Niepełnosprawny przeżył cudem. Potrzebuje pomocy

Na początku czerwca niedaleko granicy polsko - czeskiej doszło samozapłonu pojazdu przeznaczonego dla osób niepełnosprawnych. Poruszał się nim pan Łukasz Kądziołka, który cudem przeżył. Z pojazdu nic nie zostało, było to jedyne okno na świat pana Łukasza. Niestety na nowy go nie stać.

Pan  Łukasz z Raciborza  urodził się zdrowy,  dopiero po dwóch latach zdiagnozowano u niego porażenie mózgowe i  od niespełna 40 lat  jest przykuty do wózka inwalidzkiego. 


-  Ma szanse się usprawnić,  ma szanse zapanować nad pewnymi rzeczami, z którymi  do tej pory ma problem,  ale na nogi nie stanie – mówi Piotr Warunek, rehabilitant pana Łukasza.


Pan Łukasz pomimo niepełnosprawności nigdy nie poddał się. Zdał maturę, studia skończył pisząc pracę magisterską stopami. Chciał być samodzielny  i odciążyć  prawie 70-letnich rodziców. Rok temu  po wielu latach oszczędzania i wsparcia innych osób, pan Łukasz kupił  specjalistyczny pojazd dla osób niepełnosprawnych.


 -   Chciałem wyjechać,  wyrwać się z codziennej takiej monotonii – mówi pan Łukasz Kądziołka, który cierpi ma porażenie mózgowe.


- Jest zamknięty w czterech ścianach i zdany na pomoc bliskich. Ten pojazd,  który dostał,  to nie tylko był środek transportu, to byłą jego wolność – mówi Aleksandra Harz  z Raciborskiej  Telewizji Kablowej.


Kilka tygodni temu pan Łukasz przeżył horror,  jadąc w kierunku czeskiej granicy nagle auto zaczęło  się palić. Mężczyzna został uwięziony w pojeździe. Do ostatniej chwili  walczył  o uratowanie  swojego życia.  Cudem przeżył. 


- Wiedziałem, że jedynym ratunkiem dla mnie i byłoby rozłączenie kabli z baterii. Tam  paliły  się plastiki,  udało mi jakimś cudem  się rozpiąć pas  – mówi pan Łukasz.
- Jakaś siła mu pomogła,  bo on sam nie dałby  rady – mówi Stanisława Kądziołka,  matka pan Łukasza.


- Do końca myślałem o tym, żeby ratować mój pojazd. Wiem ile trudu kosztowało zdobycie tego pojazdu. Zdawałem sobie sprawę,  że gdy podniosę kabinę do góry wtedy spłonie,  starałem się wytrzymać do końca w środku,   gdzie miałem już płomienie na plecach – opowiada pan Łukasz.


- Po przyjeździe  pierwszych zastępów  na miejsce zdarzenia strażacy zastali praktycznie spalony  pojazd akumulatorowy. Z ustaleń na miejscu okazało się, że kierująca pojazdem osoba niepełnoprawna, samodzielnie wyczołgała się z tego pojazdu – mówi Roland Kotula, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu.


 Pan  Łukasz nigdy nie prosił o pomoc, ale też nie chce rezygnować z  samodzielności.


-  Łukasz jest taką osobą o takiej sile,  woli  i energii.  Wciąż chce działać ma pasje,  marzenia.   To mobilizuje nas,  żeby go wesprzeć w tej walce o nowe auto, nowy sprzęt – mówi Kamila Besz, dziennikarka  Radia Vanessa.


-  W tej chwili walczę o to, by  nadal być  samodzielny,  mobilny.  To mi daje poczucie wolności i pozwala  mi się poczuć jak zdrowy  człowiek  - mówi pan Łukasz. *

 

*skrót reportażu

 

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk -  Tymochowicz

 

zkolodziejczyk@polsat.com.pl