Walczyły o renty wypadkowe, mają… wracać do pracy

Chociaż obie kobiety miały wypadki w pracy, ZUS uważa, że ich niepełnosprawność to za mało, by wypłacić rentę wypadkową. Pani Iwona łagodzi ból stosując narkotyczne plastry przeciwbólowe, ale ma pracować. Pani Izabela walczyła pisząc odwołania do prezesa ZUS-u, a nawet prezydenta. W efekcie ZUS odebrał jej rentę ogólną, którą sam wcześniej przyznał!

Iwona Wieczerzak ma 49 lat. Jest pielęgniarką. Oddałaby wiele, by móc pracować w zawodzie do dziś. Niestety 5 grudnia 2012 roku był jej ostatnim dniem pracy w szpitalu. Wtedy doszło do wypadku.
 
- To był rosły pan, całkowicie niewładny, z poprzecznym zanikiem mięśni i podczas toalety trzeba było tego pacjenta jak najszybciej podnieść, poprawić pościel, umyć. Podczas dźwignięcia doszło u mnie do uszkodzenia kręgosłupa szyjnego – wspomina pani Iwona.

Leczenie było skomplikowane i długotrwałe.

- Pierwsza operacja polegała na tym, że lekarze założyli mi dwa implanty międzytrzonowe. Po roku wymieniono je na trzy mocniejsze. Mam też założoną z przodu szynę, która ma dwie metalowe śruby, jest przymocowana do kręgosłupa – mówi pani Iwona.

Nikt nie miał wątpliwości, że był to wypadek przy pracy, także i gdański ZUS, który przez trzy lata wypłacał pani Iwonie świadczenia wypadkowe. Ale pewnego dnia uznał, że kobiecie już nic się nie należy.

- Pani Iwona w świetle badań lekarza orzecznika, potwierdzonego też przez badanie komisji lekarskiej, nie jest osobą niezdolną do pracy. Wskutek rehabilitacji i czasu, który upłynął od wypadku, może już podjąć pracę w zawodzie pielęgniarki – informuje Krzysztof Cieszyński, regionalny rzecznik ZUS-u województwa pomorskiego.

- Mam niedowład prawostronny lekki, bardziej prawa ręka, lekko noga jest w niedowładzie, więc nie mogę wrócić do zawodu. Zresztą neurolog napisała, że nie nadaję się do takiej pracy. Leczę się w poradni leczenia bólu, korzystam z plastrów narkotycznych, bo nie ma silniejszych leków przeciwbólowych – tłumaczy pani Iwona.

Historię 49-letniej pani Izabeli z Koszalina pokazaliśmy w kwietniu tego roku. Kobieta miała wypadek w pracy. Walczyła z ZUS-em o rentę wypadkową. Ten upierał się, że kobiecie należy się renta, ale związana z ogólnym stanem jej zdrowia.

- Przykucnęłam przy szafce, żeby wyjąć szczotkę i strzeliło coś, taki dziwny dźwięk, jak z kości palców czasem ktoś strzela – mówiła wówczas.

Karol Jagielski, regionalny rzecznik ZUS-u województwa zachodniopomorskiego potwierdził nam, że pani Izabela dostała jednorazowe odszkodowanie za wypadek w pracy.
Reporter: Czyli wypadek był, ale to, że teraz nie może pracować, nie jest związane z tymże wypadkiem?
Rzecznik: Niepełnosprawność, która powoduje niezdolność do pracy, nie jest związana z wypadkiem przy pracy, tylko jest związana z ogólnym stanem zdrowia.

Pani Izabela nie poddawała się i przekonana, iż należy jej się renta wypadkowa, dalej się odwoływała. Pisała wszędzie, gdzie się dało. Kilka tygodni temu spotkała ją okrutna niespodzianka.

- Otrzymałam decyzję ZUS-u o tym, że zabierają mi rentę, którą miałam przyznaną do listopada 2019 roku – mówi Izabela Wilczyńska.

- Przeanalizowaliśmy dokumentację bardzo wnikliwie, w szczególności opinie biegłych lekarzy sądowych i komisji lekarskiej w składzie trzyosobowym, plus opinie konsultantów ZUS, czyli bardzo szerokie grono łącznie z nadzorem departamentu. Orzekliśmy, że pani Izabela nie jest niezdolna do pracy – informuje rzecznik Jagielski.

- To jest po prostu ich zemsta, bo żona bardzo daleko sięga, wyciąga największe armaty, jakie są tylko możliwe. Skarży się, gdzie tylko można, więc oni są z tego bardzo niezadowoleni – uważa Andrzej Wilczyński, mąż pani Izabeli.

- Absolutnie nie wolno dać się zastraszyć ZUS-owi, nie wolno się bać potwora, trzeba Hydrze urwać łeb i dążyć konsekwentnie do celu, trzeba po prostu walczyć do końca, ile się da – uważa pani Izabela.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl