Urzędnicy chcieli zabrać pieniądze z 500+. Pomogliśmy rodzinie

Anna i Czesław Stenclowie z Czeladzi mieli oddać 3 tys. zł, jakie pobrali w ramach programu 500+. Wszystko dlatego, że małżeństwo nie poinformowało urzędników, że pracodawca zmienił panu Czesławowi umowę-zlecenie na umowę o pracę. Rodzina tłumaczyła, że przepisy powinni znać urzędnicy, którzy przyjmowali jej wniosek. Wszystko zmieniło się po tym, gdy zainteresowaliśmy się sprawą.

- Dla mnie i dla żony to jest cud, zdarzył się cud dzięki Polsatowi. Przyszły dwie decyzje o umorzeniu, tam była kwota 2900 zł, bo sto złotych zostało potrąconych, oraz o umorzeniu długu za pobierany zasiłek rodzinny – mówi Czesław Stencel.

- Radość była ogromna. Jakby nie było, to wróciło do dziecka, a nie do nas – dodaje Anna Stencel.

Historię małżeństwa pokazywaliśmy półtora miesiąca temu. Pani Anna i pan Czesław Stenclowie z Czeladzi musieli oddać 3 tys. zł przyznane w ramach programu 500+ na pierwsze dziecko. Wszystko z powodu jednego błędu.

- Oni twierdzą, że to nasz błąd, że nie zgłosiliśmy, że przeszedłem z umowy-zlecenia na umowę o pracę. Są takie przepisy i paragrafy. My nie jesteśmy prawnikami z żoną, żeby znać paragrafy – mówił półtora miesiąca temu pan Czesław.

- Jeden z pracowników MOPS-u powiedział, że on sam tego nie rozumie. Tłumaczył to artykułami, ale sam nie wiedział, co tłumaczy, My jeszcze głupsi wyszliśmy stamtąd – opowiadała pani Anna.

Para poznała się w ośrodku dla bezdomnych. Tam też się pobrała. Stenclowie mówią, że to miłość dała im siłę, by zmienić całe dotychczasowe życie. W 2015 r. przyszła na świat ich córka Laura. Pani Anna i pan Czesław wynajęli mieszkanie w Czeladzi.

- Jestem wierzącym człowiekiem, więc myślę, że Bóg tak chciał. Postawił mi tę kobietę na drodze, a jej mnie. Zakochaliśmy się w sobie i postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Całe nasze życie. Zero alkoholu, zero wszystkiego, byleby się tylko stamtąd wyrwać. 12 lipca 2014r. wzięliśmy ślub tam, w bezdomności – wspominał pan Czesław.

- Bardzo spokojni ludzie, bardzo życzliwi, rodzinni przede wszystkim. Tylko niestety tak im się układa w życiu, że zawsze kłody pod nogi – mówi nam pani Katarzyna, sąsiadka Stenclów.

Życie poza ośrodkiem dla bezdomnych od początku było walką z przeciwnościami. Najpierw przeżyli nagłą chorobę ich córki, później pan Czesław zaczął mieć problemy ze stawem łokciowym i nie mógł pracować. W ostatnich tygodniach spadł na nich kolejny cios. Pani Anna dowiedziała się, że ma raka.

- Dziecko nam umierało, ale wszystko żeśmy przeżyli. Wszystkie zarobione pieniądze na zastrzyki poszły, na lekarstwa, ale daliśmy radę.Teraz jeszcze żona była na badaniach i wyszedł guz jelita grubego. Musi iść na operację. Bardzo się martwię – mówi pan Czesław. 

W sumie pani Anna i pan Czesław Stenclowie mieli wpłacić do MOPS-u prawie 4 tys. zł z programu 500+ oraz ze świadczenia rodzinnego, ponieważ przy okazji okazało się, że dochód na osobę w rodzinie przekroczyli o 12 zł. 

Po naszej  Interwencji okazało się, że Miejski Ośrodek Pomocy ponownie przeanalizował sytuację rodziny i zadłużenie umorzył z powodu stanu zdrowia pani Anny i ogólnej sytuacji finansowej rodziny. Pani Anna i pan Czesław nie muszą zwracać pieniędzy z 500+.

- Wcześniej rozmowy wyglądały w ten sposób, że nas zbywali, chcielii spłaty i już. Nikt nas nie słuchał. To tylko dzięki Polsatowi nas ktoś wysłuchał – mówi pani Anna. 

* skrót materiału

Reporter:  Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl