Wstyd! Niepełnosprawna od dwóch lat musi walczyć o… kartę parkingową

Stanisław Dobrzelecki ma 82 lata. Na co dzień opiekuje się 38-letnią panią Esterą. Kobieta od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Trafiła do rodziny zastępczej, do pana Stanisława zaraz po urodzeniu. Ten wraz z żoną poświęcił wiele, by dać dziewczynie szansę na normalne życie.

- To jest moja wnuczka. Myśmy ją z żoną wzięli jako noworodka ze szpitala. Jej ojciec uciekł po narodzinach – opowiada Stanisław Dobrzelecki.

W związku z chorobą od lat pani Estera ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności. Dzięki temu miała kartę parkingową i mogła wraz z dziadkiem korzystać z miejsc dla niepełnosprawnych. Kiedy zmieniły się przepisy i nakazano wymianę kart, oboje pojechali do urzędu w Mogilnie. Pani Estera nie była w stanie wejść do budynku. - Więc do samochodu przyszła pani i wzięła od Estery podpis. W ciągu miesiąca mieliśmy dostać wezwanie po nowe karty – wspomina Stanisław Dobrzelecki.

Wówczas spotkała ich niemiła niespodzianka. Okazało się, że karty nie będzie, bo chociaż niepełnosprawność kobiety widać gołym okiem, formalnie… nie spełnia kryteriów.

- Zamiast kart dostaliśmy pismo, że pomimo iż spełniamy warunki, to karty nam się nie należą. Wnuczka sobie sama nie ugotuje, nawet sobie chleba nie ukroi, nie posmaruje, bo nie chwyci dobrze noża – mówi Stanisław Dobrzelecki. - To najbrzydszy sposób, w jaki można potraktować osoby niepełnosprawne w tym kraju – dodaje.

Po śmierci żony pana Stanisława zostali sami. Oboje są w coraz gorszym stanie. I chociaż pan Stanisław na co dzień jest dla Estery wsparciem, sam także zdrowy nie jest. Walczy z nowotworem i czeka na wszczepienie endoprotezy kolana. Operację wyznaczono mu na… 2024 rok.

Od dwóch lat pan Stanisław wymienia ze Starostwem Powiatowym korespondencję w sprawie karty. Z jej prawniczego tonu rozumie tylko tyle, że im ona nie przysługuje.

Okazuje się jednak, że sprawa może być banalnie prosta, bo pani Estera nie powinna występować o nową kartę, ale o nowe orzeczenie o niepełnosprawności. Ale pan Stanisław twierdzi, że tego, że to takie proste, nikt mu nie wytłumaczył.

- Pani Estera nawet nie musi przyjeżdżać, tylko musi wystąpić z wnioskiem do nas o stwierdzenie niepełnosprawności w stopniu znacznym i pani Estera na pewno taką kartę by otrzymała – tłumaczy Tomasz Barczak, starosta mogileński.

- Przepisy zasłaniają urzędnikom logiczne myślenie. Nie patrzą na człowieka jak na osobę, tylko jak na kolejny paragraf – komentuje pani Estera.*

* skrót materiału

PS. Starosta obiecał nam, że sprawę pani Estery urzędnicy załatwią. Nie będzie musiała stawać przed komisją, bo orzecznicy przyjadą do niej, by jej nie fatygować i po tej wizycie kartę otrzyma. Sprawdzimy.

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl