Nie dostała ani złotówki za śmierć syna w pracy

- 13 lipca doszło do tragedii. Znajdujący się na wysokości 10 metrów Krzysztof spadł wraz z kawałkiem żelbetonu na dwóch kolegów z budowy. Od tamtej pory prokuratura i sądy badały sprawę – mówi Piotr Pyrkosz, redaktor naczelny Kroniki Tygodnia.

- Na górze mój syn stał z młotem pneumatycznym i coś tam skuwał. A na balkonie przebywali dwaj bracia – opowiada Maria Myk.

Sprawa wypadku na budowie w Zakopanem toczyła się w sądzie 6 lat. W zeszłym roku prawomocnym wyrokiem został skazany Maciej J. – kierownik budowy. Uznano go winnym niedopełnienia obowiązków i nieumyślnego spowodowania wypadku. Miał trafić do więzienia na rok i 8 miesięcy i zapłacić rodzinom ofiar po 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Miał - ale nie zapłacił ani złotówki.

- Nie otrzymałam żadnych pieniędzy, żadnej wiadomości od pana J. Za żadne pieniądze życia się nie odkupi, ale symboliczna suma, pomogłaby mi dokończyć to, co zaczęłam na cmentarzu. Nie będę ukrywać, jeszcze mam długi po pogrzebie – mówi Maria Myk.

Matka dwóch braci, którzy zginęli w wypadku, twierdzi, że również nie dostała od Macieja J. zasądzonych pieniędzy.

- Wyrok jest prawomocny, a mowa o kwocie tylko i wyłącznie 10 tysięcy złotych, co - nazwijmy rzecz po imieniu - jest skandalem w przypadku śmierci 18-leniego chłopaka, będącego na starcie swojej życiowej drogi – uważa
Piotr Pyrkosz, redaktor naczelny Kroniki Tygodnia.

Maciej J. przebywa w Zakładzie Karnym na warszawskiej Białołęce. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy - pracuje. Panią Marię czeka wizyta u komornika. Być może jemu uda się ściągnąć pieniądze od Macieja J. Kobieta sama wychowuje dwie córki.

- Myślałam, że kiedyś przyjdzie tak chwila, że on powie przepraszam, ale to chyba nigdy nie nastąpi – rozpacza pani Maria.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl