Pracowała w banku i wyłudzała kredyty na nazwiska klientów

Barbara i Krzysztof Grędowie cierpią przez bezwzględną oszustkę. Pracując w banku miała dostęp do ich danych osobowych, dzięki czemu zaciągnęła na nich kredyty, nie tylko w bankach, ale i parabankach. Grędowie mówią o wyłudzeniu na ponad 50 tys. zł. Co najmniej drugie tyle Magdalena G. wyłudziła na nazwiska innych osób.

Państwo Grędowie mieszkają w Świerczynie koło Drawska Pomorskiego. Razem wychowują 14-letnią niepełnosprawną córkę. Małżeństwo ma poważne kłopoty przez 38-letnią oszustkę Magdalenę G. Problemy zaczęły się 2 lata temu od telefonów z bankowego działu windykacji.  Informowano o sporym zadłużeniu.

Rodzina żyje bardzo skromnie. Pani Barbara utrzymuje się ze zbioru jagód, borówek i grzybów oraz prac dla urzędu gminy. Pan Krzysztof nie pracuje. Do niedawna był drwalem, ale zawał uniemożliwił mu pracę. 2 lata temu rodzina przez oszustkę została bez środków do życia.

- Chciałam skorzystać z bankomatu, ale okazało się, że „brak środków”. Podobnie w drugim i trzecim bankomacie. A one zostały zabezpieczone na poczet pożyczki, którą niby wzięłam – opowiada Barbara Gręda.

Okazało się, że Magdalena G. wykorzystała dane klientów miejscowego banku i zaciągnęła pożyczkę na dane osobowe pani Barbary. Następnie przywłaszczyła pieniądze z pożyczki i oczywiście nie spłacała rat. Sprawą zajęli się śledczy.

- Postępowanie dotyczyło głównie oszustw i fałszerstw dokumentów. Były brane kredyty na  dane klientów jednego
z banków – potwierdza Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

- Ta osoba w chwili obecnej jest bezrobotna, natomiast w dacie popełnienia czynów była kasjerem i doradcą w banku. Tłumaczyła, że miała problemy finansowe - informuje Łucja Laufer z Prokuratury Rejonowej w Drawsku Pomorskim.

Pani Barbara twierdzi, że Magdalena G. wyłudziła kredyty i pożyczki na ponad 50 tys. zł posługując się jej danymi osobowymi. A śledczy dodają, że po wzięciu pod uwagę wszystkich poszkodowanych, o których wiedzą - wyłudzona kwota to minimum 110 tys. zł.

- To się ciągnie do tej pory. W czerwcu dowiedziałam się w sądzie, że są na mnie wzięte jeszcze dwie pożyczki. Nawet bank nam nie powiedział . Wstrzymano jedynie egzekucję do czasu wyjaśnienia sprawy – opowiada Barbara Gręda.

Mimo że sprawa jest w sądzie, państwo Grędowie mają notoryczne problemy. Na przykład, kiedy w czerwcu pan Krzysztof nie mógł doczekać się na zwrot nadpłaconego podatku, zatelefonował do urzędu skarbowego.

- Telefonuję, a pani z urzędu skarbowego mówi, że pieniążki zarekwirował komornik na poczet kredytu. Z 400 złotych zrobiło się 1100. Zgłosiłem sprawę na policję. Parę dni temu pani zadzwoniła z Providenta i pyta, czy biorę pożyczkę, o którą się podobno ubiegałem przez internet. Ja nawet nie mam internetu. Ta pani próbowała wyłudzić tę pożyczkę dwa tygodnie temu – twierdzi Krzysztof Gręda.

- Prowadzimy postępowania. Na razie nie są skierowane przeciw komuś. Sposób działania może wskazywać, że to ta kobieta – mówi Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

- Ona dalej działa. Jak idzie listonosz, to ja się boje, że to kolejne wezwanie dla nas – podsumowują państwo Grędowie.

Magdalena G. nie chciała się za nami spotkać i wyjaśnić sytuację. *

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl