Po śmierci matki, trafią do ośrodka. Sąd odmówił siostrze prawa opieki

21-letnia pani Patrycja walczy o prawo opieki nad 11-letnim i 16-letnim bratem. Po śmierci matki kobieta porzuciła dobrze płatną pracę w Anglii i wróciła do kraju, by zająć się Filipem i Olafem. Jej wniosek sąd odrzucił, ale kobieta odwołała się. Decyzja sądu jest jednak taka, by do ostatecznego rozstrzygnięcia nastolatkowie przebywali w ośrodku szkolno-wychowawczym.

21-letnia pani Patrycja mieszka w Szczecinie. Od miesiąca walczy, by 11-letni Filip i 16-letni Olaf nie trafili do domu dziecka.

- Ja na ich miejscu czułabym się porzucona , nie mają nikogo innego z rodziny, tylko mnie. Obiecałam, że się nimi zaopiekuję – mówi pani Patrycja.

Pani Patrycja przez kilka lat mieszkała z matką – panią Elizą i jej partnerem. Na świat  przyszli dwaj braci pani Patrycji
- Filip i Olaf. Szczęście rodzinne nie trwało jednak długo. Partner pani Elizy został zamordowany.

- W Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami poznałyśmy się. Bardzo kochała swoje dzieci, zawsze mówiła, że gdyby nie oni, to dawno już na tym świecie by nie była. Po zamordowaniu jej partnera tylko te dzieci ją trzymały – mówi o pani Elizie jej koleżanka, pani Bożena.

Pani Patrycja po skończeniu 18 lat wyjechała do Anglii. Tam znalazła pracę. Niestety matka pani Patrycji w kwietniu tego roku zaczęła chorować. Diagnoza lekarzy była wyrokiem: rak szyjki macicy. Bez szans na wyleczenie.     
Po śmierci matki pani Patrycja postanowiła zostać rodziną zastępczą dla swoich braci. Sąd jednak wniosek odrzucił.   

- Sąd wydał postanowienie w trybie nagłym, ponieważ dzień wcześniej wpłynęła do sądu informacja o śmierci matki. Nie miały opiekuna prawnego, zgłosiła się siostra chłopców, niemniej jednak deklarowała początkowo wyjazd z chłopcami do Anglii, nie będąc w stanie przedstawić żadnych warunków pobytu – informuje Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

- Sąd się nie zgodził, bo mieszkam za granicą i nie mógł sprawdzić moich warunków oraz zarobków. Ja nawet ciuchów stamtąd nie zabrałam, bo miałam tutaj chłopaków. Wzięłam tylko bagaż podręczny – opowiada pani Patrycja.

Pani Patrycja odwołała się od postanowienia sądu. Wierzyła, że na czas postępowania, bracia będą mogli pozostać w domu. Jednak z dnia na dzień okazało się, że chłopcy muszą zostać umieszczeni w ośrodku szkolno-wychowawczym.  

To fragment rozmowy pani Patrycji z Olafem:

Olaf: Dlaczego nie możemy tutaj zostać, skoro tu jest lepiej?
Pani Patrycja: Nie wiem, musisz się zapytać kogoś innego. Ja ci nie wytłumaczę, nie mam na to odpowiedzi.
Olaf: Takie miejsca zmieniają ludzi.
Pani Patrycja: Wiem, że nie chcecie tam iść, co ja zrobię?
Olaf: Nie dość, że matka mi umiera, to jeszcze mam iść do ośrodka, fajnie, nie? Ja nie chcę tam iść. Dlaczego nie możemy zostać?
Pani Patrycja: Bo nie chcą mi dać praw do was, czekamy na decyzję sądu.
Olaf: A ile będziemy tam siedzieć, też nie wiesz?
Pani Patrycja: Też nie mam pojęcia.

- Decyzja była z natychmiastową wykonalnością. W momencie, kiedy jest wydane postanowienie sądu, my musimy to postanowienie zrealizować – informuje Maciej Homis z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie.

- Mają gdzie mieszkać, mają warunki do życia, czemu? To nie jest nic przyjemnego patrzeć na chłopaków, jak się muszą pakować. Jak pani przyszła po nich, to się ciągle wracali, bo czegoś zapomnieli, żeby tylko nie iść. Prawie się popłakali – komentuje pani Patrycja.

Kobieta czeka na postanowienie sądu. Nie wraca do Anglii - do dobrej pracy i mieszkania. Teraz chce tylko wychowywać swoich braci i być dla nich rodziną zastępczą.

- Będę o nich walczyła. Wszystko dla nich porzuciłam, specjalnie wróciłam, żeby ich wziąć i z nimi zostać, żeby ich nie oddać – mówi pani Patrycja.*
 
* skrót materiału  

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl