Bez pensji i pracy. Dramat pracowników huty szkła

Blisko 200 pracowników huty szkła Part-Glass w Krośnie od trzech miesięcy nie dostaje pensji. Firma produkowała szkło oświetleniowe. Zakład wstrzymał produkcję tuż przed Świętami Wielkiejnocy. Pracownicy dowiedzieli się o likwidacji firmy, kiedy przyszli do pracy i zobaczyli wygaszoną wannę hutniczą. Mówią, że w hucie od dawna źle się działo, o czym wiedziała inspekcja pracy, a majątek zakładu został wywieziony.

- Mamy niewypłacone wynagrodzenia za luty, marzec i za kilka dni kwietnia – tłumaczy Krzysztof Preisner, kierownik zmianowy w dziale obróbki.

 

- Nigdy nie mieli wszystkich pieniędzy dla nas, dlatego wypłacali na trzy raty, na dwie raty. Dawali wtedy, kiedy ludzie najbardziej się awanturowali – opowiada Bernarda Pac, która w hucie przepracowała 22 lata.

 

Pracownicy podkreślają, że zakład „ma już trzeciego prezesa, przekręty idą, a pieniędzy brak”.


- Mąż z żoną pracują, ale ich to nie interesowało. Są kobiety, które są na wychowawczym czy na macierzyńskim i też mają niewypłacone. Była dzisiaj dziewczyna z dzieckiem, nie ma kto jej nawet rozwiązać umowy – opowiada pan Jan, który w hucie przepracował 24 lata.

 

Huta szkła dzierżawiła teren i fabrykę z urządzeniami od firmy, którą od lat zarządza syndyk. On też był zaskoczony jej zamknięciem. W hucie urzędowała sieć spółek, które mają skomplikowane stosunki własności. Zdezorientowani pracownicy nie wiedzą nawet, do kogo iść po wypłaty.


- Firm było dużo, nie było do kogo iść. Chciałem, żeby ktoś szkło zabezpieczył, byśmy je obrobili, byłoby na pensje. Ale nie! To szkło należało już do innej firmy. Sieć spółek. Nie wiem, ile ich dokładnie jest. Jedni twierdzą, że 11, inni, że 7. Jednego jest maszyna, drugiego biurowiec, jeszcze innego formy – opowiada pan Jan.


- Na chwilę obecną nie jestem w stanie wiarygodnie powiedzieć, jaki majątek pozostał na terenie huty, a jaki został wywieziony, ale zostały złożone stosowne zawiadomienia do prokuratury o jego wywiezieniu – informuje Jan Zawada, syndyk masy upadłościowej zakładów hutniczych w Krośnie.


- Tiry odchodziły jeden za drugim, również w nocy. Nawet policja tu interweniowała, bo ktoś dał cynk, że coś wywożą z zakładu – mówi Grzegorz Kozioł, pracownik huty szkła.


Prezes spółki Part-Glass Robert L. podaje różne powody, dla których spółka nie wypłacała pensji. Na widok kamery Interwencji po prostu uciekł.


- My nawet nie mamy ZUS-u płaconego. Składki ZUS-owskie są zerowe – twierdzą pracownicy.


W hucie od lat były kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, ale nie przynosiły żadnego skutku. Prawo pracy nadal było rażąco łamane. Pracownicy głośno mówią o nieprawidłowościach przy kontrolach fabryki. Chcą wyjaśnień.


- Czynności kontrolne trwają, jeżeli ustalenia jakiekolwiek będą, to państwo te informacje uzyskacie – tłumaczy Adam Tuleja, kierownik Państwowej Inspekcji Pracy w Krośnie.


- Pan w koło te dwa zdania mówi, jak nakręcony! Pan nie bierze pod uwagę tego, że my od lutego nie mamy pieniędzy, nie mamy środków do życia. Pan, jako inspektor pracy, jest nam niepomocny – odpowiada pan Piotr, pracownik huty.


- Teraz pod kontrolą inspekcji pracy ludzie pracowali na czarno – dodaje pan Jan.


Pracownica: Jak się miała pojawić inspekcja na zakładzie, to wszyscy już wiedzieli, co trzeba zrobić.


- Jak mi pan wytłumaczy, że była inspekcja i pracownicy wypełniający ankietę (anonimową - red.) na temat tego, co się w firmie dzieje, mieli potem problemy? Może mi pan to wytłumaczyć?


Adam Tuleja: Trudno mi się odnieść do tych zarzutów, ponieważ ich nie znam. Kierownikiem jestem od lutego.


Pracownica: Państwo pojedziecie, a pan kierownik będzie działał tak samo, jak działał do tej pory. Zgodnie z prawem i opieszale.

 

- Pracowaliśmy uczciwie, a w chamski sposób zostaliśmy wykorzystani – podsumowała pani Bogusława, pracownica huty szkła Part-Glass.*

 

* skrót materiału

 

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz


mpietkiewicz@polsat.com.pl