Łączą siły przeciw byłym pracodawcom. Chodzi o 700 tys. zł zaległych pensji

Czwarty miesiąc bez pensji! 170 pracowników huty szkła oświetleniowego w Krośnie od Świąt Wielkanocnych walczy o zaległe wynagrodzenie. Byli pracodawcy są im w sumie winni ponad 700 tys. zł. Piec hutniczy wygasili z dnia na dzień, wcześniej wywożąc znaczną cześć majątku zakładu. Kolejne tiry wysłali do huty w nocy tuż po emisji naszego pierwszego materiału o hucie. Pracownicy zwierają szyki.

Sprawę  huty pokazywaliśmy w maju.

- Pracowaliśmy uczciwie, a w chamski sposób zostaliśmy wykorzystani. Człowiek jest psychicznie wykończony, bo myśli tylko o pieniądzach, o niczym innym. Oni nas potraktowali jak bandę, hołotę! – mówiła wówczas jedna z pracownic huty.

- Tiry odchodziły jeden za drugim, też w nocy. Nawet policja interweniowała, bo ktoś dał cynk, że wywożą coś z zakładu – dodał inny pracownik.

- Na chwilę obecną nie jestem w stanie wiarygodnie powiedzieć, jaki majątek pozostał na terenie huty, a jaki został wywieziony, ale zostały złożone stosowne zawiadomienia do prokuratury o jego wywiezieniu – poinformował nas Jan Zawada, syndyk masy upadłościowej zakładów hutniczych w Krośnie.

Po naszej interwencji oraz emisji reportażu, tej samej nocy byli właściciele próbowali wywieźć resztę majątku z firmy. Syndyk wraz z policją wstrzymał wywóz majątku. Tylko część odzyskano.

- Właściciele próbowali jeszcze wywieźć formy i szkło z huty, ale syndyk w porozumieniu z policją i z prokuraturą zatrzymali te tiry. Zostały sprowadzone na teren zakładu. To jest majątek, na którym będziemy mogli produkować, czy wydzierżawić od syndyka. To są formy żeliwne, na których robi się klosze oświetleniowe.
W jednym tirze były formy, w drugim szkło – opowiada Krzysztof Preisner, kierownik zmianowy w dziale obróbki.

- Zatrzymano naczepy samochodowe z zawartością ponad 140 form szklanych i palet z wyrobami szklanymi. Dodatkowo poza siedzibą firmy zabezpieczono 160 palet wyrobów szklanych. Do przedmiotów tych zgłaszają roszczenia różne firmy, nawet niezwiązane z branżą szklarską – informuje Wiesława Basak z Prokuratury Okręgowej w Krośnie.

Hutnicy walczą o swoje. Pomimo ciężkiej sytuacji finansowej złożyli się na adwokata i wadium, aby przynajmniej część należnych wypłat otrzymać z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. A władze spółki jakby zapadły się pod ziemię, ignorując wezwania organów państwowych.

- Po zakończonej kontroli wydane zostały środki prawne, nakazy płacowe na kwotę ponad 710 tys. zł netto. Nie mieliśmy informacji zwrotnych od pracodawcy, czy te kwoty zostały wypłacone, czy są wypłacane, jak to wygląda – mówi Adam Tuleja z Państwowej Inspekcji Pracy w Krośnie.

- Z naszym byłym pracodawcą trudno się skontaktować, nie odbiera poczty, sąd wysyła informację, awizo wraca itd. 150 osób złożyło się na to, żeby wynająć adwokata, który założył sprawę w sądzie gospodarczym o upadłość, bo nasz pracodawca nie chciał tego zrobić – opowiada jeden z kierowników zmiany w hucie.

- Sąd najprawdopodobniej oddali wniosek o ogłoszenie upadłości z uwagi na brak majątku, ale to otwiera pracownikom drogę do dochodzenia świadczeń z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych – tłumaczy Wojciech Lachowicz, adwokat hutników.

- Z informacji zwrotnej z ZUS wynika, że składki na fundusz pracy nie były odprowadzane od zatrudnionych pracowników. Właściciele firmy w toku pierwszej kontroli złożyli pisemne oświadczenie, że składki są regulowane, więc wychodzi tutaj sytuacja poświadczenia nieprawdy – dodaje Adam Tuleja z Państwowej Inspekcji Pracy w Krośnie.

Jest też optymistyczny wątek tej historii. Od lipca w hucie jest nowy właściciel, to niemiecka firma dobrze znana w tej branży. Zapewnia lepsze warunki zatrudnienia, ale przede wszystkim terminową wypłatę. Pensje mają być każdego 10-go dnia miesiąca. Załoga czeka na realizację obietnic.

- Każdy jest optymistycznie nastawiony i mamy taką nadzieję, nowy właściciel obiecał większe zarobki, zobaczymy, trzymamy go za słowo – mówi pracownica huty.

- Właściciel powiedział, że jeżeli wyjdziemy na zero, to będzie się chciał z nami, załogą podzielić swoim zyskiem. Brzmmi bajkowo, ale tak mnie zapewniał – dodaje Jan Łaszcz, dyrektor do spraw produkcji w hucie szkła.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl