„Załamał się sytuacją” i wyjechał. Za skatowanie 20-latka zapłacił… 500 zł

Czterech młodych mężczyzn skatowało na przystanku w Bydgoszczy 20-letniego Pawła Waska. Od tego czasu wymagał on 24-godzinnej opieki i intensywnej rehabilitacji. Sąd skazał sprawców na kary w zawieszeniu, nakazał im też zapłacić rodzinie Pawła zadośćuczynienia. Sprawcy szybko popełnili kolejne przestępstwa, zasądzonych pieniędzy nie zapłacili. Jeden z nich - Artur G. zamiast 30 tys. dał… 500 zł. Komornik jest bezradny, bo mężczyzna wyjechał z kraju i oficjalnie nie pracuje.

W 2009 roku życie rodziny Wasków z Bydgoszczy zmieniło się w koszmar. 4 października 20-letni wówczas Paweł Wasek wracał autobusem do domu.

Z relacji Hanny Wasek, matki Pawła wynika, że jej syn zareagował na zaczepki pod adresem swojego kolegi. - Paweł się wtrącił, zaczęła się pyskówka, szarpanina. Wypchnęli Pawła z autobusu. Leżał i już nie miał szans na obronę, a oni katowali jego głowę - dodała.

Dzięki operacji Paweł przeżył, ale do zdrowia już nigdy nie wrócił. Nie było z nim kontaktu. -  Co dwie godziny przewracać, co dwie godziny karmić, podawać picie, myć - powiedziała matka Pawła.

Czterech sprawców pobicia Pawła zostało skazanych na kary więzienia w zawieszeniu. Bydgoski sąd argumentował tak łagodne kary młodym wiekiem oskarżonych. Jeden z nich, Artur G., niecały rok później popełnił kolejne przestępstwo. Mężczyzna napadł na sklep z bronią w ręku.

- On po roku napada na sklep z bronią, gdzie już świadomie zagraża życiu ekspedientce czy osobom, które były w tym sklepie i ponosi tak małą odpowiedzialność, to coś jest nie tak - mówiła o Arturze G. Dominika, siostra Pawła.

Jarosław Całbecki, wiceprezes Sądu Rejonowego w Bydgoszczy stwierdził, że „nigdy nie da się przewidzieć w momencie wyrokowania, czy dana osoba powróci na drogę przestępstwa czy nie”.

Sąd nakazał także sprawcom zapłacenie rodzinie Pawła po 30 tys. zł. Trzech sprawców po naszym materiale emitowanym w 2011 roku zapłaciło zasądzone kwoty. Artur G., który rok po pobiciu Pawła napadł na sklep, do dziś zapłacił 500 złotych.

Zdaniem matki Pawła, gdyby oskarżony wpłacał nawet po 50-100 zł, jej syn mógłby mieć o godzinę dłuższą rehabilitację.

- Zapłaci i dlatego on wyjechał. Wie pani, on był, uczestniczył w tym, ale to był przypadek. Nieraz jest tak, że człowiek znajduje się w takiej sytuacji niezależnej od niego - mówiła o swoim synu matka Artura G.

Kobieta podkreśliła, że jej syn zdał maturę, a „Wasek nie wiem, czy gimnazjum miał skończone”. - Wie pani, jakiś poziom intelektualny syn miał - dodała.

Rodzice Pawła oddali sprawę do komornika. Ale to nic nie dało. Komornik twierdzi, że mężczyzna nic nie posiada i nie pracuje. Tymczasem na swoim profilu na Facebooku pozuje się na siłowni i reklamuje drogie odżywki. Rodzina Pawła nie miała pieniędzy na rehabilitowanie syna. Jego stan z czasem zaczął się pogarszać. Trzy miesiące temu pobity mężczyzna zmarł.

- Dba o siebie, o swoją posturę, wygląd, o mięśnie, suplementację diety. To wszystko kosztuje, a mój brat, który przez niego cierpiał, nie miał na rehabilitację. Ja się pytam, gdzie tu jest sprawiedliwość - mówi Dominika o Arturze G.

Ojciec zmarłego mężczyzny zauważa, że Artura G. stać było na najlepszego adwokata w mieście, a rodzinę Wasków stać było tylko na prawnika z urzędu. - Z czegoś musi go opłacać, prawda? - pyta Andrzej Wasek.

Matka Artura G. powiedziała, że jej syn załamał się tą sytuacją i wyjechał, bo nie radził sobie z problemem. - Po to pojechał, żeby szukać tam pracy i w jakiś sposób to uregulować - dodała.

Zdaniem siostry Pawła, to on poniósł największą karę, bo już nie ma go wśród bliskich. Hanna Wasek, matka zmarłego mężczyzny mówi z kolei, że nie chodzi o pieniądze. Zależy jej na tym, by Artur G. poniósł jakieś konsekwencje. - Wiem, że nikt z nas nie uniknie śmierci, ale fizyczna tęsknota jest bardzo duża, bo ostatnie lata 24 godziny na dobę spędzałam z Pawłem – dodała.

- Oni zniszczyli nie tylko życie Pawła, oni zniszczyli życie nas wszystkich. Zniszczyli życie mojej córce, która musiała patrzeć na tyle cierpień. Niedawno jej koleżanki siostra brała ślub. Opowiadała o tym ślubie, a ona siedziała i płakała – powiedziała matka zmarłego Pawła.


Reporter: Paulina Dzierzba

pbak@polsat.com.pl