Teren prywatny, ludzie na bruk. "Oni budowali Gdynię"

Dramat około 150 rodzin mieszkających na tzw. Pekinie w Gdyni. Osiedle mieści się na prywatnym, wartym nawet 50 mln zł terenie. Jego właściciel coraz gwałtowniej domaga się jego zwrotu. Niszczy pustostany, drastycznie podnosi opłaty. Miejscy urzędnicy są przekonani, że nie ma szans, by się powstrzymał.

Agnieszka Wilk od 12 lat mieszka na tzw. Pekinie w Gdyni. Wraz ze swoim partnerem i ich
3-letnim synem. Pani Agnieszka nie pracuje. Domek i otoczenie jest zadbane. W Sylwestra 2016 roku runęły ściany przylegającego domu. To przedstawiciel właścicieli terenu wraz ekipą niszczył sąsiedni dach.

- Zagroził życiu mojej rodzinie, bo byliśmy w domu, gdy on zaczął ciąć dach. To wszystko mogło na nas runąć – mówi pani Agnieszka. Sprawę wyjaśnia prokuratura.

Osiedle nazywane Pekinem powstało w Gdyni w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Do dzisiaj w tych surowych warunkach, często bez prądu i kanalizacji, żyje ok. 150 rodzin. Prywatni właściciele odzyskali wart prawie 50 milionów zł grunt w latach 90. Przez lata pobierali opłaty za dzierżawę.

- Chcą nas stąd wykurzyć, żeby deweloper wykupił tę ziemię - przewiduje Agnieszka Wilk.

- Właściciele ternu podjęli intensywne działania, które mają zniechęcać do mieszkania na tym terenie – tłumaczy Michał Guć, wiceprezydent Gdyni.

- Mieszkamy tu od 1974 roku. Żadnego zadłużenia, nic. Żona ma 78 lat, a ja 65. Ona jest po udarze, a ja idę teraz na operację, bo jestem chory na raka. Starych drzew się nie przesadza – mówi Stanisław Hujda, mieszkaniec gdyńskiego „Pekinu".

- Mieszkam tu pięć lat. Wyremontowałem cały dach, elewację, wszystko kompletnie było robione – dodaje inny lokator Janusz Głąbiewski.

Właścicieli reprezentuje Arkadiusz Z. To on zarządza terenem. Pobiera opłaty, niszczy pustostany, wyznacza czynsz za dzierżawę. Na rozmowę z Interwencją nie zgodził się. Władze Gdyni nie mają wątpliwości, że niebawem „Pekin" odejdzie w przeszłość. Muszą znaleźć lokale dla jego mieszkańców.

- Proponujemy plan długoletniej pomocy, dwu-, trzyletniej, która miałaby polegać na pomocy w wynajęciu mieszkania na wolnym rynku. Miasto z budżetu będzie finansowało im lukę w budżecie domowym, żeby mogli sobie na kilka lat opłacić takie mieszkanie. Osobom starszym, którym sytuacja materialna już się nie polepszy, będziemy pomagali długofalowo – wyjaśnia Michał Guć, wiceprezydent Gdyni.

- Po 30 latach mam iść na wynajem? Ciężko jest… - mówi pani Elżbieta.

- Podobno będą nam dofinansowywać przez dwa, trzy lata. A co mamy zrobić później?- pyta Agnieszka Wilk.

- Oni budowali tę Gdynię. Oni tu mieszkali, zaczynali budować port, wszystko. Nie ma żadnej wdzięczności dla nas – podsumowuje Krzysztof Biały, który od 50 lat mieszka na „Pekinie".*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl