90-latka nie wstaje z łóżka. Przywieźli ze szpitala i… odjechali
O losie 90-letniej pani Ireny z Pruszkowa powiadomili nas jej sąsiedzi. Schorowaną, 90-letnią letnią kobietę przywieziono w czwartek ze szpitala i zostawiono samą w zimnym, zaśmieconym mieszkaniu. Kobieta nie była w stanie wstać z łóżka, by załatwić potrzeby fizjologiczne. Gdy odwiedziliśmy ją z kamerą, wciąż leżała w szpitalnym ubraniu. Gdzie jest pomoc społeczna?
- Jest traktowana gorzej jak zwierzę. Byłam przerażona, że pogotowie może coś takiego zrobić. Człowiek leży we własnych odchodach, bo nie może się podnieść z łóżka – mówi Danuta Turowska, sąsiadka pani Ireny.
- Ma manię zbieractwa, ale wczoraj powiedziała, że może to oddać, że się zgadza, tylko musi ktoś jej pomóc. A urzędnicy przychodzą i każą jej to samej posprzątać – opowiada druga sąsiadka Anna Kłeczko.
Pani Irena tłumaczy nam, że rzeczy jej są potrzebne, bo „na ściany patrzeć nie będzie".
- Nie mam dzieci, bo mąż nie mógł mieć, a ja bez niego jestem nieszczęśliwa - dodaje.
Kilka tygodni temu starsza, chora kobieta została zabrana do szpitala. W czwartek karetka przywiozła ją jednak z powrotem. Zostawiono ją w zimnym zaśmieconym mieszkaniu. Odwiedziliśmy kobietę z kamerą w sobotę. Wciąż miała na sobie szpitalny fartuch. Leżała bez bielizny i skarpet.
- Na razie muszę tak leżeć, ale jak wstanę, założę bluzkę spódnicę czy sukienkę. Zaraz będę wyglądać jak artystka – powiedziała. Kobiecie, w miarę możliwości, pomagają sąsiedzi. Przynoszą herbatę i jedzenie.
Dlaczego pracownicy socjalni zostawili panią Irenę samą sobie? Interweniujemy ośrodku pomocy społecznej w Pruszkowie. Pracownicy o sytuacji kobiety dowiadują się od nas.
- Ona nie powinna tu mieszkać, tylko w jakimś ośrodku, gdzie będzie miała zapewnionego lekarza, wyżywienie i
ciepło, a nie w takich warunkach – podsumowuje Anita Szymańska, sąsiadka pani Ireny.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Dzierzba