Żony oszusta matrymonialnego: "Ginęły pieniądze i złoto"
Trzy byłe żony Piotra T. zgodnie twierdzą, że to oszust matrymonialny, który wyciąga ręce po pieniądze swoich partnerek. W ich przypadku scenariusz był taki sam: Piotr T. szukał dobrze sytuowanej, samotnej kobiety, przedstawiał się jako wieloletni kapitan Daru Pomorza, mężczyzna z zasadami, schorowany, skrzywdzony przez poprzednie partnerki. Bardzo szybko nalegał na ślub i wspólne mieszkanie.
61-letnia pani Jolanta czuła się samotnie. Przez dziesięć lat była sama po nieudanym małżeństwie. Zalogowała się na portalu randkowym. Tam w 2011 roku poznała Piotra T.
- Bóg, Honor, Ojczyzna… Wrażliwy na inne osoby, lubiący pomagać patriota, katolik. Ze łzami w oczach opowiadał o swoim tragicznym losie, że pracował na statku, zarabiał po 40 tys. zł, że żonom domy wybudował, ale były niedobre, nie rozumiały go, nie dbały o jego stan zdrowia. Pomyślałam sobie, że to bardzo szlachetny człowiek. Mój były mąż chciał mnie z trójką dzieci wyrzucić na ulicę – opowiada pani Jolanta.
62-letni Piotr T. bardzo szybko zaczął nalegać na ślub. Po kilku tygodniach znajomości pani Jolanta i pan Piotr zawarli związek małżeński.
- Moi rodzice po miesiącu wzięli ślub i przeżyli razem 55 lat. Ja nie czułam takiego zagrożenia, zakochałam się w tym człowieku – mówi pani Jolanta.
Piotr T. zamieszkał w wartym 260 tys. zł mieszkaniu pani Jolanty w Gdańsku. Nie pracował, był na rencie. Jak twierdzi kobieta, żył na jej koszt.
- Narzekał na ból kręgosłupa, że jego auto nie ma klimatyzacji, że może by lepsze kupić. Wedział, że mam pieniądze spadkowe po rodzicach. Po paru miesiącach namówił mnie i dołożyłam mu 20 tys. zł. Po zawarciu ślubu kilkakrotnie ze mną rozmawiał, że ponieważ mam dzieci z pierwszego małżeństwa, to jeśli umrę pierwsza, one go wyrzucą. 12 maja 2012 roku pojechaliśmy do notariusza i zapisałam mu pół mieszkania – opowiada.
W 2015 roku pani Jolanta dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Jak twierdzi, Piotr T. uciekł z jej mieszkania z jej rzeczami. Kobieta złożyła pozew o rozwód, cofnięcie darowizny i zgłosiła sprawę do prokuratury.
- Złożyłam o rodzielność majątkową, bo to jest osoba, która od lat zaciąga kredyty, ja spłaciłam dwa. Chcę też zwrotu zapisanej mu połowy mieszkania za rażącą niewdzięczność. Przeszłam dwie operacje nowotworowe, a mój mąż nie opiekował się mną, romansował wtedy z Anną G. Pisał jej, dziś to wiem, że żona ma raka, że jest nieszczęśliwy i gra. To było rok przed jego ucieczką – mówi pani Joanna.
- To nie są proste sprawy, tu w grę wchodzą emocje, uczucia. W związku z tym prokurator będzie musiał ocenić, czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z wykorzystaniem emocjonalnym pokrzywdzonej, żeby doprowadzić ją do niekorzystnego rozporządzenia mieniem – informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Pani Jolanta nawiązała kontakt z dwiema byłymi żonami Piotra T. Dowiedziała się, że już dwa tygodnie po ślubie z drugą żoną zaczął spotykać się z kolejną kobietą, która została jego trzecią żoną. Oba małżeństwa trwały po kilka miesięcy.
- Mówił, że jestem jedyną kobietą w jego życiu, że chce tak szybko ślub, bo Bóg, Honor, Ojczyzna są dla niego najważniejsze. Później ginęły mi ciągle pieniądze z portfela, ginęło mi złoto. Nie orientowałam się, że z kasetek wyjmuje moje bransoletki, pierścionki czy pamiątki po moich rodzicach, które potem sprzedawał w lombardzie. On wybiera sobie kobiety o określonej pozycji materialnej i na zakręcie życiowym, na takich bazuje – mówi druga żona Piotra. T.
- Kiedy poznałam tego pana, był w związku małżeńskim z drugą żoną. Twierdził, że jego małżeństwo jest pomyłką, robił z żony paskudną, okropną kobietę. Próbował wywrzeć jakąś litość, że jest taki biedny i pokrzywdzony – opowiada trzecia żona Piotra T. i dodaje, że Piotr T. będąc jej mężem poznał kolejną kobietę. – Mówił do niej paskudne rzeczy o mnie. Przypadkowo usłyszałam rozmowę telefoniczną. Prosił ją o jak najszybszy przyjazd do niego, żeby stworzyli razem piekną rodzinę, bo ze mną to jest pomyłka, jego błąd życiowy – wspomina.
Wszystkie byłe partnerki Piotra T. zgodnie twierdzą, że jest oszustem matrymonialnym. Mężczyzna utrzymuje, że jest ofiarą spisku, który zorganizowała ostatnia żona.
- Ona była najgorsza, jaka tylko może być. Ja ważyłem tam 117 kg, ona wiedziała, że nie moge przytyć ani kilograma, a nie gotowała, nic nie robiła, tylko pracowała i paliła papierosy. Nie jestem żadnym oszustem matrymonialnym – twierdzi Piotr T.
- On na tym nie poprzestanie. Ma za niską rentę, żeby żyć na takim poziomie, jak lubi. Chcę przestrzec inne kobiety, żeby nie były tak naiwne jak ja, ja się uczuciem i miłością kierowałam. Żeby były bardzo ostrożne, żeby zwracały uwagę na panów, którzy już na początku wyciągają ręce po pieniądze – podsumowuje pani Jolanta.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Dzierzba
pbak@polsat.com.pl