Przelał 200 tys. zł na niewłaściwe konto. Zabrał je urząd skarbowy!
Przedsiębiorca z Gdańska omyłkowo przelał 200 tys. zł na konto nie tej firmy, do której miały trafić. Pech chciał, że trafiły na konto zajęte przez komornika i urząd skarbowy. Teraz skarbówka nie chce oddać pieniędzy.
Ta pomyła była bardzo droga. 200 tysięcy złotych. Tyle stracił pan Arkadiusz Ankier, przedsiębiorca z Gdańska. Wszystko przez chwilę nieuwagi. Pan Arkadiusz prowadzi rodzinną firmę - kupuje i sprzedaje auta. Matka pana Arkadiusza jest księgową w firmie. To ona przelała 200 tys. zł. Niestety, nie na konto firmy, na które pieniądze miały trafić.
- Czujemy się okradzeni, bo słuchamy w telewizji, że ktoś znalazł portfel na ulicy i zaniósł go na policję. Chwali się taką osobę. Tu jest podobna sytuacja, tylko w drugą stronę, urząd skarbowy znalazł portfel, nie swój i po prostu go ukradł – mówi Arkadiusz Ankier.
- Było tuż po 15 jak zerknęłam na fakturę proforma i zorientowałam się, że to nie ten klient. To nie był przelew szybki, tylko normalny, eliksirowy, który trwa czasami 4 - 5 godzin – opowiada Teresa Ankier, księgowa firmy.
Pan Arkadiusz był w banku już kilkanaście minut po dokonaniu przelewu, by zgłosić pomyłkę - Pani, która nas obsługiwała… zero biegłości w tym temacie, zero kompetencji - twierdzi.
Mężczyzna twierdzi, że wobec firmy, której konto wzbogaciło się o 200 tys. zł, nie miał żadnych zobowiązań. – To zwykła ludzka pomyłka, do tego zareagowaliśmy w trzy minuty, a nie po kilku dniach – dodaje.
Reklamacja w banku nic nie dała. Przelew trafił na konto firmy, która nie była odbiorcą pieniędzy. Bank skomentował sprawę lakonicznie.
„Ze względu na tajemnicę bankową, nie możemy odnieść się do konkretnego przypadku.
Co do zasady, dyspozycja anulowania przelewu w bankowości elektronicznej możliwa jest jedynie dla przelewów z odroczoną datą realizacji, ze statusem: aktywny.
Teresa Ankier twierdzi, że zadzwoniła do Krajowej Izby Rozliczeniowej, przez którą przechodzą przelewy. Tam usłyszała, że tylko bank jest władny, żeby wstrzymać transakcję. Bank tego jednak nie zrobił.
To nie koniec złej passy pana Arkadiusza i jego firmy. Okazało się, że konto firmy, na które wpłynęło 200 tys. zł, było zajęte przez komornika i urząd skarbowy. I urząd skarbowy pieniędzy nie zamierza zwrócić.
- Dla mnie jako prawnika argumentacja urzędu skarbowego w pismach jest masłem maślanym: nie chcę zwrócić, bo nie chcę zwrócić, na tym ona polega – mówi Piotr Bartecki, adwokat, pełnomocnik firmy
Poprosiliśmy o komentarz Izbę Administracji Skarbowej w Gdańsku, ale ta zasłoniła się tajemnicą skarbową.
Firma pana Arkadiusza zamierza walczyć w sądzie o zwrot pieniędzy. Może to jednak potrwać miesiące lub nawet lata.
- Uważam, że to jest zwykła kradzież – podsumowuje Teresa Ankier, księgowa firmy.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl