Wygrał w sądzie, prawa jazdy nie odzyskał. Urzędnicy mają inne przepisy

Andrzej Wielemski z Olsztyna 14 lat walczył o odzyskanie prawa jazdy, które odebrano mu za rzekome kierowanie pod wpływem alkoholu. Mężczyzna po dwóch latach procesu został uniewinniony w sądzie. Batalia z urzędnikami, którzy nie chcieli przywrócić mu uprawnień do kierowania pojazdami, trwała znacznie dłużej.

- 14 lat trwało bezprawie. Upokorzono mnie, ukarano na siłę. Kazano iść na egzamin na prawo jazdy, który zdawałem 12 razy. Powiedziano mi, że z pijakami tak się postępuje – mówi Andrzej Wielemski.

Mężczyzna w październiku 2003 roku wybrał się z Olsztyna na działkę pod Ostródą. Ponieważ wcześniej wypił piwo, samochód prowadziła żona. Kobieta zaparkowała na leśnej drodze - sto metrów od ich altanki. Nagle pojawił się patrol policji, który nie mógł przejechać. Policjanci kazali mężczyźnie przestawić samochód. Gdy ten wykonał polecenie, przebadano jego trzeźwość.

- Były trzy badania. Pierwsze wykazało 2,0 promila, drugie 0,46, a trzecie 0,0. Ja nie byłem pijany i nie prowadziłem, tylko kazano mi przestawić samochód. I ja go przeparkowałem. Chciałem, by zawieźli mnie na badanie krwi, oni powiedzieli, że nie ma na to pieniędzy – opowiada Andrzej Wielemski.

Sprawa trafiła do sądu. Powołano biegłych, którzy stwierdzili, że badania alkomatem były przeprowadzone nieprawidłowo i nieprofesjonalnie. Dlatego nie są wiarygodne.

- Alkomat był starego typu. W sądzie okazało się, że nie miał kalibracji. Policjanci zeznali, że wcześniej badali kogoś innego i ten człowiek miał około 3 promili alkoholu – wyjaśnia Andrzej Wielemski.

Sprawa trwała prawie dwa lata. Sąd po przesłuchaniu świadków, biegłych oraz policjantów uniewinnił pana Andrzeja i nakazał zwrócić mężczyźnie zatrzymane prawo jazdy z kategoriami B i C. Mężczyzna z wyrokiem poszedł do kierowniczki wydziału komunikacji olsztyńskiego magistratu.

- Powiedziała, że będę musiał zdawać egzamin kontrolny i przecięła moje prawo jazdy. Mam żal do policji, ale ta sprawa się skończyła, bo sąd mnie uniewinnił. Największy żal mam do urzędu i urzędników. Mam wrażenie, że rządzi mafia urzędnicza – mówi Andrzej Wielemski.
 
- W owym czasie przepisy nie pozwalały na zwrócenie bez egzaminu prawa jazdy, które było zabrane na dłużej niż rok – tłumaczy Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta Olsztyna.
Reporter: Ale orzeczenie jasno nakazuje wydać dokument, podaje nawet jego numer, czarno na białym.
- W owym czasie przepisy nie pozwalały na wydanie tego dokumentu.

Pan Andrzej twierdzi, że starał się przez kolejne dwa lata odzyskać prawo jazdy, ale bezskutecznie. Ponieważ przez ten czas nie mógł prowadzić samochodu, zdecydował się ponownie pójść na kurs prawa jazdy i zdać egzamin na kategorię B. Cały czas walczył o odzyskanie zabranego prawa jazdy kategorii C.

- Mamy dwa światy. Jeden prawa karnego i świat administracyjny. Ktoś zapomniał o takiej sytuacji i wszystkich odsyła na badania kontrolne. Uważam, że to błąd ustawodawcy. To, z czym się spotkał, należy nazwać pozbawieniem godności człowieka - ocenia Lech Obara, radca prawny.

6 lat temu zmieniły się przepisy. Wprowadzono obligatoryjny zwrot prawa jazdy bez podchodzenia do egzaminu kierowcom, wobec których zapadł uniewinniający wyrok.  Ale panu Andrzejowi dokumentu nie zwrócono. Kierownik wydziału komunikacji urzędu miasta Olsztyna nie chciała udzielić nam wyjaśnień.

Dokument panu Andrzejowi udało się odzyskać dopiero miesiąc temu – po 14 latach walki i 6 od zmiany przepisów. Teraz mężczyzna zapowiada batalię o odszkodowanie.

Reporter: Mamy rok 2017.  Panie Andrzeju, czy w latach 2011 - 2016 zwracał się pan o zwrot prawa jazdy?
Pan Andrzej: Tak. Chodziłem z uporem maniaka i zostałem wyrzucony za drzwi.
Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta Olsztyna: Nie jestem w stanie się odnieść do słów pana Andrzeja, że był w minionych latach.
Reporter: Nie uważa pan, że powinniście panu powiedzieć „przepraszam”?
- Ja nie mam nic więcej do dodania.
- Kiedy zmieniły się przepisy, powinniście z automatu zwrócić prawo jazdy.
- Tych spraw jest na tyle dużo, że trudno wykonywać je z automatu.
- Ale kierowniczka znała sprawę pana Andrzeja?
- Zgadza się.
- Czyli mam rację.
(cisza)
- Zabrakło empatii, dobrej woli?
- Staramy się mieć empatię, wychodzić frontem do interesanta.
- Ale nie wychodzi?
- Nie zawsze, jak w życiu.

- Wydawałoby się, że z chwilą usłyszenia wyroku uniewinniającego powinien wrócić do stanu poprzedniego i nagle napotyka na przepis sprzeczny z wyrokiem. A w sytuacji, kiedy w 2011 roku zniknęła i ta absurdalna przeszkoda i dalej jest on pozbawiony prawa jazdy, to zaczyna się bezprawie – komentuje Lech Obara, radca prawny.

- Skandal, draństwo, rzecz niebywała. Nie odpuszczę, za dużo doznałem upokorzenia, upodlenia – podsumowuje Andrzej Wielemski.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl