Samotna matka musi płacić cudzy dług

Państwo Sadowscy z Lubelszczyzny, wiedli skromne, spokojne życie. W miarę swoich możliwości starali pomagać się innym ludziom. Niestety pan Henryk zmarł. Jeszcze jak żył podżyrował koledze kredyt na 5 tysięcy złotych. Kolega kredyt przestał spłacać, a wierzyciel żąda spłaty od pani Bożeny.

Bożena Sadowska ze wsi Żółtańce, w województwie lubelskim, poznała swojego męża 15 lat temu. Mają troje dzieci. Utrzymywali się z małego gospodarstwa i renty pana Henryka.


- Mąż był bardzo dobrym człowiekiem i tak samo jak ja,  bardzo lubił pomagać innym. I właśnie przez to władował się w  kłopoty.  Poręczył znajomemu kredyt. Na początku kolega  płacił. Dowiedzieliśmy się, że Paweł przestał płacić raty jak przyszło wezwanie na rozprawę sądową. On był dla nas nieuchwytny – mówi Bożena Sadowska, która musi spłacać nie swój kredyt.


Znajomy państwa Sadowskich wziął pożyczkę w 2010 roku. Kiedy przestał spłacać bank skierował sprawę do sądu. W 2013 roku zapadł wyrok, mówiący o tym, że mąż pani Bożeny i jego znajomy muszą solidarnie spłacić jeszcze  ponad 4300 złotych.


-  Ta suma była dla nas  z kosmosu.  Wtedy mąż miał tylko rentę, ledwo wiązaliśmy koniec z końcem i nie mięliśmy skąd wziąć tych pieniędzy – opowiada pani Bożena.


Sytuacja finansowa rodziny była dramatyczna. Mąż pani Bożeny spłacił wraz z komorniczymi odsetkami ponad 3 tysiące złotych. W listopadzie 2014 roku zmarł. Kobieta została sama z trójką dzieci.


-  Zadzwoniłam  do komornika, powiedział, że sprawa została całkowicie zakończona i żebym się w ogóle nie martwiła, że pozostałą kwotę ściągną jakoś od tego znajomego. Od tamtej pory nie dostawałam żadnego pisma, żadnego wezwania.  Byłam w szoku jak dostałam pismo i zobaczyłam jaką mam kwotę do zapłaty,  ponad 8 tysięcy złotych – mówi pani Bożena.


Pismo, które w lipcu tego roku otrzymała pani Bożena, to wezwanie do zapłaty od firmy windykacyjnej, której bank sprzedał wierzytelność. Postępowanie egzekucyjne zostało umorzone, jednak dług nadal istnieje.


-  Postępowanie jest  umorzone, natomiast dług istnieje. Dług się nie rozpłynie – mówi Tomasz  Fornalski, komornik.


-  Trzeba kupić dzieciom wszystko do szkoły, muszę kupić opał na zimę. To wszystko za swoje pieniądze. Jak zapłacę to znowu będę musiała pożyczać i żyć jak kiedyś – mówi pani Bożena. *

 

*skrót materiału

 

Reporterka: Małgorzata Frydrych

 

mfrydrych@polsat.com.pl