Pomógł bratu, stracił dom!

Pani Gabriela i pan Ireneusz z Zawiercia już wkrótce będą musieli opuścić swój dom, w którym mieszkają od ponad 30 lat. Wszystko przez 250 tys. zł pożyczki, jaką pan Ireneusz zaciągnął dla brata. Brat przestał spłacać raty i zniknął za granicą. A małżeństwo zostało z długiem, którego nie pokryły nawet pieniądze z licytacji domu.

Wszystkie problemy małżeństwa zaczęły się ponad 10 lat temu. Brat pana Ireneusza prowadził stację benzynową i myjnię samochodową. Firma miała problemy finansowe. Brat poprosił zatem pana Ireneusza o pomoc finansową.

 

Pan Ireneusz wziął kredyt pod zastaw domu. Prawie 250 tysięcy złotych.

 

- Przywieźliśmy w torbie w paczkach, co podali nam w banku. Wyłożyłem bratu na stole. Nie wziąłem ani złotówki – mówi pan Ireneusz.

Przez kilka lat brat kredyt spłacał. Potem przestał. Firma upadła, mężczyzna wyjechał do Niemiec, a pan Ireneusz został z kredytem, którego nie był w stanie spłacać. Miesięczna rata wynosiła 5 tys. zł.

- Obiecywał nam, że z chwilą jak sprzeda działkę w okolicach Zawiercia, automatycznie spłaci pożyczkę. Działkę sprzedał, ale pieniędzy nie dał – wspomina pani Gabriela.

- Za głęboko mu zaufałem, bardzo głęboko i on to wykorzystał – podsumowuje pan Ireneusz.
Mężczyzna ma wyrok sądu, który nakazuje bratu i jego żonie zwrócić mu ponad 300 tysięcy złotych. Ale komornik nie może nic zrobić, bo brat nie ma niczego, oprócz długów. Pan Ireneusz próbował z bratem się skontaktować, ale bez skutku.

- Wyruszył do Niemiec i już tutaj nie wrócił. Telefonów od nas nie odbiera – twierdzi pani Gabriela.

Dziś dom pana Ireneusza i pani Gabrieli przejęła firma windykacyjna. Już wkrótce małżeństwo będzie musiało się wyprowadzić. Dokąd? Nie wiadomo. Żal z powodu opuszczenia domu jest tym większy, że pani Gabriela i pan Ireneusz postawili go własnymi siłami.
- Narobiłem 7,5 tysiąca pustaków i dopiero budowałem, tak to wyglądało. Teraz wszystko straciliśmy – opowiada pan Ireneusz.

Małżeństwo utrzymuje się z emerytury pana Ireneusza 1700 zł, bo resztę zabiera komornik… na poczet długu. 

Dom zlicytowano za 180 tys. zł. Suma nie pokryje długów małżeństwa.  – Obecnie to razem z odsetkami ponad 500 tys. zł. Straciliśmy dom i dalej będziemy płacić – podsumowuje pani Gabriela.*

 

*skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl