Przychodzą listy i wezwania. Tajemnicza firma w mieszkaniu 85-latki
85-letnia Kaja Zofia Kieszkowska z Warszawy od kilku lat znajduje w swojej skrzynce listy adresowane na nieznaną jej firmę. Początkowo myślała, że to pomyłka, ale później do drzwi samotnej kobiety zapukał pierwszy komornik. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to możliwe, że ktoś zarejestrował firmę w mieszkaniu bez wiedzy i zgody właściciela.
W centrum Warszawy mieszka Kaja Kieszkowska. W mieszkaniu na Śródmieściu żyje od 1953 roku. Wynajmuje je od miasta. 85-letnia kobieta mieszka sama.
- Zaczęło się mniej więcej jakieś 5 lat temu. Wyjmowałam listy i kładłam na wierzchu (skrzynki). Te listy ginęły, ktoś je zabierał. Ale kiedy zaczęły przychodzić polecone i musiałam iść na pocztę, zaczęłam się denerwować tą sprawą – opowiada pani Kaja.
Do drzwi pani Kai zaczęli pukać różni ludzie. Niektórzy podawali się za komorników. 85-latka postanowiła zgłosić sprawę prokuraturze i policji.
- Pierwszego nie wpuściłam, drugiego już tak. Spisał duży protokół na ten temat i kazał podpisać. Powiedziałam, że nie podpiszę, bo to mnie nie dotyczy. Trzeciego w ogóle nie wpuściłam. Jakiś „prokurator" z obstawą też przyszedł. Zadzwoniłam do mojego dzielnicowego, powiedział, żebym nikogo nie wpuszczała – opowiada pani Kaja.
Kobieta zgłosiła sprawę w prokuraturze. - Że ktoś mi zarejestrował firmę. Niestety, postępowanie umorzono. Zgłosiłam się na Czerniakowską, żeby sprawdzić, kto mi to załatwił. Tam mi powiedzieli że to jest jakaś firma arabska albo żydowska, nic więcej – opowiada seniorka.
Pani Kaja poszła razem z nami do wydziału sądu, który rejestruje spółki. Próbowaliśmy wyjaśnić, jak to możliwe, że ktoś zarejestrował firmę w jej mieszkaniu.
- Trzeba napisać pismo i sąd będzie przymuszał do tego, żeby firma zmieniła ten adres, lub wykazała prawo do tego adresu – powiedział pracownik administracyjny sądu.
Reporterka: Wracamy z czytelni akt i tam znalazłyśmy umowę najmu (mieszkania, na podstawie której zarejestrowano działalność– red.). Tylko wynajmującym nie jest pani Kaja, tylko obcy ludzie.
Pracownik sądu: Trzeba jeszcze napisać pismo, że ta umowa najmu nie jest sporządzona przez panią, bo może tutaj jest opcja jeszcze jakiegoś fałszerstwa.
Reporterka: Sąd nie sprawdza tej umowy?
Pracownik sądu: Nie. Sąd nie bada, czy umowa faktycznie pokrywa się z tym, co jest realnie.
- Zawsze było wymagane tylko podanie danych we wnioskach składanych do KRS, natomiast nie trzeba było dokumentów potwierdzających dane, które się zgłasza – potwierdza Przemysław Ligęzowski, radca prawny.
Sprawdziliśmy, kto wynajął mieszkanie pani Kai spółce. Okazało się, że umowa wynajmu nie dotyczy mieszkania pani Kai, a innego lokalu – usługowego - w tej samej kamienicy. Różnica tkwi w dwóch literach w adresie.
To fragment rozmowy z właścicielami lokalu usługowego:
- To nie jest lokal 5, ale LU 5, lokal usługowy 5.
- Ale rachunki i komornicy przychodzą do pani Kai.
- Ale na jakiej podstawie, skoro umowa jest na LU 5?
- Tak jest podpisana umowa, bo tak jest zarejestrowany lokal w mieście.
- Lokal jest mój, własnościowy. Nie mogli zarejestrować tam firmy.
- To jest jakaś pomyłka, galimatias, pominęli LU.
- Oni zarejestrowali spółkę na pani adres, a w umowie nie mają tego adresu, oni to zrobili bezprawnie.
- Panie myślą, że jesteśmy stroną w tej sprawie, nie jesteśmy, bo tutaj ewidentnie jest błąd. Tylko nie wiem gdzie.
Udało nam się odnaleźć człowieka, który wpisany jest jako prezes spółki zarejestrowanej w mieszkaniu pani Kai.
Reporterka: Firma zarejestrowana jest nie w lokalu usługowym tylko w mieszkaniu. Pan nie wiedział, że spółka jest zarejestrowana pod innym adresem?
Omer A.: Nie. Wiedziałem, że w lokalu, który wynajmowałem. Ja kiedyś próbowałem ten adres przenosić, dużo problemu z tym miałem. Tę spółkę sprzedałem, adres już został zmieniony na właściwy. Proszę tę panią uspokoić, powiedzieć, że ten pan przeprasza za pomyłkę, adres siedziby już został zmieniony, tylko czekamy na rejestrację.
Pani Kaja jest schorowaną osobą. Brakuje jej już sił na wyjaśnienie sytuacji. Boi się, że znów do jej drzwi zapuka komornik.
- W przypadku naszej bohaterki, ma ona prawo do odszkodowania za szkodę rzeczywistą i za szkodę przyszłą. Może występować z roszczeniem o odszkodowanie – mówi Przemysław Ligęzowski, radca prawny.*
* skrót materiału
Reporter: Angelika Trela
atrela@polsat.com.pl