Testament sporządzony u notariusza vs. kartka papieru. Spór o majątek

Krzysztof Kwiatkowski musi walczyć o gospodarstwo, które w sporządzonym u notariusza testamencie przepisał mu w spadku ojciec - Kazimierz. Wszystko przez to, że o majątek upomniała się również siostra pana Krzysztofa. Przedstawiła odręcznie zapisaną kartkę papieru twierdząc, iż to jest właśnie ostatnia wola jej ojca i dom jej się należy. Sprawa w sądzie trwa już prawie dwa lata.

Pan Krzysztof odziedziczył po swoim ojcu zapisany testamentem spadek.

- Ja byłem przy testamencie, jak zapisywał u notariusza. Notariusz przeczytał mu i się spytał, czy się zgadza. Kazimierz zgodził się i podpisał ten testament. I jeszcze żeśmy wracali, to mówił, że teraz będzie miał opiekę, jak się należy. I Krzysztof się nim opiekował – mówi Zbigniew Sztangielski, szwagier zmarłego.

- Mąż opiekował się ojcem. Rodzeństwo też przyjeżdżało, ale sporadycznie. Przed samą śmiercią to mąż dwa tygodnie tam spał. 24 godziny był na dobę. Wszystko było na początku przychylnie, chcieli się dogadać, ale siostra powiedziała, że nie. To nie wiem, czy im coś obiecała, czy przekupiła, ale teraz wszyscy idą za nią - dodaje Maria Kwiatkowska, synowa zmarłego.

- Było obiecane niby córce, ale on później miał konflikt z tą córką. Oni jednakowy charakter mają, nigdy się nie mogli zgodzić. On chciał, żeby ona na stałe wróciła z Anglii, ale powiedziała, że nie wróci – tłumaczy Jadwiga Sztangielska, siostra zmarłego.

Postępowanie o podział spadku trwa już prawie dwa lata. Wszystko dlatego, że siostra pana Krzysztofa pojawiła się w sądzie z odręcznie napisanym dokumentem, który jej zdaniem jest prawdziwą wolą ojca. Kolejna rozprawa została wyznaczona na październik. Wartość spornej nieruchomości spada z dnia na dzień.

– Sprawa jest w sądzie i on ją przegra. My mamy dowody, dokumenty po ojcu, list – twierdzi zięć zmarłego.

- Ona twierdzi, że już o testamencie wiedziała, bo niby teść do niej dzwonił, że zostawił go gdzieś pod czerwonym dywanem. Twierdzi, że miała go, jak przyjechała na pogrzeb. I czemu go nie oddała prędzej, tylko dopiero w grudniu pokazała w sądzie? Ta kwestia teraz będzie wyjaśniona, bo sąd wystąpił do grafologa, czy to jest taty pismo – tłumaczy Maria Kwiatkowska.

Reporter:  Czy pieczęć notariusza nie jest tu kluczowa? 
Dorota Aleksińska, prezes Sądu Rejonowego w Lipnie: Nie.
- Dlaczego?
- Bo ostatecznie decyzję podejmuje sąd w postanowieniu o stwierdzeniu nabycia spadku.
- Ale czy to jest jakoś istotnie decydujące? 
- No oczywiście, że jest decydujące.
- Za długo to wszystko trwa. Niszczeje jeden i drugi budynek. I jeśli będzie to tak dalej długo trwało, to myślę że pójdzie w ruinę. W tej chwili gospodarstwo jest warte około 200 tys. zł – mówi Krzysztof Kwiatkowski.

- Ale to jeszcze postoi jedną zimę i będzie warte 150 tys. zł, a później jeszcze mniej. Siostra męża powiedziała, że będzie walczyła do końca, niech nawet się rozpadnie, a jemu nic nie da. Całe życie była taka zawzięta – ocenia Maria Kwiatkowska.

Żadna ze stron nie zamierza ustąpić, a sąd musi sprawdzić każdą informację. Wszystko jednak wskazuje na to, że jeżeli spór będzie się przeciągał, to niedługo nie będzie już o co się bić.*
* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl