Mają tydzień na zebranie pieniędzy. Chodzi o życie ich syna

- Nikt mnie nie przygotował, jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci. Siadam obok i mówię: Przemek, ty umierasz, już nie możemy ci pomóc, a on mówi, że nie chce - opowiada pani Karolina. Jej 5-letni syn przyszedł na świat jako wcześniak i zaraz po porodzie doznał wylewu krwi do mózgu oraz płuc. W Polsce lekarze odesłali go do hospicjum, w Finlandii chcą operować. Niestety, rodzina musi zebrać w tydzień aż 250 tys. zł.

- Dla mnie on jest całym światem. Nie wyobrażam sobie, żeby go nie było przez lekarzy. Jeżeli jest możliwość ratowania go, to choćbym tratwą miał płynąć, zrobię to – powiedział Łukasz Sikora, tata Przemka. 
Najbliższe dni są dla rodziny istną walką z czasem. 8 czerwca Przemek ma przejść badania kwalifikujące go do operacji w Helsinkach. Fińscy lekarze planują odbarczyć torbiel i wszczepić chłopcu nową zastawkę w mózgu.
Rodzina dziecka potrzebuje na ten cel 250 tys. zł. Lekarze w Polsce trzy lata temu skierowali Przemka do hospicjum i uznali leczenie operacyjne za niemożliwe.

- W sumie raz na dwa miesiące ja się z nim żegnałam. Mówiono, że umiera, ale nie umarł. W końcu doszło do tego, że lekarze nagle zakończyli leczenie - mówi pan Karolina.

Jej ciąża nie przebiegała prawidłowo. Chłopiec urodził się w 28. tygodniu. Zaraz po porodzie przeszedł wylew krwi do mózgu i do płuc. To dlatego dziś zmaga się z wieloma trudnościami. Przemek ma wodogłowie, dysplazję oskrzelowo-płucną, padaczkę i jest żywiony dożołądkowo.

- W sumie trzy dni był zdrowy. Mówiono, że te trzy dni są najważniejsze, ale w trzeciej dobie dostał wylewu trzeciego stopnia krwi do mózgu i płuc. Był chrzest i kazali się z nim żegnać, ale wyszedł z tego - wspomina pani Karolina, mama Przemka.

Chłopiec od 2014 r. jest pod opieką hospicjum, jednak rodzina nie przestała szukać pomocy, by poprawić jego codzienne funkcjonowanie. Pani Anna, babcia Przemka, szukała pomocy i udało jej się skonsultować przypadek wnuka z fińskimi neurochirurgami. Prosiliśmy lekarzy, którzy konsultowali Przemka w Polsce o rozmowę na temat stanu zdrowia dziecka - bezskutecznie.

- Udało się nam dostać do jednego neurochirurga w Turku. Powiedział, że nie rozumie postawy polskich lekarzy, bo to, co Przemek ma w głowie nie jest powodem, że ma umrzeć. Oni są w stanie nam pomóc w Turku, ale w Helsinkach robią tysiące takich operacji - opowiada pani Karolina.

- Lekarz w Finlandii spytał się nas, czy jesteśmy w stanie zapłacić za tę operację, wziąć kredyt, ale nikt nam nie da takich pieniędzy. Ja bym musiała dom dać pod zastaw, ale nie mogę, bo żeby go wybudować, musiałam wziąć kredyt – mówi pani Anna, babcia Przemka.

Pani Karolina i pan Łukasz wychowują wspólnie 5-letniego Przemka i półtorarocznego Krzysia. Rodzinie udało się już zebrać około 30 tys. zł potrzebnych na opłacenie transportu medycznego Przemka i badań kwalifikujących do operacji. Mają nadzieję, że dzięki pomocy ludzi dobrej woli zgromadzą pozostałą kwotę i ich syn już wkrótce zostanie zoperowany. 

- To nie chodzi o ratowanie na siłę, ale żeby on mógł godnie żyć, bez bólu. Nie mogę patrzeć na cierpienie dziecka, to jest mój wnuk – mówi pani Anna.

- Wiem, że nigdy nie będzie w pełni zdrowy, ale chciałbym, żeby mógł chociaż… neurolog powiedział, że będzie pełzał i to jest nasze marzenie, żeby choć trochę mógł posmakować tego życia, a nie ciągle leżał w łóżku – dodaje pan Łukasz.

- Liczymy, że Finowie dadzą nam troszkę czasu, 8 czerwca będzie rezonans, kwotę, by go opłacić mamy. Liczymy, że jeszcze trochę czasu dostaniemy i będzie można przez lato zbierać pieniądze dla Przemka. Może się uda – opowiada Katarzyna Kopiec-Sekieta, znajoma rodziny, koordynująca zbiórkę pieniędzy "Liga super Przemka".

- Bardzo proszę o pomoc, każda złotówka przybliża nas do operacji w Finlandii. Ten zabioeg oznacza, że Przemek będzie żył – podsumowuje pani Karolina.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl

Jeśli chcą Pastwo pomóc Przemkowi, prosimy o kontakt z reporterką redakcją:  interwencja@polsat.com.pl lub tel: 22 514 41 26.