Opony, gruz i śmieci do studzienek kanalizacyjnych! Tak sprzątają w Mysłowicach!

Skandaliczna "utylizacja" śmieci w Mysłowicach. Dotarliśmy do filmu, na którym widać pracowników Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej upychających śmieci do studzienek kanalizacyjnych. Miasto twierdzi, że to nie studzienki, a nieczynne szambo, które było zasypywane gruzem. Pośród niego były jednak również opony i worki ze śmieciami.

Film nagrała Malwina Pańczuk, która przyjechała z Katowic w odwiedziny do swojej siostry. - Widziałam z okna, że przyjechał samochód z MZGK z gruzem i oponami. Wszystko zostało zrzucone do studzienki kanalizacyjnej – opowiada Malwina Pańczuk.

Mieszkańcy Mysłowic twierdzą, że przedstawiona w filmie sytuacja to nie jednorazowe zdarzenie. Do podobnych incydentów miało dochodzić już wcześniej.

- Tydzień temu była ta sama sytuacja, tylko poleciał telewizor, do tych samych studzienek kanalizacyjnych – mówi Malwina Pańczuk.

- Tam były śmieci, gałęzie, szkło też było. To było już 3-4 razy - twierdzi Ewa Kłys, mieszkanka Mysłowic.

- Ja tam zaglądałam, to były worki, tynki, dużo szkła, glazury - dodaje inna mieszkanka Danuta Piotrowska.

Tuż przed zapowiedzianym przyjazdem naszej ekipy do Mysłowic doszło do niecodziennej sytuacji. Przy studzienkach, do których wcześniej wrzucono między innymi opony, pojawili się pracownicy komunalni. I wsypali do studzienek piasek oraz żwir zasłaniając to, co się w nich znajduje.

- Mi się wydaje, że to pokazuje, że usiłują zatuszować te działania – ocenia Adrian Panasiuk, mieszkaniec Mysłowic.

- Płacimy za segregację śmieci i to niemałe stawki. Ale skoro MZGK pokazuje nam taki sposób ich się pozbywania, to po co segregować? - ironizuje mieszkanka Iwona Chajto.
Mimo wszystko udało nam się zajrzeć do studzienek. Oprócz piasku i gruzu zauważyliśmy sporo worków z odpadami komunalnymi. 

- Studzienki kanalizacyjne to nie miejsce do przechowywania odpadów, nawet jak są nieczynne. Sytuacja jest niedopuszczalna. Mamy zgłoszenie i będziemy to kontrolować – zapewnia Małgorzata Zielonka z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach.

Przedstawiciele MZGK w Mysłowicach nie chcieli z nami rozmawiać. Odesłali nas do oświadczenia zamieszczonego na stronie internetowej. Czytamy w nim, że gminni pracownicy zasypywali gruzem nieczynne szambo, a opony wrzucili samowolnie. W oświadczeniu nie ma ani słowa na temat innych śmieci zalegających w studzienkach.

- Procedura likwidacji nieczynnych kanałów wygląda inaczej. Od podstaw to się zaczyna. Powinno się wypłukać podłoże po szambach. Piasek się nawozi, a dopiero później gruz. Tak to robią w Katowicach – mówi Adrian Panasiuk, mieszkaniec Mysłowic.

- Nikt z pracowników nie wysypywał tam śmieci. Nie jestem w stanie diagnozować, czy to są śmieci i tyle – twierdzi zastępca dyrektora MZGK, któremu pokazujemy, co zastaliśmy w studzienkach.

- To jest zachowanie skandaliczne i nie powinno mieć miejsca. Pracownicy dostali nagany pisemne, ale sprawa nie jest zamknięta i niewykluczone, iż kary zostaną zaostrzone – mówi Kamila Szal z Urzędu Miasta Mysłowice.

Kiedy poinformowaliśmy mysłowicki magistrat o zalegających w nieczynnych studzienkach workach z odpadami, wówczas komunalna spółka betonowymi blokami zabarykadowała studzienki.

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl