Marzenie się spełniło. Kacper dostał nowe serce

Szczęśliwy finał walki o życie 10-letniego Kacpra z Inowrocławia. Chłopiec przez 18 miesięcy leżał w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, czekając na nowe serce. Przy życiu utrzymywała go maszyna. Jego los odmienił się tuż przed Dniem Dziecka, kiedy znalazło się odpowiednie serce. Dziś chłopiec jest już z rodziną. Niestety, wymaga żmudnej i kosztownej rehabilitacji. Rodzina Kacpra prosi o pomoc.

W kwietniu tego roku przedstawialiśmy historię 10-letniego Kacpra z Inowrocławia. Wykryto u niego wrodzoną wadę serca. Przez kilka lat żył jak inne dzieci, aż do grudnia 2015 roku.

- Przez 9 lat bawił się, normalnie grał w piłkę. Brał leki na to serce. W 2015 r., dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, zaczął kaszleć, nie mógł chodzić  - opowiadała nam wówczas Kamila Maj, mama Kacpra.
 
- Stwierdzono, że Kacper ma zapalenie mięśnia sercowego. W Bydgoszczy był tydzień czasu, stamtąd przylecieliśmy samolotem do Warszawy – dodał Karol Maj, tata Kacpra.
 
- Trafił do nas w sytuacji dramatycznej. Jego serce było tak niewydolne, że jedynym sposobem jego ratowania było podłączenie go do sztucznej komory serca – informował wówczas Bohdan Maruszewski z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.

18 miesięcy Kacper czekał w Centrum Zdrowia Dziecka na nowe serce. Opiekę nad chłopcem naprzemiennie sprawowali rodzice, którzy co tydzień zmieniali się przy jego łóżku. W domu na brata czekali: 1,5 roczna Maja, 9-letni Maciek i 15-letnia Ola.

- Tak zrobiliśmy, że się wymieniamy z mężem, co tydzień. Jak jeździmy do Warszawy, to dzieci zabieramy ze sobą. Kacper ma takie napady. Czasem, że mówi, że wolałby umrzeć, że ma dosyć już tego czekania, że sobie wyrwie zaraz te rurki. Płaczę wtedy, bo co ja mu będę mówiła, że się znajdzie serduszko, jak już tyle razy mu mówiłam i się nie znalazło – rozpaczała w kwietniu pani Kamila.

Dwa miesiące po emisji materiału, w prezencie na Dzień Dziecka, chłopiec i jego rodzina otrzymali cudowną wiadomość. Znalazło się serce dla Kacpra.

- W poniedziałek o 21.30 przyszedł lekarz i powiedział. że znalazł się dawca, że będziemy Kacpra szykować i o 6 rano będzie przeszczep. Udał się. Serduszko samo ruszyło, nie trzeba było reanimować, tylko jak włożyli, to samo się pobudziło, zaczęło bić – opowiada Kamila Maj.

- Szybko wstawał, cieszył się bardzo, że już nie ma tej maszyny, że nie musi chodzić z rurkami, nie musi podłączać się do prądu – mówi Karol Maj.

- Najważniejsze, że jego serduszko pracuje, to nas cieszy. Chciałabym podziękować rodzinie dawcy, że teraz mój syn zaczął normalnie żyć, bardzo dziękujemy – dodaje Kamila Maj.

Dziś cała rodzina Majów jest już w domu. Po 18 miesiącach podróży między Warszawą a Inowrocławiem wszyscy mogą odpocząć. Wyniki badań Kacpra są bardzo dobre. Teraz chłopiec wraca do normalnego życia. 

- Teraz mogę jeździć na rowerze, grać w piłkę nożną, wszystko to, co mogłem robić przed przeszczepem – cieszy się Kacper, a jego tata dodaje:  jesteśmy wszyscy w domu, wróciliśmy do normalności.

To jednak nie koniec walki o zdrowie Kacpra. 10-latek musi brać mnóstwo leków, wymaga też rehabilitacji. Rodzice muszą też dostosować mieszkanie do potrzeb swojego dziecka po przeszczepie. Nie będzie to łatwe, ponieważ wszystkie oszczędności wydali na podróże do Warszawy.

- Rehabilitacja jest potrzebna, bo syn ma zanik mięśni, z tego względu, że za długo leżał w łóżku przed i po przeszczepie. Ma spięte mięśnie, jak idzie, to zaraz upada na kolana. Poza tym syn bierze bardzo dużo leków, w tym bardzo drogi lek. Bez recepty kosztuje 4 tys. zł, a na receptę 2 tys. zł. Kacper musi go brać przed 3 miesiące po przeszczepie – opowiada Kamila Maj.

- Chcielibyśmy wyremontować Kacprowi łazienkę i kuchnię, bo musi mieć sterylne warunki po przeszczepie. Całe mieszkanie musi być codziennie sprzątane, pościel co drugi dzień musi być prana – mówi Kamila Maj.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl

 

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzicom Kacpra, prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl, tel: 22 514 41 26