę biegłego w tej sprawie.
- Można określić, że mężczyzna w chwili śmierci miał 50-60 lat, 170 cm wzrostu i braki w górnym uzębieniu. Jego tożsamość ustalamy – powiedział Tomasz Sobczak z Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.
Wiadomo, że nie są to zwłoki ani Remigiusza, ani Marcina. Ich los nadal pozostaje nieznany.
- Wierzę, że to jedyny program, który może rozwikłać tajemnicę zaginięcia Marcina – ocenił Grzegorz Tchorzewski.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Dzierzba
pbak@polsat.com.pl