Ofiara oszusta. "Zrujnował mnie finansowo i psychicznie"

- Zrujnował mnie finansowo i psychicznie – mówi Antoni Gumiński o oszuście, który nie zapłacił rolnikowi za 6 ton fasoli. 60-letni rolnik z Orłowin niedaleko Opatowa za zbiory nie otrzymał ponad 31 tys. zł. Jeśli nie wywalczy pieniędzy, utonie w długach. Mężczyzna, który nie zapłacił został prawomocnie skazany za 34 podobne przestępstwa.

Antoni Gumiński, 60 o swoim życiu mówi, że jest naznaczone tragediami, po których z trudem musi się dźwigać. Pierwszą przeżył  34 lata temu, kiedy to w wypadku samochodowym zginęła jego ukochana żona. - Sam musiałem wychowywać trojkę dzieci. Córcia miała wówczas 4-latka , syn 8, a drugi 13 – wspomina pan Antoni.

W 2001 roku mężczyzna otrzymał od życia kolejny cios. Jak mówi, wówczas spalił się jego dorobek życia, stodoła, w której przechowywał wszystkie płody rolne.

- Suszyliśmy kukurydzę i powstał pożar z jakiegoś zwarcia instalacji elektrycznej. Bardzo to odczułem finansowo, musiałem wziąć kredyt, żeby ten budynek odbudować, przykryć, żeby można było gospodarzyć dalej – opowiada.

Powoli pan Antoni odrabiał swoje ogromne straty. Żeby zapewnić swoim dzieciom byt, przerzucił się na uprawę fasoli, bo wtedy można było na niej więcej zarobić. Myślał, że pasmo nieszczęść już się skończyło.

- Stanąłem już trochę na nogi, kiedy w  2013 roku przyjechał facet. Skądś się dowiedział, że mam do sprzedania fasolę. Sprzedałem mu 6 ton za łączną kwotę 31 450 zł. Sprawdzaliśmy w KRS, że firma jest zarejestrowana.  Nic nie wskazywało, że to oszustwo – twierdzi rolnik.
 
Pan Jan Stachowicz z Raczyc niedaleko Buska-Zdroju jest przedsiębiorcą, który zajmuje się skupem i sprzedażą płodów rolnych. U niego w firmie pojawił się ten sam człowiek, który kupił fasolę od pana Antoniego. Pan Jan sprzedał mu 800 kg orzecha włoskiego za ponad 17,5 tys. zł. 

Zarówno pan Jan, jak i pan Antoni nie otrzymali pieniędzy w wyznaczonym na fakturach terminie. Próbowali kontaktować się z mężczyzną, który wziął od nich towar. Ten cały czas zwodził ich, że zapłaci. 

- Cały czas mówił, że te pieniądze wyszły, że będą, że to przez banki. Zaczął kręcić. Później wyszło , że nie jestem jedyną osobą oszukaną, bo w okolicach Buska było oszukanych ponad 20 osób – mówi Antoni Gumiński.

- Widziałem go kilka razy, to mi się śmiał w twarz. Twierdził, że pieniędzy nie ma, że ktoś mu nie przelał itd. - dodaje Jan Stachowicz.
Już 2013 roku pan Antoni i pan Jan uzyskali sądowe nakazy zwrotu pieniędzy od mężczyzny, który ich oszukał. Niestety pieniędzy nie dostali. Do sądu w Busku-Zdroju zaczęli zgłaszać się kolejni poszkodowani. W 2016 roku mężczyzna został prawomocnie skazany.

- Za 34 przestępstwa oszustwa. Łączna wartość szkody poszkodowanych to prawie 120 tys. zł – informuje Monika Gądek-Tamborska, rzecznik Sądu Rejonowego w Kielcach.

Skazany został zobowiązany do zwrotu pieniędzy poszkodowanym . - Mnie ten wyrok nie satysfakcjonuje wcale, bo nie ma jego wykonalności – mówi poszkodowany Jan Stachowicz.

Udało nam się porozmawiać ze skazanym mężczyzna.
Reporterka: wziął pan od pana Antoniego fasolę za 31 tys. zł i zaraz pan ją sprzedał.
- No, oczywiście, że była sprzedana.
- A kiedy pan zapłaci ?
- To ja pani mówię, ja mam termin dwa lata.
- A wie pan, że jemu interes cały też padł.
- Tak.

- Zaufałem, a pieniędzy nie ma i nie wiem. kiedy będą. A dla mnie to jest żyć albo nie żyć  - podsumowuje pan Antoni. *

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl