Siekierą zabił rodziców. Wszyscy się go bali

Ireneusz S. wybiegł nad ranem z domu jedynie w podkoszulku i bieliźnie. Był pobudzony i cały we krwi. Mówił, że "będzie już spokój, porządek". Okazało się, że siekierą zabił swoich rodziców. Do tragedii doszło w sobotę w wsi Model na Mazowszu. Jej mieszkańcy mówią, że S. był chory psychicznie i spodziewali się po nim najgorszego.

- To było gdzieś 5:45. Latał już rozebrany, w samych majtkach i podkoszulce, na boso. Mój brat tylko się go zapytał, co zrobił. Powiedział: odwaliłem, że już będzie spokój, porządek – opowiada krewna Ireneusza S.

- Najprawdopodobniej siekierą uciął głowę – dodaje sąsiadka.

- Dyżurny gostynińskiej komendy otrzymał zgłoszenie z wojewódzkiego centrum powiadamiania ratunkowego o znalezieniu zwłok dwóch osób: 68-letniej kobiety i 76-letniego mężczyzny – informuje Dorota Słomkowska z Komendy Powiatowej Policji w Gostyninie.

Mieszkańcy wsi latami byli terroryzowani przez chorego psychicznie i agresywnego sąsiada i większość z nich spodziewała się, że prędzej czy później dojdzie do tragedii.

- Tu każdy wiedział, że to tak się skończy, że dojdzie do tragedii. To nie pierwszy raz było przecież. Starszą kobietę potrafił w sklepie złapać i dusić – mówi pan Włodzimierz, sąsiad Ireneusza S.

- Każdy się każdy go bał. Nie jednych już zaczepiał  i pobił – dodaje krewna S. .
Mieszkańcy wsi mówią, że to "człowiek chory, który nie powinien być wypuszczony od psychiatrów".

- On był w Gostyninie. Cierpiał odkąd ojciec mu tam "dziabasem" walnął w głowę kiedyś. Zresztą siedział za to – mówi  Pan Piotr, kuzyn Ireneusza S.

Sąsiedzi mówią, że S. był leczony zaledwie przez dwa dni. Później wypisano go na prośbę matki.

- Jakby to była normalna rodzina, to ktoś by go dopilnował i on by był wyleczony. A takie jego leczenie: dwie tabletki w ciągu miesiąca, to nie jest leczenie - mówi krewna Ireneusza S.

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl