Ukarany za kradzież prądu. Ale kable prowadzą do sąsiada!
67-letni Stanisław Sadowski wyrokiem nakazowym został skazany za kradzież prądu. Problem w tym, że kable, będące częścią nielegalnej instalacji, prowadzą nie do jego mieszkania, ale… sąsiada. Mężczyzna dostał rachunek na blisko 2500 zł.
67-letni Stanisław Sadowski od ponad 20 lat mieszka w kamienicy w centrum Jarosławia. We wrześniu ubiegłego roku rutynowa kontrola firmy energetycznej stwierdziła w budynku nielegalny pobór prądu.
- Nasi pracownicy, nasze służby rutynowo przeprowadzają tego typu kontrole. W tym przypadku zupełnie przez przypadek wpadliśmy na tę sprawę. Nasi pracownicy dokonali oględzin zewnętrznych. Z dokumentacji fotograficznej i oględzin wynikało, że zachodzi tam nielegalny pobór prądu – informuje Adam Rafalski, rzecznik PGE Dystrybucja.
- Zostałem podejrzany. Zdjęcia robili tylko na korytarzu, wewnątrz nikt nie był. Dopiero po mojej interwencji, jak byłem przesłuchiwany w PGE, zażądałem oględzin - opowiada Stanisław Sadowski.
Z licznika w korytarzu zostały poprowadzone przewody, które prowadziły do drzwi. Za drzwiami są dwa mieszkania: jedno pana Stanisława, a drugie obecnie stoi puste. Podejrzenia padły na pana Stanisława i to właśnie jemu przedstawiono zarzuty.
- Ja mieszkam pod 9, a pod 10 mieszkał lokator przez 6 lat. Wyprowadził się 22 grudnia 2016 roku – tłumaczy pan Stanisław.
Poprosiliśmy o pomoc zawodowego elektryka. Stanisław Wojtas obejrzał sporną instalację i jednoznacznie stwierdził, że kable prowadzą do mieszkania obok pana Stanisława. Policja doszła jednak do innych wniosków.
- Zebrany materiał dowodowy pozwolił na postawienie zarzutów 67-letniemu mieszkańcowi Jarosławia. Te dowody to: ustalenia policjantów, protokoły przesłuchania świadków, protokoły oględzin, a także dokumentacja fotograficzna – informuje Marta Gałuszka z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu..
- Ja nie kradłem, na prądzie się nie znam, a policja nie ma żadnych dowodów, gdyż do mnie żadna przyłącz nie idzie - przekonuje Stanisław Sadowski.
Mężczyzna dostał nakazowy wyrok zapłaty. Teraz będzie walczył przed sądem o oczyszczenie z zarzutów. Pan Stanisław utrzymuje, że przewody prowadzą do sąsiedniego mieszkania.
- On nawet nie był przesłuchany, bo jest nieuchwytny. Nie wiemy do tej pory, gdzie się podziewa – powiedział pan Stanisław.*
* skrót materiału
Reporter: Dominika Grabowska
dgrabowska@polsatco.pl