Imprezowicze pod samymi oknami

Monika i Mirosław Spryszakowie z Modliborzyc pod Janowem Lubelskim od ponad roku mieszkają przez ścianę z pizzerią. Sprzedaje się w niej też alkohol. W weekendy, kiedy lokal otwarty jest do późnych godzin nocnych, dochodzi do burd i awantur. Dla Spryszaków to koszmar. Mają dwoje nastoletnich dzieci.

Monika i Mirosław Spryszakowie z Modliborzyc pod Janowem Lubelskim od 8 miesięcy przeżywają horror. Na początku 2016 roku w domu za ścianą najemca otworzył pizzerię. W lecie zaczął sprzedawać alkohol i zaczęły się imprezy. Najgorsze są jednak weekendy. Wtedy dochodzi do burd, bójek i awantur.

- Jak się śpi w nocy, słychać wszystkie hałasy: stukanie, szuranie, krzyki, wrzaski,  śmiechy. Trwa to do pierwszej, drugiej, trzeciej nad ranem. Ciężko usnąć jest – mówi Mirosław Spryszak.

Jego żona, pani Monika dodaje, że ludzie potrafią imprezować przed ich oknami. - Na naszym parapecie stało piwo, palili papierosy - opowiada.

- W nocy się wstawało i przeganiało, ale nieraz było ryzyko wychodzić. Jak sam wyjdę, nawet do furtki, a ich tam stoi 10. Różnie jest - tłumaczy pan Mirosław.

Właściciel lokalu nie ma sobie nic do zarzucenia. Jego zdaniem wszystko jest w  porządku i to sąsiedzi się czepiają. Jednak naszej kamery nie wpuścił do lokalu.

- Teraz generalnie mam otwarte tak do 22.00 do 23.00. W weekendy troszkę dłużej: 0:00, 1:00 – mówi Maciej W.
Reporter: A ma pan to zgłoszone w urzędzie skarbowym, że tak do pierwszej w nocy może pan w lokalu przyjmować gości, czy nie?
Maciej W.: Generalnie nie.

Burmistrz Modliborzyc, który dał koncesję na alkohol w lokalu, uważa, że to sąsiedzki. Nie chce cofnąć koncesji, mimo że 10-letnia córka i 15-letni syn państwa Spryszaków mają nieprzespane noce. Burmistrz nic nie wie o nocnym życiu pizzerii. 

- Była rozmowa przeprowadzona z właścicielem. Maciej W. zobowiązał się do wystawienia kosza na śmieci przed wejściem do lokalu od strony ulicy Długiej i ściszenia muzyki po godz. 22.00 w lokalu i ogródku piwnym, zachowania ciszy nocnej i obowiązku poszanowania praw sąsiadów. No co ja więcej mogłem? – pyta Witold Kowalik, burmistrz miasta Modliborzyce.

Reporter: Panie burmistrzu, nich się pan zastanowi: trzy metry od okna ogródek piwny?
- Miał to wyciszyć.
- Nie zrobił tego.
- Od tego, żeby porządek na ulicy zaprowadzić jest policja.
- A pan od czego jest, panie burmistrzu?
- Ja nie mogę nawet mandatu.
- Pan może cofnąć wyszynk.
- To musi policja wystąpić z wnioskiem o cofnięcie.

Policja również nie widzi problemu. Nic też nie wie o nocnych burdach pod lokalem. Kiedy przyjeżdża na interwencję, jest spokój. Monitoringu rodziny Spryszaków nie sprawdza. Wyjątek zdarzył się raz, gdy… skradziono rower spod pizzerii.

- Właściciel nie jest wskazany jako sprawca, ponieważ on nie zakłócał tego spokoju.
Zazwyczaj robiły to osoby, które były w trakcie pobytu tam w lokalu - tłumaczy Faustyna Łazur z Komendy Powiatowej Policji w Janowie Lubelskim.

- Cofnięcie koncesji rozwiązałoby cały problem, bo całe towarzystwo zjeżdża się na alkohol – uważa Mirosław Spryszak.

- Nawet jak cofniemy koncesję, to młodzież sobie kupi i przyjdzie z trunkami. I na chodniku będzie siedzieć – uważa burmistrz.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl