Oskórował i zabił. Przełom ws. jednej z najgłośniejszych zbrodni w Polsce

Przełom w jednej z najsłynniejszych i najbardziej okrutnych zbrodni w historii Polski. W środę policja zatrzymała 52-letniego Roberta J., podejrzewanego o brutalne zabójstwo sprzed 19 lat. 23-letnia studentka Katarzyna Z. została zwabiona do domku na obrzeżach Krakowa, gdzie przed śmiercią była bita i torturowana. Oprawca rozczłonkował ciało ofiary, a z tułowia zdjął skórę i wypreparował ją.

Katarzyna Z. miała 23 lata. Mieszkała w Krakowie. Studiowała religioznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Była cichą i skromną dziewczyną. Z trudem nawiązywała kontakty. 12 listopada 1998 roku, zniknęła bez śladu. 

- To było inne zaginięcie. To nie była osoba wiktymna. Nie chodziła do lokali, na pewno nie prowadziła życia studenckiego – powiedział nam oficer Archiwum X w Krakowie, gdy pierwszy raz opowiadaliśmy o zabójstwie Katarzyny Z.
Przełom w poszukiwaniach nastąpił 7 stycznia 1999 roku. Z Wisły wyłowiono wówczas ludzką skórę. Zaplątała się w silnik jednego ze statków. Po badaniach okazało się, że to szczątki zaginionej dwa miesiące wcześniej Katarzyny.

- Udało nam się odnaleźć skórę korpusu, jak i również prawą nogę i dwa pośladki – poinformował Piotr Krupiński z Prokuratury Krajowej w Krakowie.

- Byłem tam, kierowałem pracą oględzinową, pamiętam że miałem takie pierwsze spostrzeżenie, że mamy scenę z filmu "Milczenie Owiec" – opowiadał oficer krakowskiego Archiwum X.

- "Milczenia Owiec" jest przypadkiem o niższym gatunku sprawstwa, niż ten przypadek. Ten sprawca usunął całą skórę z korpusu ofiary. Bez jej przecinania – powiedział Piotr Krupiński z Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Reporter: Czy w momencie, kiedy on ściągał z niej skórę, ona jeszcze żyła, czy była już martwa?
Prokurator Krupiński: Mogę powiedzieć tylko tyle, że zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na zażyciowość.

- Nie wyobrażam sobie, żeby mógł zrobić to ktoś normalny. Myślę, Kasia znała mordercę - powiedziała nam w październiku 2016 r.  matka zamordowanej Katarzyny Z.
Morderca oskalpował Katarzynę z chirurgiczną precyzją. Wcześniej, najprawdopodobniej torturował ją przez kilka godzin. Szukając go, śledczy próbowali wszystkiego. Jako biegły w sprawie, powołany został nawet jasnowidz.

- Ta sprawa jest dosyć dziwna. On poświęca bardzo dużo czasu, żeby zdjąć z kogoś skórę, a później sam ją wyrzuca. Po co pozbył się swojego "dzieła"? – zastanawia się profiler Łukasz Wroński.
To pytanie zadaliśmy innemu profilerowi, dr. Bogdanowi Lachowi z SWPS. - Myślę, że pozbył się dlatego, że nie spełniła ona jego fantazji. Że wywołała złość w pewnym momencie. A z drugiej strony też lęk, że może zostać odkryty – odpowiedział.

Rok temu śledczy podjęli kolejną próbę schwytania mordercy. Do Krakowa przybyły ekipy płetwonurków oraz najnowocześniejszy na świecie sprzęt. Policjanci ponownie penetrowali Wisłę, w poszukiwaniu pozostałych szczątków Katarzyny.

- Jeżeli zrobią wszystko, co jest możliwe, to już mi to wystarczy. Bo może w konsekwencji właśnie doprowadzą do końca te  sprawę. Nie wiem czy chciałabym spojrzeć mu w oczy. Teraz myślę, że nie miałabym sił – powiedziała nam wówczas matka Katarzyny Z.

Wczoraj, po 19 latach od morderstwa, w sprawie nastąpił niespodziewany zwrot. Zatrzymany został 52-letni Robert J. - syn krakowskiego poety. Bliski znajomy dziewczyny.

Zdaniem śledczych, namówił on Kasię na wyjazd za miasto. Potem, na jednej z działek skatował i ściągnął z niej skórę. Podejrzewany był niemal od samego początku. Do tej pory, brakowało jednak stuprocentowych dowodów.

- Zbrodnię chciał ukryć i chciał być w tym najlepszy, jednak popełnił wiele błędów. To już teraz możemy powiedzieć – ocenił Piotr Krupiński z Prokuratury Krajowej w Krakowie.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl