Niepełnosprawni rodzice, córka i… ona jedna do opieki

Czesława Wojnowska z Rybnika samotnie opiekuje się trzema niepełnosprawnymi osobami. Wstaje nawet o 4 rano, a chodzi spać około północy. Czas dzieli między autystyczną 13-letnią córkę i mieszkających na innym osiedlu schorowanych rodziców, którzy również wymagają całodobowej opieki. Doba to dla niej za mało. Kobiecie brakuje już sił, a pomoc od państwa jest mikroskopijna.

Czesława Wojnowska samotnie wychowuje 13-letnią córkę Ninę, która choruje na autyzm. Pani Czesława robi wszystko, żeby jej dziecko mogło normalnie funkcjonować.

- Mam autystyczne dziecko, które ma indywidualne nauczanie. Do południa ogarniam jej szkołę, po południu w niektóre dni mamy terapię, zajęcia korekcyjne i jestem jej potrzebna. Rodzicom pomagam ile mogę. W tej chwili sytuacja mnie przerosła – mówi pani Czesława.

- Dziecko jest zamknięte w pokoju, bo się wszystkiego boi. Boi się kontaktu z ludźmi, boi się dziadków, boi się wyjść. Co ona ma zrobić? – zastanawia się Elżbieta Pokrzywka, przyjaciółka rodziny.
Pani Czesława pod swoją opieką ma też schorowanych rodziców, którzy potrzebują 24-godzinnej opieki. 43-letnia kobieta musi dzielić swoje siły na trzy niepełnosprawne osoby.

- Mama ma wieloletnią cukrzycę, która spowodowała chorobę Alzhaimera. Ona wymaga pełnej opieki, nie potrafi sama zrobić nic, jest zupełnie niezaradna. Tata też ma wieloletnią cukrzycę,  do tego 5 lat temu przeszedł zawał serca, ma również ataki padaczki – opowiada o rodzicach.

- Jak zaczyna dzień o 4, 5 rano to pewnie kończy o 12, 1 w nocy. Jest cały czas zajęta opieką, jak nie mama to tata, jak nie tata to dziecko, na okrągło – mówi Elżbieta Pokrzywka, przyjaciółka pani Czesławy.

- Mama potrzebuje praktycznie pełnej obsługi. Trzeba ją wykąpać, przebrać, przygotować jej wszystkie posiłki. Na chwilę obecną nie wiem czy tata będzie w stanie chodzić i nie wiem, czy nie będzie potrzebował takiej samej obsługi jak mama. Doba i tak jest za krótka, żeby porządnie zająć się całą trójką – dodaje pani Czesława.
Każdy dzień to dla niej bieg pomiędzy swoim mieszkaniem a mieszkaniem rodziców. Do tego dochodzą pobyty ojca w szpitalu i terapie Niny. Pani Czesława jest z tym sama, często musi prosić o pomoc przyjaciół.

- Gdyby nie oni nie byłabym w stanie biegać 3 razy dziennie do rodziców. Bo co z dzieckiem - przyznaje. Rodzina nie może mieszkać razem, ze względu na Ninę. - Ona jest autystykiem, musi mieć spokój, musi mieć osobny pokój, żeby się wyciszyć i przede wszystkim, jak każdy autystyk, ma fiksacje. Ona panicznie boi się śmierci – tłumaczy pani Czesława.

Kobieta zwróciła się o pomoc do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku. Zaproponowano jej odpłatną opiekę specjalistyczną. Dwa razy w tygodniu, po godzinie. To nie rozwiązuje trudnej sytuacji pani Czesławy, która utrzymuje się za 2,5 tysiąca złotych.

- Polega to na tym, że dwa razy w tygodniu na godzinę przyjdzie pani, która wbije insulinę i poda posiłek. Czemu tak mało? Usługi są odpłatne – mówi pani Czesława. 
Rozwiązaniem jest dom opieki. Niestety w tym w Rybniku nie ma wolnych miejsc. Trzeba czekać, a pani Czesławie już teraz brakuje sił.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl