Nielegalne składowisko odpadów u sąsiada. Urząd bezradny, bo mężczyzna nie odbiera pism

Państwo Zduńscy z Torunia od 1997 roku walczą z nielegalnym składowiskiem odpadów na sąsiedniej działce. Od 20 lat zwożony jest na nią gruz, eternit i odpady niebezpieczne. Nie pomagały interwencje policji, straży miejskiej, ani ochrony środowiska. Urząd Miasta Torunia już w 2005 roku wydał decyzję o zaprzestaniu degradacji terenu przez Piotra S. i nakazał przywrócenie terenu do stanu pierwotnego. I od tego czasu nie potrafi wyegzekwować wydanej przez siebie decyzji.

Rodzina Zduńskich alarmuje, że składowisko odpadów cały czas rośnie pod okiem - za wiedzą i akceptacją władz gminy.

- On na złość tak powiedział, że dopóki my będziemy pisać, mówić, to dosypie do samego płotu – mówi pani Elżbieta.

Zduńscy z sąsiadami rolnikami żyli w zgodzie. Rodzina pobudowała dom, by na obrzeżach miasta, w spokojnej okolicy odpoczywać i wychowywać wnuki. Nikt nie przeczuwał nadchodzących problemów.

- Chciał sąsiad zrobić sobie podjazd. Powiedział, że tylko parę wywrotek przywiezie i na tym zakończy, a to się dopiero zaczęło -  opowiada pani Elżbieta.

Od 1997 roku sąsiad rodziny Zduńskich zaczął zwozić odpady, śmieci oraz materiały budowlane. W ten sposób uruchomił u siebie na działce nielegalne składowisko odpadów na 3 hektarach ziemi. Zduńscy sytuacją są przerażeni.

Jak opowiada rodzina, jej sąsiad zwoził śmieci, odpady, papę i eternit. - Tu leży nawet stara cegielnia nasza. Zwoził, zwoził, aż nabrało to ogromnych rozmiarów – mówi pani Katarzyna, córka Zduńskich.

- Wszystkie budy, wszystko, co starego, to wszystko jest tutaj: opony, akumulatory, wszystkie rzeczy są tutaj przywiezione – dodaje mówi pani Elżbieta.

Zdaniem Włodzimierza Witkowskiego, pełnomocnika rodziny, w składowisku są nagromadzone odpady niebezpieczne. Są tam bitumity, smoły, eternit, odpady chemii budowlanej.

- To jest nielegalne składowisko odpadów. Plan zagospodarowania przestrzennego mówi, że tu jest trójkąt ochronny, gdzie nie można zwozić niczego, podnosić terenu niczym – podkreśla pani Katarzyna.

Po licznych skargach i prośbach o interwencję na policji i w straży miejskiej, urząd miasta Torunia podjął się zbadania hałdy śmieci. W 2005 roku urząd nakazał Piotrowi S. zaprzestania degradacji gleb i podwyższania powierzchni terenu. Mimo wydanej decyzji, urząd do dziś nie egzekwuje swojego postanowienia.

- Pan S. od tej decyzji się odwołał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale decyzja została utrzymana w mocy. Natomiast pan S. nie przestrzega zakazu gromadzenia odpadów na tej działce – mówi Anna Kulbicka-Tondel z urzędu miasta.

Jak opowiada pani Elżbieta, od tego momentu nic się nie dzieje i nikt nie reaguje. Kobieta zarzuca urzędnikom, że ci nie chcą wyegzekwować decyzji, którą sami wydali.

- Pan S. nie odbiera od nas korespondencji, co też uniemożliwia wydanie jakiejkolwiek decyzji czy porozumienia się. W związku z czym nie możemy nikogo przymusić, nie możemy wtargnąć na jego teren i zabrać tego, co do niego de facto należy – mówi Anna Kulbicka-Tondel z Urzędu Miasta Torunia.

Dodaje, że S. miał się tłumaczyć, że to nie on składuje, to nie są jego odpady budowlane, oraz że teren, o którym mowa, to zaplecze budowy.

Próbowaliśmy skontaktować się z S. Usłyszeliśmy, że mężczyzna jest w Hamburgu.

Zduńscy oprócz decyzji z urzędu miasta posiadają również kilka opinii biegłych, którzy stwierdzili liczne szkody budowlane, powodowane przez działalność Piotra S. Mimo to, rodzina od lat nie potrafi poradzić sobie z sąsiadem. Podczas realizacji reportażu na działce Piotra S. urząd przeprowadził wizję lokalną.

- Wody gruntowe zmieniły kierunek, mamy wodę w piwnicy, musieliśmy wszystkie kafelki zmieniać. Teren się podnosi, bo jesteśmy w takim rowie. Naszemu domowi grozi katastrofa budowlana – mówi pani Katarzyna.

Pełnomocnik rodziny podkreśla, że według władz gminy i organów podatkowych w tym miejscu nie ma produkcji i nie ma działalności gospodarczej. - Zdaje się, że nikt już nie będzie w stanie przywrócić tego terenu do stanu poprzedniego. Czyli wywieźć te odpady, wyrównać teren – dodaje Wiśniewski.

Reporter: Klaudia Szumielewicz-Szklarska

kszumlewicz@polsat.com.pl