Wypadek przekreślił jej karierę

Pani Izabela jest zawodową tancerką i śpiewaczką. Od kilkunastu lat jest związana z Zespołem Pieśni i Tańca Śląsk. Niestety jej kariera jest zagrożona. Kilka miesięcy temu w trakcie występu złamała nogę. Twierdzi, że przez dziurę w scenie. Dyrekcja zespołu nie poczuwa się do winy.

Izabela Koralewska z Koszęcina od 5. roku życia uczyła się tańczyć. Kobieta dziś jest zawodową tancerką i śpiewaczką. Od 15 lat pani Izabela jest związana z Zespołem Pieśni i Tańca Śląsk.


- Chciałam śpiewać, chciałam tańczyć, chciałam wszystko robić, żeby być tylko na scenie. Taniec jest całym moim życiem – mówi Izabela Koralewska, tancerka Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk.


W listopadzie 2016 roku, pani Izabela wraz z mężem i zespołem mieli zaplanowany występ w Zgorzelcu. 20 minut po rozpoczęciu występu doszło do tragedii.


- W tym dniu rozśpiewanie było obok sceny. Nie zostaliśmy wpuszczeni na scenę, gdyż jeszcze w tym czasie trwały jakieś roboty techniczne - opowiada Izabela Koralewska, tancerka Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk.


- Ludzie szeptali między sobą, że scena budzi jakieś kontrowersje. Już same schody były wiele mówiące. Nikt do tego nie przykładał większej wagi – mówi Dominik Koralewski, mąż pani Izabeli.


 - Chciałam złapać mojego kolegę za rękę, żeby zamknąć koło i musiałam zrobić krok w prawo.  Doskoczyć musiałam i już nie udało mi się to zrobić, bo tak jakby mi coś nogę złapało. Patrzę, a moja stopa wisi po prostu w powietrzu, a z lewej strony wychodzi kość.


Pani Izabela trafiła do szpitala, gdzie przeszła 3-godzinną operację nogi. Do dziś tancerka jest na zwolnieniu lekarskim i czeka na kolejną operację. Dotarliśmy do prywatnych zdjęć jednego z członków zespołu, na  których widać stan sceny w dniu koncertu.


 - Nie było żadnych dziur w scenie i dziury nie były przyczyną złamanej nogi – mówi Zbigniew Cierniak, dyrektor Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk.


- Wszystko praktycznie było zwalane na mnie, że to jest moja wina, bo byłam pod wpływem alkoholu albo mam osteoporozę, bo cały czas się odchudzam. Prawda jest taka, że to jest po prostu wina sceny – mówi pani Izabela.


- My mamy swoje zdjęcie, zrobione po koncercie ze sceny. Żadnej dziury na tej scenie nie było. Wykładzina, która tam była położona, jest w całości. W przerwie koncertu kierownik grupy technicznej sprawdził stan sceny, dlatego koncert się odbył w normalnym trybie – mówi Zbigniew Cierniak, dyrektor Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk.


Pani Izabela złożyła zawiadomienie do prokuratury. Kobieta prawdopodobnie nie będzie mogła wrócić do pracy. Dziś małżeństwo z małym dzieckiem utrzymuje się głównie ze świadczeń pani Izabeli i z pensji pana Dominika, ale tylko do sierpnia. Mężczyzna został zwolniony z zespołu.


- Ktoś na pewno jest za to odpowiedzialny, podejrzewam,  że głównym odpowiedzialnym to jest dyrektor,  to dyrektor zatrudnia ludzi, dyrektor zleca pewne czynności i on na końcu stoi za tym całym łańcuszkiem. I jeszcze wbijanie gwoździa do trumny na koniec. Zostałem zwolniony bez podania przyczyny. Wiem, że sprawa mojej żony jest głównym powodem zwolnienia mnie – mówi pan Dominik.


- Tęsknie za tym, żeby wejść na scenę, zatańczyć, zaśpiewać, wyjechać na  koncert. To jest moja miłość – mówi pani Izabela. *

 

*skrót materiału

 

Reporter: Klaudia Szumielewicz-Szklarska

 

kszumielewicz@polsat.com.pl