Sylwek zostaje z dziadkami! Szczęśliwy finał dramatycznej historii

Sześcioletni Sylwester od drugiego miesiąca życia żyje z dziadkami. Ma rodziców, ale jak - twierdzą państwo Majcherowie - zaniedbywali oni syna, a później go zostawili. Zainteresowanie synem wróciło wraz z wprowadzeniem programu przyznającego 500 zł na dziecko. Pierwszą sądową batalię dziadkowie przegrali, ale w sądzie II instancji nastąpił przełom.

Historię państwa Majcherów z Łodzi pokazywaliśmy w kwietniu ubiegłego roku. Ona jest dozorczynią, on monterem wodno-kanalizacyjnym. Nie przypuszczali, że będą musieli zajmować się swoim wnukiem, bo biologiczni rodzice zostawili im syna, kiedy miał dwa miesiące.

- Dziecko było w strasznym stanie: wygłodzone, odwodnione, z braku higieny miało chorą główkę. Co tydzień lądowało w szpitalu. Oni mieli dwoje małych dzieci, więc nie dawali rady – opowiadała wówczas Krystyna Majcher, babcia Sylwestra.
Kobieta po kolejnym pobycie chłopca w szpitalu zaproponowała, że przejmie nad nim opiekę na kilka miesięcy i pomoże w wychowaniu.

Te kilka miesięcy przerodziło się w 5 lat.  To dziadkowie dbali  o prawidłowy rozwój wnuka.  Zapisali go do przedszkola, chodzili z nim do logopedy, bo chłopiec ma zdiagnozowaną wadę słuchu i przez to problemy z mową. Rodzice z rzadka interesowali się synem.

- Ja jestem dla niego mamą, dzień i noc przy nim byłam: kiedy chorował, kiedy gorączkował, wymiotował, ząbkował  i raczkował – wspominała pani Krystyna. Kobieta twierdzi, że matka Sylwestra nie interesowała się nim przez 5 lat. - Dla mnie to nie jest mama. Przez 8 miesięcy nie pokazała się ani razu, bo zaszła w ciążę z trzecim dzieckiem - dodała.

W tej sytuacji dziadkowie zdecydowali się wystąpić do sądu o prawną opiekę nad wnuczkiem. Nieoczekiwanie dużo większe zainteresowanie dzieckiem zaczęli wykazywać też rodzice.

- Według mnie to jest ewidentne z powodu programu „500+". Teraz to już go tak kochamy, że nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Mi serce z bólu pęknie, jak ja go stracę – powiedziała o Sylwestrze pani Krystyna.

Sąd pierwszej instancji odmówił dziadkom bycia rodziną zastępczą dla wnuka. Ci złożyli apelację i przez rok w ogromnym napięciu czekali na decyzje sądu okręgowego. Państwo Majcherowi twierdzą, że nawet przez ten czas rodzice dzieckiem się nie interesowali.

W końcu 16 marca 2017 roku w Sądzie Okręgowym w Łodzi zapadł wyczekiwany wyrok. Sąd ograniczył władzę rodzicielską obojga rodziców poprzez ustanowienie dla Sylwestra rodziny zastępczej w osobie babci.
 
- Jak żeśmy wyszli z tej sali, to aż się rozpłakałem ze szczęścia – powiedział Zbigniew Majcher, dziadek Sylwestra.

Rodzice chłopca nie chcieli komentować sprawy ani przed, ani po wyroku.

Tymczasem radość państwa Majcherów jest ogromna. Teraz mogą spokojnie planować wspólną przyszłość. Jest jeszcze jeden powód do szczęścia: Sylwester przeszedł kilka miesięcy temu udaną operację ucha i zaczął wyraźnie mówić.

- Wie, że zostaje z nami. Jak weszłam do przedszkola, to w pierwszych słowach zapytał, czy wygraliśmy. Dopytywał, czy już go nie zabiorą I tak się cieszył! Nic więcej do szczęścia nam nie potrzeba - podsumowuje pani Krystyna. *

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl