Fałszywa adwokat uciekła z więzienia i dalej oszukiwała ludzi
Aldona P. podszywała się pod adwokat Magdalenę Seweryn-Misztal i okradała mieszkańców Krakowa. Wchodziła do niewielkich sklepów czy restauracji np. twierdząc, że miała stłuczkę i pilnie potrzebuje pieniędzy na odholowanie auta. Łącznie oszukała około 40 osób. Zanim tego dokonała, uciekła z półotwartego więzienia, gdzie trafiła za inne oszustwa.
Magdalena Seweryn-Misztal jest adwokatem. Od kilku lat prowadzi własną kancelarię w Krakowie. Kobieta nie podejrzewała, że pewnego dnia sama stanie się ofiarą osoby, która umyślnie łamie prawo.
- Nie znam tej osoby, nigdy jej nie spotkałam. Ona pojawia się w sklepach, salonach kosmetycznych, na stacjach benzynowych, restauracjach. Przedstawia się, że jest adwokatem Magdaleną Seweryn-Misztal i potrzebuje pożyczyć pewną kwotę pieniędzy z uwagi na jakąś sytuację. Wskazuje, że nie ma pieniędzy, telefon jej się wyładował – opowiada o oszustce Magdalena Seweryn-Misztal.
Oszukane osoby dzwoniły później do kancelarii pani Magdaleny domagając się pieniędzy. Wówczas dowiadywały się prawdy.
- Za każdym razem osoby te mówią, że Aldona P. była bardzo przekonująca. Ta kobieta w pewnym momencie posługiwała się nawet w swojej legendzie nazwiskami osób, z którymi pracuje na co dzień, także osobą mojego męża – dodaje Seweryn-Misztal.
Aldona P. pożyczała kwoty od 50 do 700 zł. Do pani Magdaleny odezwało się ok. 40 osób, które czują się oszukane. Wśród nich jest Miłosz Śliwa, właściciel restauracji w Krakowie. Aldona P. była w jego lokalu kilka tygodni temu.
- Podała się za kogoś zupełnie innego. Opowiedziała, że miała zdarzenie drogowe, że sprawca zbiegł i że do niej jedzie laweta. Twierdziła, że nie dysponuje gotówką, spanikowana była. Poprosiła, by jej pożyczyć 400 zł. Twierdziła, że następnego dnia odda. Dla uwiarygodnienia zostawiła na kartce zapisany numer pesel. Zawierzyłem jej. Oczywiście następnego dnia i w kolejne nikt się nie pojawił. Informowałem na komisariacie, że miałem monitoring, ale nikt po niego się nie zgłosił – opowiada nam Miłosz Śliwa.
- Zdarzyło się, że osoba, która do mnie zadzwoniła, podała mi informacje, że pani Aldona P. przedstawiła dowód osobisty, na którym było jej zdjęcie, jednakże imię i nazwisko było moje. Ja swojego dokumentu nie zgubiłam. Ustaliłam w internecie, że można sobie wyrobić tzw. dowód kolekcjonerski na każde dane. Małym, drobnym druczkiem jest na nim zaznaczone, że jest to dowód kolekcjonerski – dodaje Magdalena Seweryn-Misztal.
Przeciwko Aldonie P. już dwa lata temu policja prowadziła szereg spraw o oszustwa. Miała wówczas postawionych 21 zarzutów.
- 20 przypadków przestępstw zostało potraktowanych jako ciąg przestępstw, dopuściła się jeszcze jednego zarzutu preparowania dowodów. Łącznie wymierzono jej karę 3 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności – informuje Beata Górszczyk z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Aldona P. trafiła do półotwartego zakładu karnego, z którego po pewnym czasie zbiegła. Na wolności była przez dwa miesiące. W tym czasie wróciła do starego procederu. Została zatrzymana podczas kolejnej próby wyłudzenia pieniędzy.
- W tej chwili przedstawiliśmy jej sześć zarzutów, ale spływają kolejne zgłoszenia od osób poszkodowanych – informuje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.*
* skrót materiału
Reporter: Marcin Łukasik
mlukasik@polsat.com.pl