Ciało matki jako eksponat

Od kilkunastu lat nie milkną dyskusje na temat kontrowersyjnej wystawy spreparowanych zwłok w Instytucie Plastynacji Gunthera von Hagensa, zwanego ,,Doktorem Śmierć‘‘. W 2011 roku przedstawialiśmy historię pani Danuty, bez wiedzy której siostra przekazała insytutowi zwłoki ich matki. Dzisiaj znajdują się jako eksponat w berlińskim muzeum.

W 2000 roku Berta Stuebler, matka pani Danuty wyjechała do Niemiec. Tam wyszła za mąż. Jeszcze przed wyjazdem z Polski u pani Berty zdiagnozowano chorobę psychiczną. W 2004 roku zmarł jej mąż, ale kobieta nie chciała wracać do Polski. Zamieszkała w Guben, tak jak jej druga córka - Teresa. W kwietniu 2011 roku 76-letnia Berta Stuebler zmarła.


- Powiedziałam siostrze, żeby matkę pochować w  Szczecinie, tu jest cała nasza rodzina, a ona powiedziała, że pogrzebu nie będzie, że matka idzie do Hagensa – mówi Danuta Staszewska, która  chce odzyskać ciało zmarłej matki.


Dopiero po chwili pani Danuta skojarzyła, że siostrze chodzi o instytut doktora Gunthera von Hagensa, ekscentrycznego niemieckiego anatoma, który preparuje ludzkie zwłoki. Następnie wystawia je jako eksponaty na wystawach.


- Jestem wdzięczny, bo dzięki temu, że tak często stykam się ze śmiercią, nauczyłem się doceniać życie, żyję w pełni świadomie – mówił nam Gunther von Hagens.


Pani Danuta pojechała do szpitala w Cottbus, gdzie zmarła jej matka, ale zwłok już tam nie było. Zabrano je do plastynarium.


- Mówię, że chcę  odebrać ciało matki,  ale oni mówią,  że już mamę zabrali, że jest w drodze do Hagensa.  Zostało wydane siostrznicy i siotrze.  Pokazali mi oświadczenie,  że siostra podpisała, że jest jedynym dzieckiem – opowiada pani Danuta.


- Taka była wola matki,  każdy podpisuje te druki osobiście -  mówi Teresa K., siostra pani Danuty.


- To nie jest podpis mojej mamy. Widzę,  że ona tego nie podpisała. To jest charakter pisma mojej siostry  – mówi pani Danuta.


Pani Danuta zawiadomiła niemiecką, a potem polską prokuraturę. Ta odmówiła podjęcia jakichkolwiek działań. Pojechaliśmy z panią Danutą do Guben. Kobieta chciała dowiedzieć się osobiście, co teraz dzieje się z ciałem jej matki. W plastynarium zastaliśmy Guntera von Hagensa i jego pracowników.


-Choroba psychiczna nie oznacza, że nie można podejmować decyzji, że jesteśmy pozbawieni sił umysłowych.  Może dla pani własnego samopoczucia lepiej będzie zaakceptować decyzję matki i że pani mama nie żyje – mówi pracownica plastynarium Guntera von Hagensa.


Siostra pani Danuty nie widzi w swoich działaniach nic złego. Twierdzi, że nie dostała za ciało matki żadnych pieniędzy. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak,  że niemiecki anatom płaci za ciała po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pani Teresa sama przez kilka lat pracowała w plastynarium w Guben.


- Też jestem ofiarodawcą ciała po śmierci,  nikt się z dzieci nie dowie, co się ze mną stało. Ciało oddaję do celów naukowych - mówi Teresa K., siostra pani Danuty.


Od swojej pełnomocniczki pani Danuta dowiedziala się, że ciało jej matki znjaduje się obecnie na wystawie w berlińskim  muzeum. Kobieta postanowiła tam pojechać.


- Były takie rozmowy, że mama będzie w parze z mężczyzną,  dlatego to tak boli, te  pozy. Nie widzę nic naukowego w tych wystawach. To jest człowiek oskórowany, płaci się 14 euro za wstęp.  To jest dla pieniędzy  – mówi pani Danuta.


Pani Danuta nie poddaje się. Cały czas ma nadzieję, że uda jej się odzyskać ciało matki i kiedyś będzie mogła zapalić świeczkę na jej grobie.


- Trudno żyć, nieraz są takie dni, że nie mogę się z tym pogodzić, żeby nagrobku nie miała.  Dopóki żyje, będe walczyła, żeby ją tu sprowadzić i godny pogrzeb jej tu zrobić – mówi pani Danuta. *

 

*skrót materiału

 

Reporterka: Paulina Dzierzba

 

pdzierzba@polsat.com.pl