Miasto dało mieszkanie. Nie może wydać kluczy

Andrzej Fryt nie ma obu nóg, jest po udarze i mieszka w altance we Wrocławiu na 4 metrach kwadratowych. Bez wody, bez prądu. Trzy lata temu 65-letni mężczyzna i jego żona dostali mieszkanie socjalne. Czekali, aż zostanie ono wyremontowane. Zamiast tego dowiedzieli się, że budynek wyburzono. Teraz małżeństwo czeka na remont… kolejnego lokalu.

Trudno w to uwierzyć, ale 65-letni pan Andrzej z żoną żyje w spartańskich warunkach, na 4 metrach kwadratowych. Niepełnosprawny mężczyzna świat ogląda tylko przez niewielkie okno. Od 7 lat nie wychodził na zewnątrz.

- Nie ma prądu, cały czas o świeczkach siedzimy. Jeszcze teraz (latem), to wie pani, długo widać, ale zimą jest okropnie – opowiada Barbara Fryt, żona pana Andrzeja.

- Do mycia żona wyjmuje miskę i jak w szpitalu, normalnie: taboret i obmyje. Potem położy mnie na koc, przewróci i znówi myje – dodaje pan Andrzej.

Życie państwa Frytów nie zawsze tak wyglądało. Całe życie pracowali fizycznie. O pomoc nigdy nie prosili.

- Pracowaliśmy w Klecinie, w cukrowni. Tam były mieszkania rodzinne i jak cukrownię zlikwidowali, to jednocześnie trzeba było się wyprowadzić – wspomina Andrzej Fryt.

- Następnie mąż robił 10 lat w melioracji i potem tu przyjechaliśmy, robiliśmy na Iwidach, w szkółkarstwie i tam mieszkaliśmy. Kiedy to splajtowało, przyszliśmy tu na te działki – dodaje Barbara Fryt.

- Nie myślałem, że tak długo będziemy tu mieszkać, ale tak się stało. W 2008 roku amputacja jednej nogi, później po trzech latach udar mózgu i w 2013 roku amputacja drugiej nogi – dodaje pan Andrzej.

Mimo ciężkich warunków, przez lata radzili sobie jak mogli. Dopiero kilka lat temu sami pracownicy socjalni namówili ich, by złożyli do urzędu miasta podanie o przyznanie mieszkania socjalnego.

- Żona wybrała mieszkanie na parterze, pasowało. Ubikacja na podwórku, komórki na trzymanie opału, bez wygód, normalnie – wspomina pan Andrzej.

Małżeństwo miało wprowadzić się po remoncie lokalu. Zamiast tego, półtora roku później okazało się, że cały budynek został przeznaczony do rozbiórki.

- Początkowo sądziliśmy, że lokale uda się wyremontować i doprowadzić do takiego stanu, żeby można było w nich zamieszkać. Ze względu jednak na bezpieczeństwo i jakość tych remontów zakwalifikowaliśmy budynek do rozbiórki – tłumaczy Urszula Hamkało, rzecznik Zarządu Zasobu Komunalnego we Wrocławiu.

Procedura ruszyła więc od nowa. W 2016 roku państwu Frytom miasto przyznało kolejne mieszkanie. Ale do dziś nie mogą do niego się przeprowadzić, bo miasto nie może go wyremontować!

- Gmina Wrocław na bardzo szeroką skalę remontuje swój zasób i pojawił się dość nieoczekiwany problem, mianowicie zgłasza się bardzo mało wykonawców – twierdzi Urszula Hamkało, rzecznik Zarządu Zasobu Komunalnego we Wrocławiu.

- Z tego co wiem, to na 600 mieszkań, które mają zostać wyremontowane, wykonawców znalazło się na zaledwie 92 mieszkania. Może trzeba poza publikacją na Biuletynie Informacji Publicznej zamieścić też ogłoszenia np. na portalach z ogłoszeniami – sugeruje Dorota Czubaj, dziennikarka Radia Wrocław.

Frytowie chcieli sami wyremontować lokal. - Od męża rodziny chciał przyjechać, by nam wyremontował to mieszkanie, ale nie dają kluczy – mówi Barbara Fryt.

Nikt z rodziny nie może zabrać do siebie państwa Frytów. Małżeństwo utrzymuje się z zasiłków. Pan Andrzej dostaje 252 zł, a pani Barbara 509 zł. Na emeryturę pan Andrzej jest za młody, a renty mu odmówiono, bo według urzędników jest zdolny do pracy.

- Żona ma jeszcze siłę, to idzie dorywczo, jest przy tych nowalijkach, marchewce, cebulce. Idzie trzy razy w tygodniu, jak ktoś ją zawoła – opowiada Andrzej Fryt.

- Nas historia państwa Frytów, po ludzku, przejęła i zrobimy ze strony technicznej i proceduralnej wszystko, aby w ciągu najbliższego czasu: tygodni, miesiąca, to mieszkanie oddać – obiecuje Urszula Hamkało, rzecznik Zarządu Zasobu Komunalnego we Wrocławiu.*

* skrót materiału

PS. Po tym, jak sprawą zainteresowały się media, do urzędu zgłosiła się firma, która chce wyremontować lokal poza przetargiem, bo - jak się okazuje - tak też można. Urząd wyraził zgodę na takie rozwiązanie i prace remontowe ruszą lada moment.

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl