Zadźgał psa, później pobił sąsiadkę. Strach przed synem wiceprezydenta Puław

Syn wiceprezydenta Puław od prawie roku terroryzuje swoich sąsiadów. W grudniu 2016 roku włamał się przez dach do rodziny państwa Czerwińskich i zadźgał im psa. Cztery miesiące później z metalową rurą wtargnął do domu innej sąsiadki. Tym razem oprócz psa dotkliwie pobił również jego właścicielkę. Po pierwszym ataku biegli uznali, że 38-letni Beniamin K. był wówczas niepoczytalny, ale… nie stwarza już zagrożenia.

Rząd domów jednorodzinnych przy jednej z ulic w Puławach wydaje się spokojnym miejscem. Od dłuższego czasu mieszkańcy osiedla żyją jednak w strachu przed synem wiceprezydenta miasta. W grudniu 2016 roku 38-letni Beniamin K. napadł na rodzinę Czerwińskich.

- Ugodził psa nożem. A w ogóle to był z taką prawdziwą ciupagą góralską, nie jakąś tam podróbką. Później powiedział, że nie chciał zabić nas, tylko psa, bo mu przeszkadzał w nauce i w poszukiwaniu pracy. Nie wiem jak… Że mu szczekał? 18-letni pies? – zastanawia się Kazimierz Czerwiński.

- Przyszedł z poddasza, wszedł do nas włazem dachowym. Pies nie przeżył. Płuca mu przebił i coś tam jeszcze – opowiada Ewa Czerwińska.

Napad Beniamina K. został przez prokuraturę zlekceważony. Postępowanie umorzono, natomiast biegli psychiatrzy
w zaledwie kilka tygodni wydali opinię, że syn wiceprezydenta Puław był niepoczytalny i nie ma ryzyka, że ponownie kogoś zaatakuje.

- Dla mnie to był napad bandycki z włamaniem i z próbą zabójstwa nas. Gdyby żona się nie obudziła, to myślę, że wziąłby się za nas – uważa Kazimierz Czerwiński.

- Prokurator po zapoznaniu się z opinią biegłych ocenił, że jest ona jasna i pełna. Odpowiadała na wszystkie nasze pytania, a wnioski biegłych to już jest odrębna kwestia – wyjaśnia Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

W kwietniu tego roku syn wiceprezydenta zaatakował kolejnych sąsiadów. Tym razem ofiarą padło nie tylko zwierzę, ale również jego właścicielka Violetta Korus.

- Minęły cztery miesiące i w Wielkanoc Beniamin K. włamał się do mnie. Wziął metalową rurę i zaczął walić w szybę w drzwiach balkonowych. Włamał się do środka i brutalnie mnie pobił. Bił po plecach, rękach i po głowie. Lewa ręka jest złamana. Wiem tylko, że bił mnie na przemian z psem. Raz okładał psa, raz mnie – opowiada Violetta Korus, która mieszka w sąsiedztwie Beniamina K.

- W mojej ocenie nie można mówić, że biegli się tutaj pomylili. W takich sytuacjach musimy zdawać sobie sprawę, że takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje – ocenia Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

- Syn był podleczony, ale teraz odmawiał leczenia – mówi o synu Tadeusz Kocoń, wiceprezydent Puław.

- O ironio. Człowiek, który odpowiada za bezpieczeństwo w mieście, tak naprawdę nie wypełnił swojego zadania na własnej ulicy – komentuje Andrzej Korus, mąż zaataowanej pani Violetty.

Sprawy obu rodzin toczą się. Sąd rozpatruje wniosek o skierowanie Beniamina K. na przymusowe leczenie. Póki co mężczyzna przebywa w areszcie. Wiceprezydent, mimo usilnych próśb, nie był w stanie zadeklarować, że odda syna do specjalistycznej placówki, by podjął leczenie i nie zagrażał sąsiadom.

- Żona poszła na emeryturę, pilnowaliśmy go. W okresie świąt byliśmy obydwoje w domu, powiedzieliśmy, że będziemy go pilnować i się nie udało. To widać, jaka to choroba, jaka determinacja. Szukamy najbardziej skutecznej metody poddania go procesowi leczenia, tak żeby on nie stwarzał zagrożenia – zapewnia Tadeusz Kocoń, wiceprezydent Puław.

- Nikt nie zadbał o jego leczenie i ani matka, ani ojciec nic nie zrobią. Tak jak do tej pory nic nie robili. A potem jego stan się pogorszy – ostrzega Violetta Korus.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz-Szklarska

kszumielewicz@polsat.com.pl