Spalił dokumenty i zdjęcia. Zabił i zniknął. Jest ścigany od 16 lat
Marian Ozga z Lipy na Podkarpaciu to jeden najbardziej poszukiwanych polskich przestępców. 16 lat temu pobił i spalił żywcem swoją siostrę. Zbrodnię i ucieczkę starannie zaplanował. Zniszczył swoje fotografie, ubrania i dokumenty. Dziś mężczyzna ma 77 lat. Zbliża się do granicy wieku, po której sądy odstępują od skazywania na więzienie ze względu na stan zdrowia.
Marian Ozga 16 lat temu żywcem spalił siostrę Janinę, a jej córkę Annę Moskal podpalił. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 3 sierpnia 2001 roku w Lipie koło Tarnobrzega.
- O pierwszej w nocy zakneblował swoją siostrę i zaczął ją bić. Oblał ją substancją łatwopalną. W latach 2000. powstała lista najbardziej poszukiwanych przestępców z terenu kraju. Marian Ozga zajął na tej liście trzecie miejsce - mówi policjant wydziału kryminalnego podkarpackiej policji, który poszukuje Ozgi od 12 lat.
Mężczyzna oblał również benzyną całe pomieszczenie, w którym znajdowała się skatowana przez niego siostra. Wówczas w pokoju pojawiła się niespodziewanie jej córka Anna. Napastnik postanowił ją także spalić.
- Widziałam, jak bije mamę, odepchnęłam go. Wtedy wziął zapalniczkę. Ogień stanął na całej kuchni i pokoju. Mama miała poparzone 99 procent całego ciała. Nie było skóry, poparzone były całe drogi oddechowe, nie było gardła. A ja miałam 60 procent ciała poparzone: całe plecy, nogi, ręce i twarz – wspomina Anna Moskal.
Marian Ozga mieszkał przez kilka lat ze swoją 69-letnią siostrą Janiną i jej rodziną pod jednym dachem. Zaoferowali mu oni schronienie, kiedy ten rozwiódł się z żoną i nie miał gdzie się podziać. Zdaniem prokuratorów w Tarnobrzegu, mężczyzna miesiącami przygotował się do zbrodni. Zrobił nawet specjalne pochodnie.
- Znaleziono pocięte przez niego ubrania w celu uniemożliwienia zebrania materiału biologicznego, jak również powyrywane, potargane i spalone w piecu zdjęcia w celu uniemożliwienia jego identyfikacji – opowiada policjant ścigający Ozgę.
Mężczyzna uciekając usiłował podpalić jeszcze drugi dom, w którym mieszkali inni członkowie rodziny. Na szczęście ogień w porę ugaszono. Policjanci natychmiast zorganizowali blokady dróg. Niestety mężczyzna przepadł. Prawdopodobnie wsiadł do pociągu relacji Kraków-Lublin, który zatrzymywał się tej nocy w Lipie.
Tłem dramatu był spadek. Mężczyzna zrzekł się swojego udziału w testamencie w 1994 roku. Po siedmiu latach nagle zmienił zdanie i zażądał od pani Janiny, żeby go spłaciła. Wyznaczył jej na to pół roku. Na kalendarzu wiszącym w jego pokoju zaznaczył nawet datę. Kiedy minął wyznaczony termin – zaatakował.
Zachowała się jedynie jedna fotografia Mariana Ozgi. Mężczyzna spalił w piecu również swoje dokumenty - w tym paszport. Może to świadczyć o tym, że jeszcze przed dokonaniem przestępstwa mógł komuś ukraść tożsamość.
- Marian Ozga jest człowiekiem średniego wzrostu. Nie wiemy, jaką ma fryzurę, jaki może mieć zarost. Miał jednak tatuaż nad kolanem z wizerunkiem trupiej czaszki ze skrzyżowanymi piszczelami z napisem: vendetta . Oczywiście tych tatuaży może już nie mieć, ale będą blizny po usunięciu – mówi Marta Tabasz-Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Podpalona przez swojego wujka pani Anna mieszka teraz w niemieckiej miejscowości Hildesheim koło Hanoweru. Poparzona kobieta przez ponad pół roku wracała do zdrowia. Od 16 lat ma nadzieję, że sprawiedliwość zwycięży.
- Z uwagi na podeszły wiek to jest naprawdę ostatni dzwonek, żeby go zatrzymać i postawić przed sądem. Wydając wyroki, sądy kierują się stanem zdrowia takich osób – zauważa Andrzej Dubiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
- Bez wątpienia jest osobą niebezpieczną, bo jeżeli raz dopuścił się takiej zbrodni, to może popełnić ją kolejny raz – przestrzega Marta Tabasz -Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Mimo upływu lat, cały czas poszukiwania prowadzą prokuratorzy z Tarnobrzega oraz policjanci z Rzeszowa. Na nowo badają zabezpieczone ślady. Ustalono, że ktoś tylko raz i to dzień po zbrodni dokonał wypłaty z bankomatu z konta Mariana Ozgi. Kto to był? Tego nie wiadomo. Bankomat wówczas nie był monitorowany.
- Ma założone konto w banku, gdzie wpływają na nie świadczenia emerytalne. I on z nich nie korzysta. Na tą chwilę nie mamy żadnego śladu, punktu zaczepienia. Zapadł się jak kamień w wodę zaraz po zdarzeniu - mówi Andrzej Dubiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Ozga jest poszukiwany na całym świecie. Z zawodu był cieślą. Pracował na budowach na terenie Polski, Białorusi, Ukrainy czy Rosji. - Liczymy się z tym, że miał tam różne kontakty i znajomości. Być może ktoś pomagał mu się tam ukryć – opowiada Marta Tabasz-Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
- Staramy się udowodnić, że nie ma zbrodni i ucieczki doskonałej. Złapanie i ukaranie Ozgi to dla nas kwestia honoru – dodaje policjant od 12 lat ścigający mężczyznę.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl